Rozdział 51. Kawalerski.

77 8 2
                                    

/Piotrek/

Zostały dwa dni do ślubu Kuby i Nowego. Zaraz po skończeniu dyżuru poszedłem do bistro. Spotkałem tam Britney która z resztą dzieliły się wypiekami na dzisiejszy wieczór. Wzięliśmy pudła ze smakołykami i zapewne alkoholem po czym poszliśmy pod bazę. Całą drogę dziewczyny się wygłupiały mając na sobie różne sukienki i dodatki. Opaski, boa, wianki i wiele innych. Trochę poczekaliśmy pod bazą na przyszłych nowożeńców. Nawet żartowaliśmy, że sobie sami świętują w kantorku. Nagle świadkowa Nowego sprawdziła telefon. Uśmiechała się. Jej mina mówiła sama za siebie, że wymyśliła jakiś pomysł. Kiedy gołąbki przyszły podszedłem łapiąc Kubę.

-A panowie gdzie idą? Ostatnie chwile wolnego życia. Pocałujcie się na do widzenia bo jutro same zabiegi kosmetyczne was czekają. Więc jutro się nie zobaczycie. Dopiero w sobotę na ślubie, a potem co?- Zapytałem się spoglądając po chwili na pozostałych.

-Wesele!- Wszyscy poza Nowym i Kubą krzyknęliśmy. Zakochani pocałowali się po czym wszyscy poszliśmy w naszych kierunkach. Nasza męska część poszła do kampera Wiktora i wsiedliśmy. Ruszyliśmy w drogę do mojego i Martynki domu. Wiedziałem, że Patryczek i Lidzia będą z Nowym i resztą. Za to z nami będzie Tadzio.

-Benio czemu nie jedziemy do ciebie?- Zapytał Kuba który trzymając jedno z pudeł podjadał z Tadziem babeczki.

-No cóż. Britney z dziewczynami coś wymyśliły więc no sam rozumiesz. Musiałem się zgodzić.- Powiedział Beniamin który napił się z puszki coli.

-A przypadkiem to nie dlatego, że Britney była u ciebie w nocy i robiliście praktyki różnych czynności takich jak... Usta-usta?- Kiedy Kuba to powiedział Benek zakrztusił się prawie colą. Dobrze, że staliśmy na światłach. Ja i reszta zaczęliśmy się śmiać.

-No to tylko czekać aż złapiesz Benio krawat lub muchę. Artur na ślubie Martyny złapał bukiet, a potem na imprezie integracyjnej wylądował w pokoju z Lidką. Pewnie się badali nawzajem. Nago.- Powiedział rozbawiony Banach na co Artur się zaczerwienił. Nie wiem czy ze złości czy ze skrępowania.

/Gabriel/

Kiedy spacerowałem z dziewczynami w pewnej chwili założyły mi wianek z welonem i szarfę z napisem ,,Panieński Gabrysia". Śmiesznie brzmiało nawet. Gdy dotarliśmy do domu Beniamina wszyscy zaczęliśmy szykować miejsce w salonie szefa. Oczywiście robiliśmy miejsce na żarełko i napoje. Włączyliśmy nawet muzykę ale nie głośno. Jak wszystko było gotowe zaczęliśmy zabawę. Były to klasyczne zabawy na panieńskim. Jednak gdy zaczęło się nam nudzić Britney zaproponowała bym zrobił listę tego czego wymagam jak i marzę będąc już po ślubie. Kiedy tylko zrobiłem listę udałem się do dziewczyn i stanąłem przed wszystkimi.

-No zrobiłem listę więc proszę teraz panie o uwagę.- Powiedziałem, a wszystkie spojrzały.- Więc tak. Kuba będzie musiał sprzątać, gotować jak i robić pranie. Oczywiście od czasu do czasu. Pokazywać mi jak mu na mnie zależy. No i... Nie to jest obciachowe wykreślę to.- Powiedziałem patrząc na listę. Niestety została mi ona zabrana przez doktor Afiya. Starałem się jej zabrać lecz nie dawałem rady.

-Awww... Urocze.- Powiedziała lekarka co spowodowało, że reszta kobiecego gronu podbiegła i zajrzała na listę. Ze wstydu zakryłem twarz.- Będzie malutki Gabryś wtedy.- Powiedziała przesłodzonym głosem pani doktor.

-Fajnie by było zobaczyć jak wy adoptujecie jakiegoś uroczego szkraba.- Powiedziała Basia z uśmiechem trzymając na rękach Patryczka. Wiedziałem dobrze, że jeśli byśmy chcieli mieć większą rodzinę to są małe opcje na adopcje. Ze względu na naszą orientację.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz