/Eden/
Minęło kilka dni od tego jak z Wiktorem dowiedzieliśmy się o tym, że jego tata jest chory śmiertelnie. Od kiedy dowiedziałem się o tym wszystkim bez przerwy wspierałem Wikiego i pana Gabriela. Jednak za plecami rodziców i Wiktora potajemnie zrobiłem kilka testów z eliksirek który zapieprzyłem Metatronowi. Okazuje się, że moje testy dały skutek taki jaki bardzo chciałem. Właśnie opuszczałem swój dom przez okno. Wyskakując przez okno w swoim pokoju rozwinąłem w czasie upadania swoje skrzydła i lecąc poleciałem do szpitala. Noc była piękna. Gwieździsta i z księżycem w pełni. Byłem ubrany cały na biało, a na twarzy miałem maskę. Ukryłem skrzydła gdy nadlatywałem. Złapałem się gałęzi choinki i zszedłem z drzewa. Podążyłem niczym ninja do sali ojca Wiktora. Musiałem podjąć decyzję za niego. Wiem nie powinienem ale jeśli tego nie zrobię będzie kompletnie załamany psychicznie. Podchodząc do ojca Wikiego odkorkowałem fiolkę. Po wyjęciu z kieszeni strzykawki nabrałem do niej trochę płynu po czym wstrzyknąłem parę kropel do ust mężczyzny. Wlałem pozostałość ze strzykawki do kawy pana Gabriela. Następnie opuściłem sale, a potem szpital. Liczyłem, że dzięki temu oboje będą razem z Wiktorem na wieki. Może moi rodzice powiedzą mi, że nie powinienem tak robić ale będą domyślać się, że zrobiłem to dla dobra mojego ukochanego. Musiałem podjąć mniejsze zło. Wróciłem spokojnie z pomocą skrzydeł do domu. Zaraz po wejściu pochowałem rzeczy. Już miałem chować eliksir gdy do pokoju weszli moi rodzice.
-Gdzie ty poleciałeś?- Zapytali się oboje. Wziąłem głęboki oddech.
-Poleciałem do szpitala. Wziąłem ten eliksir Metatrona. Sprawdzałem czy zadziała on aby uzdrowić ojca Wiktora. Widząc pozytywne efekty dałem mu do ust kilka kropel i trochę do kawy pana Gabriela.- Powiedziałem zgodnie z prawdą patrząc na rodziców którzy po chwili przyjrzeli się mi.
/Gabriel/
Przetarłem zmęczony oczy kiedy się tylko przebudziłem. Przeciągnąłem się po chwili czując jak mojej kości strzelają. Spojrzałem na swoją kawę która była już zapewne zimna. Wziąłem cappuccino i wypiłem kilka sporych łyków. Spojrzałem kiedy Kuba został przywieziony do sali. Siedział na wózku inwalidzkim. Uśmiechał się, nie miał bladej skóry ani nie miał worów pod oczami. On... On wyglądał o wiele lepiej.
-Dzień dobry kochanie.- Powiedział z uśmiechem. Wstałem i podbiegłem do niego. Już po chwili przytuliłem się do niego. Poczułem jak ten głaszczę mnie po głowie.- Lekarz mówi, że to cud. Jestem całkiem zdrowy. Ale będą oni robić jeszcze dodatkowe badania.- Na jego słowa wtuliłem się jeszcze bardziej ze łzami. Moje łzy kapały mi z policzków. Po kilkunastu minutach uspokojony całą tą informacją zadzwoniłem do naszego syna. Chciałem aby wiedział o tym oraz postanowiłem poinformować o tym naszych przyjaciół.
/Wiktor/
Po telefonie od taty byłem szczęśliwy. Mój ojciec wyzdrowiał. Wiedziałem doskonale, że to musi być robota Edena i tego eliksiru. Ale dobrze zrobił. Mógł mu dać eliksir abym z tatą Gabrielem nie cierpiał ale jednocześnie mógł odmówić podania mu tego. Zaraz po wyjściu z domu pobiegłem do domu Edena. Kiedy mnie jego rodzice wpuścili od razu pobiegłem do osoby której chciałem podziękować. Po wbiegnięciu do jego pokoju rzuciłem się mu na szyję z płaczem. Dziękowałem mu w kółko z powodu, że uratował mojego ojca od kostuchy.
CZYTASZ
Kim jestem?
Teen FictionGabriel Nowak to młody ratownik pracujący w pogotowiu ratunkowym. Od wielu lat nosi pseudonim Nowy. Lecz od pewnego czasu stara się zaakceptować fakt ponownej straty swojej ukochanej, Zofii Banach. Córki żywej legendy ratownictwa medycznego, Wiktora...