Rozdział 68. Wyjawienie prawdy.

91 10 2
                                    

/Gabriel/

Zaraz gdy zrobili mi wszystkie konieczne badania z niewielką pomocą Michała się przebrałem. Oczywiście szybko zasnąłem wykończony porodem. Kiedy się obudziłem usłyszałem płacz obok. Spojrzałem. Momentalnie się uśmiechnąłem widokiem łóżeczka w którym leżał mój mały skarb. Powoli usiadłem i przysunąłem do łóżeczka. Zajrzałem do środka. Malec miał na rączce obrączkę z nazwiskiem Nowak-Szczęsny. Dodatkowo był w swoich ubrankach i do tego opatulony kocem. Pogładziłem go po jego malutkiej rączce. Aż podskoczyłem słysząc pukanie. Kiedy spojrzałem w tamtym kierunku zauważyłem swoich przyjaciół. Razem z nimi był mój mąż. Wszyscy po chwili weszli do sali. Cisza trwała chwilę.

-Gabryś? Dlaczego nam nie powiedziałeś? Martwiliśmy się o ciebie. Szczególnie gdy mówiłeś, że albo jesteś chory albo jak powiedziałeś, że miałeś "pacjenta" z ebolą.- Powiedział doktor Banach na co został lekko szturchnięty w ramię przez żonę. Wziąłem głęboki wdech i wydech. Mimo to czułem, że się rozpłaczę.

-Ja... J-Ja was strasznie przepraszam. Kompletnie nie wiedziałem jak wam to przekazać. Byłem spanikowany. S-Szczególnie po tym jak Kuba krzyknął, że nie chce dzieci. Ale gdy powiedział, że zmienił zdanie t-trudniej było mi powiedzieć prawdę.- Powiedziałem zdenerwowany odwracając wzrok. Nagle podszedł do mnie ktoś. Gdy popatrzyłem zauważyłem Kubę. Usiadł na łóżku i złapał mnie za rękę. Spojrzałem na nasze dłonie po czym na niego. Już chciał mi coś powiedzieć kiedy maluch zaczął głośniej płakać. Nagle do sali weszła doktor Ogrodnik.

-No prosiłam was by jedna osoba do niego weszła. Ale teraz wszyscy wychodzą.- Powiedziała pani doktor na co wszyscy wyszli. Poza Kubą. Lekarka podeszła do niego i za ucho go wyciągnęła. Po zamknięciu drzwi podeszła do mnie i wzięła maluszka na ręce. Następnie kobieta podała mi go układając mi prawidłowo ręce.

-Chyba jest głodny.- Powiedziałem spoglądając na lekarkę. Kobieta wyjęła z kieszeni jakąś kartkę i pokazała mi jej zawartość. Kiedy to przeczytałem byłem w szoku. Michał nic nie wspominał o tym, że mogę karmić sam swoje maleństwo. Lekarka rozpięła mi nieco koszulę po czym przyłożyłem do sutka malucha który momentalnie zaczął jeść. Szczerze mówiąc było to jednocześnie dziwne jak i miłe uczucie.

-Wybrałeś już imię dla synka?- Zapytała lekarka, a ja po szybkim namyśle skinąłem głową i podałem jej imię dla malucha. Kobieta uśmiechnęła się wyjmując z kieszeni długopis.- Śliczne.- Powiedziała zdejmując delikatnie bransoletkę. Następne co zrobiła to naniosła poprawki do danych po czym ponownie ją nałożyła. Poprawiłem małemu czapeczkę dając mu spokojnie jeść. Po chwili lekarka wyszła zostawiając nas sam na sam.

/Wiktor/

Gdy Afiya wygoniła nas z sali podeszła do maluszka którego wzięła na ręce po czym podała go Nowemu. Pomogła mu go trzymać. Następnie co zrobiła to pomogła mu rozpiąć koszule, a Gabryś zaczął karmić dziecko jak typowa kobieta w ciąży. Po dłuższej chwili wyszła do nas.

-Nazwał synka Wiktor. Na dziś koniec odwiedzin u niego.- Powiedziała po czym poszła. Zaskoczyło mnie, że nazwał synka po mnie. Spojrzałem na pozostałych. Kuba patrzył bez przerwy do wnętrza sali.

-Co ja mam zrobić?- Zapytał się Szczęsny po chwili kierując wzrok na nas. Zacząłem myśleć co mu odpowiedzieć. W końcu Kuba powinien zrobić pokoik dla dziecka. Liczyłem, że nie będzie kłótni między nimi.

-Pomożemy tobie Kuba ze zrobieniem pokoiku. Jutro porozmawiaj z nowym potem pojedziemy do sklepu i zaczniemy wszystko ogarniać. O i dziewczyny kupią rzeczy twojemu synkowi.- Powiedział z uśmiechem Piotrek. Miał rację. Przed powrotem Nowego do domu musi być całe wyposażenie i pokoik zrobiony. Ale doskonale Kuba wie, że my mu pomożemy. W końcu oboje mogą jedynie na nas liczyć bo u rodziców nie mają wsparcia.


Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz