/Kuba/
Kiedy zabraliśmy opiekuna Crowley'a i Wiktorka do szpitala cały czas trzymałem synka za rączkę. Płakał przerażony. Wiedziałem, że Gabryś zapłacze się z emocji na wieść, że się odnalazł. Jednak nim mały miał przejść jakiekolwiek badania starałem się go uspokoić w sali. Umyłem go, przewinąłem, ubrałem w czyste ubranka, a nawet otuliłem w jego ulubiony koc. Malec trochę jeszcze płakał jednak uspokoił się po krótkim czasie. Spojrzałem gdy Afiya weszła do sali.
-No i już spokojniutki.- Powiedziała z uśmiechem po czym podeszła do nas. Kobieta obejrzała policzek małego na którym był opatrunek. Delikatnie go ściągnęła i przyjrzała się ranie.- Ojejciu. Chyba zostanie blizna.- Powiedziała przejęta po czym nałożyła czysty opatrunek. Przerażał mnie fakt zrobienia szwów. Gdy kobieta razem z nami wyszła z sali zauważyłem na wózku partnera rannego wężookiego. Razem z nim był Beniamin.
-Hej jak Wiktor? Właśnie się dowiedziałem, że ktoś go porwał. Całe szczęście, że Crowley go uratował. Nic mu nie jest?- Zapytał się Aziraphale. Pogładziłem synka po główce.
-Jedynie ma rozcięty policzek. Lekarka mówi, że może mieć bliznę. Ale jak się ty czujesz?- Zapytałem się patrząc idąc spokojnie.
-Jest w porządku. Eden daje mi po palić. Cieszy się chyba na mój głos. Mam nadzieję, że szybko stąd wyjdę.- Powiedział gładząc swój brzuch. Uśmiechnąłem się. Rozdzieliliśmy się dopiero w chwili gdy ja i mały weszliśmy do zabiegówki, a oni szli do Crowley'a.
/Aziraphale/
Gdy tylko pojawiłem się przy Crowley'u wiedziałem kto zadał mu te obrażenia. Byłem wkurzony, że wszyscy z góry brali nas za zdrajców. Głaskałem swój brzuch przyglądając się ukochanemu. Uśmiechnąłem się gdy ta gadzina zaczęła się budzić. Kiedy na mnie spojrzał wydawał się być zaskoczony i zmęczony jednocześnie.
-Aziraphale?- Mrukną zdejmując z twarzy maskę z tlenem. Pogłaskałem po go głowie.
-Tak to ja. Odpocznij sobie. Wiktorkowi nic złego nie dolega. Na szczęście. Ale niestety bliznę będzie miał na lewym policzku.- Powiedziałem głaszcząc go po głowie. Dałem jego rękę na swój brzuch czując jak Eden się rusza.- Mały też jest dumny.- Powiedziałem nie przestając na niego patrzeć. Widziałem jak się uśmiechnął.
-Lepiej się czujecie? C-Cholernie się bałem. Siedem tygodni się nie budziłeś.- Powiedział przyglądając się mi. Wiedziałem, że się martwi. Widziałem to doskonale. Pocałowałem go w czoło. Po nim było doskonale widać, że ma dość na dziś. Okryłem go kołdrą, nałożyłem ponownie maskę z tlenem i mówiąc wprost. Ululałem do snu. Pilnowałem go ciągle do chwili aż sam nie musiałem wracać do swojej sali. Szczerze. Może jak nasz Eden i synek Gabriela podrosną wszyscy w szóstkę pojedziemy na wakacje do Londynu. Kto wie? Może się nam uda. Przynajmniej poznają naszych przyjaciół no i zobaczą moją księgarnie. Wiedziałem, że to musi trochę poczekać. Poza tym dzieci pewnie z radością będą chciały iść do muzeum słynnego detektywa konsultanta. Poczytałem trochę swoją książkę po czym odłożyłem ją na szafkę. Położyłem się wygodnie poprawiając sobie koc i głaszcząc brzuch poleciałem na puchatych skrzydłach snu.
CZYTASZ
Kim jestem?
Teen FictionGabriel Nowak to młody ratownik pracujący w pogotowiu ratunkowym. Od wielu lat nosi pseudonim Nowy. Lecz od pewnego czasu stara się zaakceptować fakt ponownej straty swojej ukochanej, Zofii Banach. Córki żywej legendy ratownictwa medycznego, Wiktora...