/Crowley/
Wieczorem Wiktor mógł wyjść do domu. Cały czas byłem koło niego. Nawet gdy chciał coś do jedzenia lub picia trzymając go na rękach zabierałem go do automatów w szpitalu. W międzyczasie kolega Gabriela i Kuby przyniósł nam rzeczy małego. Praktycznie bez przerwy Wiki tulił swojego pluszowego węża. Właśnie go ubierałem w jego ubrania. W torbie miał piżamę, ubrania na kilka dni oraz najważniejsze rzeczy. Kucnąłem gdy ten wiązał swoje butki. Jednak kiedy mu się nie udało pokazałem mu na jednym, a on starał się powtórzyć. Mimo, że nieco krzywo wyszło to chodź to już mały plus. Kiedy był gotowy złożyłem piżamkę szpitalną jak i pościel. Następnie ubrałem swój płaszcz i wziąłem torbę. Łapiąc maluszka za rączkę wyszliśmy z sali. Idąc spotkałem Gabriela z Kubą. Oboje pożegnali się z synkiem i dali mi jego wypis. Schowałem go do torby. Nim wyszliśmy ubrałem mu kurteczkę, czapeczkę i szalik. Udaliśmy się do mojego auta w którym posadziłem go w foteliku zapinając go. W czasie drogi powiadomiłem Aziego aby poinformował Edena, że Wiktor u nas zamieszka na kilka dni. Kiedy dotarliśmy na miejsce wysiadłem i zabierając chłopca i jego rzeczy udaliśmy się do środka. Zaraz po wejściu zdjęliśmy zbędne ubrania. Wiki od razu pobiegł do Edena i razem zaczęli się bawić. Spojrzałem gdy przyszedł Aziraphale.
-Jak on się czuje?- Zapytał się zmartwionym głosem przyglądając się mi. Westchnąłem cicho idąc z nim do pokoju Edena by położyć tam torbę z rzeczami Wikiego.
-Fizycznie dobrze ale psychicznie... No wiesz. Lekarz mówił, że może mieć ataki paniki, koszmary... I różne takie rzeczy. Martwię się co będzie gdy będzie składał zeznania. Na pewno będzie miał konsultacje z psychologiem.- Powiedziałem po czym postanowiłem z Azim przerwać temat. Poszliśmy do chłopaków którzy oglądali nasze pupilki w terrarium. Zabraliśmy ich i przebraliśmy. Następnie poszliśmy do salonu gdzie od pasa w dół zmieniłem się w gada. Dzieciaki usiadły okrywając się puchatym kocem. Włączyłem im playliste z bajką ,,Miś Uszatek". Co jak co ale te Polskie stare bajki też były świetne. Zaś te przerobione ze starych na nowych były fatalne. W czasie oglądania maluchy zjadły sobie tosty z wędliną i serem zaś potem po jednej babeczce z zawartością jaką dodaje się w kopcu kreta. Jednak gdy tylko ci zaczęli ziewać wziąłem obu na ręce i pełzając zaniosłem na górę. Ułożyłem ich do łóżek zaś mój anioł zaczął opowiadać im bajkę. Tak im ją czytał, że aż zasną. Plusem było to, że jego fotel był tak stworzony, że mógł w nim spać. Gdy tylko ustawiłem fotel zmieniłem się do końca w węża i owijając się wokół Wikiego zasnąłem. Jednak cały czas byłem czujny gdyby ten miał w nocy koszmary o tym co go spotkało w tym popierdolonym przedszkolu.
CZYTASZ
Kim jestem?
JugendliteraturGabriel Nowak to młody ratownik pracujący w pogotowiu ratunkowym. Od wielu lat nosi pseudonim Nowy. Lecz od pewnego czasu stara się zaakceptować fakt ponownej straty swojej ukochanej, Zofii Banach. Córki żywej legendy ratownictwa medycznego, Wiktora...