Rozdział 106. Przemyślenia.

29 7 0
                                    

/Piotrek/

Piłem kawę w bazie i patrzyłem przez okno. Zauważyłem jak jeden z zespołów przywiózł kogoś do szpitala. Wiedziałem doskonale kim mogła być ta osoba. Nasza ratownicza "rodzina" wiedziała co i kto ma ze zdrowiem. Lecz obiecaliśmy sobie, że pewnych kwestii nie przekażemy ich bliskim by ci sami od rodziny się dowiedzieli. Spojrzałem gdy do bazy wszedł Wiktor.

-O Wiktor siemka młody.- Powiedziałem z uśmiechem na co ten go odwzajemnił.

-Cześć wujku.- Powiedział siadając na kanapie. Miałem wrażenie, że Nowy i Kuba w końcu powiedzieli mu co się dzieje. Lecz to raczej nie było to o czym myślałem.- Wujku? Gdybyś miał jakiś eliksir który by sprawiał, że miałbyś życie wieczne to... Wypiłbyś go?- Pytanie jakie zadał zaskoczyło mnie. Ale usiadłem koło niego na kanapie.

-Cóż. Nie przeczę. Chciałbym mieć coś takiego. Gdybym wypił coś takiego dałbym go również dla Martyny i Lidki. Nie chciałbym ich zostawiać w śmiertelnej postaci. Lecz... Torturą dla naszej trójki byłby widok umierania naszych najbliższych.- Powiedziałem patrząc na niego. Chłopak spuścił głowę patrząc na swoje stopy.

/Wiktor/

Nie wiedziałem co zrobić. Co mu odpowiedzieć. Tak co bym nie zrobił i tak by wyszły z tego jakieś konsekwencje. Czułem się niczym Geralt z Rivii który musi dokonać cholernego wyboru aby dokończyć zadanie.

-Trudny wybór... Nie wiem jaką decyzję ma podjąć postać z mojej książki.- Powiedział patrząc na stopy. Dodatkowo musiałem okłamać wujka Piotrka. Nie mogłem do niego wyskoczyć z tekstem, że co by zrobił w mojej sytuacji. Nie chciałem zdradzać tajemnicy rodziny Edena. Nie mogłem im tego zrobić. Po prostu nie mogłem. Spojrzeliśmy kiedy do bazy wbiegła Bronka.

-Kuba znów jest w... Szpitalu.- Powiedziała patrząc na nas obu. Gwałtownie wstałem czując w środku jaki jestem przerażony. Mój ojciec trafił do szpitala. Dlaczego? Nie wiem. Miałem tak dużo pytań lecz strasznie mało odpowiedzi na nie.

-J-Jak mój tata jest w szpitalu?! I dlaczego znów?!- Krzyknąłem zszokowany. Lecz po chwili wręcz z hukiem wybiegłem z bazy. Mimo, że prawie orła nie jeden raz zaliczałem pobiegłem do szpitala.

/Britney/

Oboje z Piotrkiem nic nie powiedzieliśmy. Westchnąłem ciężko wiedząc co czeka Nowego jak i Kubę. Podeszliśmy do okna patrząc jak syn naszych przyjaciół biegnie na SOR. Po drodze prawie wywracał się.

-Czyli Nowy i Kuba jemu jeszcze o niczym nie powiedzieli.- Powiedziałam patrząc na Strzeleckiego który przyglądając się po chwili usiadł na podłodze. Usiadłam koło niego i dałam głowę na jego ramię. W końcu nam wszystkim było z tego powodu bardzo ciężko. W dodatku przed Nowym i Kubą czekało wielkie zadanie które ciężko będzie im je wykonać.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz