Tak! W końcu nadszedł już setny rozdział mojej książki ,,Kim Jestem?"! Mam nadzieję, że rozdział się wszystkim spodoba nie tylko ze względu, że w tej książce już od rozdziału 78 są z nami anioł Aziraphale i demon Crowley z serialu ,,Good Omens". Obie postacie są już z nami 22 rozdziały 🤗.
&
/Gabriel/
Minęło dwanaście lat od tego co się wydarzyło w przedszkolu. Małemu trochę zajęło aby wrócić w pełni do siebie. Jednak nie chciałem z Kubą zostawiać go często samego. Na szczęście o tym co się stało zapomniał jeszcze przed pójściem do pierwszej klasy. Zaś ten który się nad nim znęcał dostał porządną karę. Mówiąc wprost. Przez te lata Eden i Wiktor często się ze sobą bawili. Najpierw traktowali się jak przyjaciele ale bardziej to przypomina jakby traktowali się jak bracia. W czasie szesnastych urodzin Wiktor od Edena otrzymał małego węża z całym wyposażeniem. Oboje wręcz pobiegli do pokoju by wszystko zamontować. Crowley i Aziraphale nadal wyglądają tak samo. Lidka, Patryk, Tadzik i Czarek weszli już w dorosłe życie. Po części. Szczerze nawet już zacząłem się martwić. Bałem się, ze zaraz po ukończeniu pełnoletności Wiktor się wyprowadzi i mało będziemy się spotykać.
/Wiktor/
Właśnie wszedłem do szkolnej szatni aby się ubrać. Na całe szczęście byłem już po wszystkich lekcjach jakie miałem dzisiejszego dnia. Zaraz po ubraniu się zabrałem swój plecak i zacząłem iść do wyjścia.
-Ej Wiktor!- Krzyknął Bartek który mnie zatrzymał. Spojrzałem na niego.- Idziesz z nami na piwo? Krystek obiecał przynieść bimber.- Powiedział szeptem pokazując po chwili zawartość torby w której poza podręcznikami miał puszki z alkohole. Wyrwałem się mu.
-Ile ci mam to do jasnej cholery powtarzać. Ja nie pije alkoholu. Jedynie kiedy jest jakaś okazja.- Warknąłem poprawiając plecak.
-No to właśnie jest okazja. Baba od chemii do szpitala poleciała i jej nie będzie.- Powiedział ze śmiechem. Już widziałem po jego nosie, że wciągał koke lub inny szajs.
-Nie takie okazje jebana lebiodo.- Powiedziałem uderzając w jego torbę. Idąc słyszałem jak jego puszki z piwem robią puf i zaczyna się z nich sączyć alkohol. Kiedy wyszedłem z budynku i jego terenu zacząłem iść. Puki nie ktoś skoczył na mnie przez co mało się nie wypieprzyłem.
-Siema Wiktor. Patrz.- Powiedział nagle Eden przykładając mi coś do twarzy. Kiedy to wziąłem ujrzałem dwa bilety do cyrku. I to w tych "VIPowskich" miejscach, że było się przy arenie.
-Wow super.- Powiedziałem oglądając bilety które były na dziś. Gdy tylko ten zszedł z moich pleców zaczęliśmy iść w stronę mojego domu chowając bilety do portfela Edena.
-Mój tata Aziraphale mi je dziś rano wstał. Nie rozumiem czemu moi rodzice od miesiąca zachowują się jakby chcieli mi powiedzieć "Eden będziesz mieć rodzeństwo.".- Powiedział, a gdy cytował słowa starał się udawać głos Crowley'a. Zaczęliśmy się z tego śmiać. Zaraz po wejściu do mojego domu zaproponowałem nam na szybko kanapki. Ustaliliśmy, że to będzie leprze aby nie spóźnić się na występy w cyrku. Nie chcąc się spóźnić szybko je zrobiliśmy i je zjedliśmy. Jedyne co zabrałem z domu przed wyjściem to torbę, klucze oraz portfel. Śmialiśmy się idąc do cyrku. Będąc na miejscu przywitałem się z tatą Gabrielem. Nie miałem pojęcia po co oni są potrzebni. Nawet oni nie wiedzieli. Jednak kiedy weszliśmy z Edenem do namiotu po daniu biletów ja kupiłem nam dwie duże opakowania popcornu oraz dwie świecące się dekoracje. Sobie nałożyłem rogi demona, a mojemu przyjacielowi aureole. W końcu po kilku minutach rozpoczął się pokaz. Wszystko było fantastyczne. Do chwili aż nie pojawiła się przerwa. Kiedy była możliwość zrobienia sobie zdjęcia grupą wydr to było wręcz urocze. Pchały się nam na kolana i ręce. Dwie nawet lizały nas po policzkach jakby nam dawały buziaki. Zaraz po przerwie wróciliśmy na miejsca. Gdy pokazy z psami i trzech akrobatach na trapezach się zakończył na sam środek areny wszedł dyrektor.
-Panie, panowie i droga młodzieży! Chciałbym ogłosić, że przed wami zaraz wystąpi niesamowity magik i jego asystent! Przed państwem... Niesamowity pan Fell!- Krzykną dyrektor cyrku, a za kotar wyszedł ojciec Edena, Aziraphale. Wszyscy zaczęliśmy klaskać, a Eden w dodatku machał do swojego rodzica. Po zniknięciu dyrektora cyrku Aziraphale przyłożył palec do ust. Kiedy wszystko ucichło uśmiechnął się.
-Do wszystkich moich sztuczek potrzebuje pomocy mojego asystenta Crowley'a.- Powiedział wyciągając rękę w stronę kotar. Scena wyglądała nieco jak z anime ,,Kuroshitsuji" gdzie Ciel prosi Elizabeth do tańca. Gdy oboje byli na środku areny nieco pociemniało, a blade światło było skierowane na obu rodziców chłopaka. Muzyka po chwili zaczęła grać. Aziraphale i Crowley zakryli sobie nawzajem oczy. Gdy je sobie zdjęli widziałem różnice. Aziraphale miał oczy Crowley'a, a Crowley posiadał oczy Aziego. Po chwili biało włosy wystawił język węża i głośno niczym wąż syknął. Po chwili ponownie zakryli sobie oczy i wszystko wróciło do normy. Widownia klaskała. Po chwili Aziraphale przyprowadził jakąś skrzynię do której wszedł Crowley. Po jej zamknięciu błękitnooki coś zrobił, a po otworzeniu klapy Crowley wyszedł z niej jako czarny wąż o czerwonym brzuchu. Owinął się wokół Aziego i syczał głośno wystawiając kły i język. Lecz kiedy ponownie wszedł do skrzyni po tej samej czynności wężooki przemienił się w człowieka. Jeszcze bardziej widownia zaczęła klaskać.- Panie, panowie i młodzieżo. Pierwsza nasza sztuczka nazywa się ,,Zamiana ciał" zaś druga ,,Przemiana". Jednak czas na nasz popisowy numer. Dlatego brawa dla ratowników którzy zgodzili się być w czasie sztuczki ze względów bezpieczeństwa.- Powiedział i wskazał na koniec namiotu. Każdy siedzący odwrócił się klaszcząc. Gdy zespół z moim tatą poszedł by być jak najbliżej przy arenie zauważyłem jak rudowłosy ojciec mojego przyjaciela przynosi walizkę.
-Proszę państwa. W tej oto walizce znajduje się sprzęt do sztuczki o nazwie ,,Łapanie kuli". Kiedy demonstrowano tą sztuczkę niestety albo i stety dwanaście ludzi umarło.- Na słowa asystenta pana Fella spojrzałem na Edena, a ten na mnie.- Dlatego radzę nie odzywać się w czasie sztuczki.- Dodał w chwili kiedy Aziraphale podał mu karabin. Na ten widok wyjąłem telefon i zrobiłem im zdjęcie. Wyszło perfekcyjnie. Gdy rozpoczęli sztuczkę aż przechodziły mnie ciarki. Odruchowo złapałem Edena za jego dłoń. Kiedy nastał strzał już po paru chwilach magik pokazał, że trzyma w zębach kule. Przyznam wielu w tym ja musiał przejść chwilowy zawał. Nawet przeszedł się po widowni. Podbiegł do nas drugi ojciec Edena kiedy białowłosy był przy nas.- Mówcie dzieciaki jest kula?- Zapytał się na co ja bez wahania wyjąłem kule z ust mężczyzny. Wszedłem na podest i pokazałem ją wszystkim.
-Oczywiście, że jest!- Krzyknąłem po chwili siadając schowałem kulę do torby aby móc klaskać z resztą widowni. Zaraz po wszystkich występach wyszedłem z Edenem i zespołem mojego taty z namiotu.
-Kurwa mało zawału nie dostałem.- Powiedział wujek Piotr.- Wiktor pokaż kule.- Dodał, a ja po chwili pokazałem mu kule którą oglądał.- No nieźle.- Powiedział oddając mi ją po chwili. Gdy z Edenem zauważyliśmy jego rodziców łapiąc się za dłonie pobiegliśmy im złożyć gratulacje co do występów. Oczywiście zadawaliśmy pytania jak im się to wszystko udało. Lecz błękitnooki rodziciel Edena powiedział typową frazę, że magicy nie ujawniają swoich sztuczek.
CZYTASZ
Kim jestem?
Teen FictionGabriel Nowak to młody ratownik pracujący w pogotowiu ratunkowym. Od wielu lat nosi pseudonim Nowy. Lecz od pewnego czasu stara się zaakceptować fakt ponownej straty swojej ukochanej, Zofii Banach. Córki żywej legendy ratownictwa medycznego, Wiktora...