Rozdział 67. Szok.

94 9 2
                                    

/Gabriel/

Ciężko oddychałem zmęczony. Głos Michała, doktor Anny, Bronki i Martyny był dla mnie słyszalny jak przez echo. Zamrugałem parę razy oczami gdy nagle pomieszczenie wypełnił głośny płacz. Płacz mojego malucha. Spojrzałem na lekarkę oddychając tlenem z maski. Mały głośno płakał. Kobieta trzymała w rękach płaczące dziecko.

-Chłopiec. Dziewięć punktów w skali apgar.- Powiedziała Anna. Po chwili podała mi malucha który płakał dalej. Pogłaskałem go po jego główce. Poczułem jak Michał okrywa mnie i maleństwo dwoma kocami. Zaś Britney z Martyną przyniosły nosze na które zostałem przełożone. Dodatkowo szybko zabrali mnie do karetki w której było bardzo ciepło. Martyna wzięła ode mnie malucha który był spokojniejszy. Spojrzałem czując rękę na ramieniu.

-Gabriel wiesz, że musiałem wezwać karetkę. Byłem głupi, że pozwoliłem ci ukrywać to.- Powiedział Michał zdenerwowanym głosem. Dałem rękę na jego ramię.

-N-Nie jestem na ciebie zły.- Powiedziałem zmęczony. Poczułem jak pani doktor poprawia mi włosy. Spojrzałem na nią. Wiedziałem, że będę musiał im się wytłumaczyć. Przez całą drogę do szpitala pani doktor i Michał monitorowali mój stan jak i stan maluszka.

/Kuba/

Stałem po wezwaniu przed bazą i piłem gorącą herbatę z termosu. Spojrzałem gdy pod szpital na sygnale zaparkowała karetka zespołu S. Dwie pielęgniarki wybiegły ze szpitala. Zacząłem podchodzić widząc jak zespół Anny wyciąga nosze. Na widok Gabrysia przeraziłem się. Jak zabrali go na SOR pobiegłem za nimi. Stanąłem widząc jak Afiya rozmawia z Anną, a Martyna przekazywała pielęgniarce... Noworodka?

-Wiem Afiya też mnie to zaskoczyło. Zróbcie mu wszystkie badania na wszelki wypadek. Dziecku tak samo.- Zleciła Anna patrząc na ciemnoskórą która nachyliła się lekko nad Nowym.

-Wykonamy tobie wszystkie badania, a potem damy wam odpocząć ok?- Kiedy zapytała mojego męża ten bez słowa skiną głową. Usiadłem na krześle w totalnym szoku. Koło mnie usiadła Martyna.

/Anna/

Nie dziwiłam się reakcją Kuby. Wiedziałam, że pozostali również będą w szoku z powodu Nowego. Udałam się z Britney do bazy. Zaraz po wejściu usiadłam przy stole, a Britney na kanapie.

-Anka coś się stało?- Zapytał się Wiktor. Spojrzałam na Britney wzdychając ciężko. Britney wstała i podeszła do blatu. Nalała sobie soku do kubka i wypiła go cały.- Hej co się stało?- Zapytał się zaczynający się denerwować Wiktor. Spojrzałam na niego.

-Odbieraliśmy poród... Nowego.- Powiedziałam i sama podeszłam do blatu. Wlałam sobie do szklanki soku i napiłam się. Oczywiście padały klasyczne pytania typu czy my się dobrze czujemy itd.

-Benek jak nam nie wierzysz idź na SOR i zapytaj jakiejś pielęgniarki!- Krzyknęła Britney. Wielu było w szoku. Postanowiliśmy wieczorem zajść do Nowego i jego dziecka. Wiedzieliśmy, że z Kubą najpierw musimy porozmawiać na temat tej sytuacji. Po chwili udałam się do bistro z Beniaminem. Spotkaliśmy tam tą samą osobę która zajmowała się Nowym.

-Można się dosiąść?- Zapytałam się patrząc na mężczyznę. Spojrzał na nas po czym skinął głową. Razem z Beniaminem usiedliśmy do stolika.- Może pan nam wyjaśni po części o co chodzi z Nowym? Jednak sądząc po nim i tak nam opowie.- Powiedziałam, a po chwili mężczyzna zaczął nam wszystko opowiadać.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz