Rozdział 46. Nerwy.

115 8 2
                                    

/Gabriel/

Od moich zaręczyn minęło kilka dni. Oboje z Kubą staramy się skupić na tym co i jak. Bardzo się tego wszystkiego boje. Szczególnie tego, że nie uzna się nam ślubu. Dodatkowo Piotrek nas poinformował, że Ruda i jej partner Pierre z przyjemnością pojawią się na naszym ślubie i weselu jak się czegoś dowiemy. Siedziałem właśnie w bazie przy stole. Miałem zeszyt i katalog ślubny. Robiłem listę rzeczy które będą potrzebne do mojego ślubu i wesela. Byłem bardzo zestresowany. W uszach miałem słuchawki z włączoną muzyką. Podskoczyłem gdy ktoś zabrał katalog. Spojrzałem wyjmując słuchawki.

-Nowy nie wiedziałam, że już szykujecie się do ślubu.- Powiedziała Britney razem z Basią i Martyną przeglądając katalog. Starałem się im go zabrać.

-Robię tylko listę rzeczy. No dalej oddajcie to.- Powiedziałem starając się zabrać katalog. Ostatecznie nie udało mi się. Westchnąłem i usiadłem na kanapie. Po chwili obok usiadła Martyna.

-Hej. Nowy nie martw się będzie dobrze. Będziesz miał super ślub i wesele.- Powiedziała na co ja wstałem z kanapy. Poszedłem do wyjścia z socjalnego. Zerknąłem ukradkiem na dziewczyny.

-O ile będzie jedno i drugie.- Powiedziałem po czym poszedłem do łazienki w której się zamknąłem. Usiadłem na podłodze opierając plecy o ścianę. Zamknąłem oczy. Bałem się jak cholera.

/Piotrek/

Wracałem z zakupów spokojnie. Kiedy stanąłem na światłach zauważyłem, że Martynka przysłała mi jakąś wiadomość głosową. Wyświetliłem Messengera po czym wcisnąłem na chat z Martynką. Wcisnąłem odtworzenie wiadomości głosowej.

-Hej Piotruś. Słuchaj Nowy jest chyba w rozsypce. Mocno się zestresował. Chyba traci nadzieję na ślub i wesele. Trzeba coś wymyślić. Ja zapytam swoich obserwujących czy znają jakieś super domy weselne. Mam nadzieję, że to coś da.- Po odsłuchaniu wiadomości wiedziałem, że Nowy jest na skraju wiary, że w końcu będzie szczęśliwy. Nagle wpadł mi do głowy pomysł. Skoro ksiądz Łukasz złamał doktrynę kościoła by udzielić ślubu Zośce i Tomkowi to chyba nie będzie mieć nic przeciwko jeżeli zapytam go o to czy udzieli Nowemu i Kubie ślubu. Od razu zmieniłem kurs i zacząłem jechać pod kościół. W pewnej chwili zadzwonił tata. Odebrałem.

-Cześć tato słuchaj niebawem przyjadę po Lidzie słowo muszę coś załatwić tylko.- Powiedziałem patrząc cały czas na drogę. Wiedziałem, że mimo minionych lat ojciec Martyny ma jeszcze małą garstkę nielubienia mnie.

-Piotrek co takiego jest ważniejszego od córki?- Zapytał się mój teść na co zerknąłem na telefon powoli parkując na parkingu.

-Tato. Przyjaciele chcą wziąć ślub ale przez tą cholerną homofobię muszę z resztą coś wymyślić. Niebawem będę papa.- Powiedziałem po czym się rozłączyłem. Schowałem telefon do kieszeni spodni po czym wysiadłem zamykając pojazd. Chowając kluczyki udałem się do kościoła. W pewnej chwili zauważyłem księdza Łukasza.- O dobrze, że ksiądz jest.- Powiedziałem i podbiegłem do księdza. Mężczyzna uśmiechnął się na mój widok.

-O dzień dobry. Coś się stało, że pan przyszedł?- Zapytał się ksiądz, a ja energicznie pokiwałem głową.

-Oj stało, stało. Pamięta ksiądz Nowego? Wie ksiądz w tamtym roku Zosia zostawiła Nowego. Po czasie zaczął się dziwnie zachowywać, a po jego wypadku dowiedzieliśmy się informacji o jego uczuciach do Kuby. Stali się parą jednak rozstali się przez ojca Kuby. To minister. Jednak jakiś czas temu się pogodzili, a dziesięć dni temu doszło do oświadczyn. Niestety Gabryś zaczyna tracić wiarę, że... Nie spełni się jego marzenie o posiadania rodziny. Marzył o tym od kąt zaczął chodzić z córką Wiktora. Błagam proszę księdza. Niech ksiądz udzieli im ślubu ignorując zasady.- Powiedziałem mając nadzieję, że ksiądz się zgodzi. Bałem się jednocześnie, że się nie uda.

-Popraw mnie jeśli się mylę. Ten ślub to marzenie obojgu prawda?- Zapytał, a ja w odpowiedzi skinąłem głową.- Skoro Bóg stworzył ludzi nawet tych o innej orientacji to nawet Gabriel i Jakub mają prawo do szczęścia.- Powiedział z uśmiechem po czym dał rękę na moje ramię.- Udzielę im ślubu. Ale najpierw załatwcie wszystko. Kiedy uzgodnią termin z salą i kościołem niech szykują dekorację i pozostałe rzeczy.- Powiedział ksiądz Łukasz, a mi serce mocniej zabiło ze szczęścia. Uśmiechnąłem się szeroko.

-No to w podziękowaniu za pomoc nie może ksiądz odmówić przyjścia na wesele. Niech ksiądz zrobi to dla nich.- Powiedziałem szczęśliwy. Na całe szczęście ksiądz Łukasz się zgodził. Po wyjściu z kościoła wyjąłem telefon. Zadzwoniłem do żony. Po chwili odebrała.- Martynka szykuj sukienkę. Będzie ślub.- Powiedziałem z uśmiechem.

-Serio się zgodził udzielić im ślubu? Na prawdę? Nie no to cudownie. Powiem Nowemu. Aha i trzeba jeszcze dom weselny znaleźć. No i jeszcze obliczyć ile za wszystko wyjdzie.- Powiedziała Martyna. Uśmiechnąłem się.

-Spokojnie Martynka. Załatwimy wszystko i będzie Nowy miał ślub i wesele jak ze snów. Trzeba tylko resztę ogarnąć i będzie wspaniale.- Powiedziałem wsiadając po chwili do auta. Po skończeniu rozmowy pojechałem po swoją córkę. Cieszyłem się, że udało się przekonać księdza Łukasza by udzielił Nowemu i Kubie ślubu.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz