Rozdział 105. Eliksir.

28 7 0
                                    

/Gabriel/

Minęło parę dni od burzy. Wszystko wróciło do normy. Mimo, że na ulicach wciąż były widoczne skutki burzy. Nasz syn dopiero dwa dni po burzy dopiero wyszedł z pokoju. Był blady, miał czerwone oczy i były widoczne ślady zmęczenia. Przytuliłem go z Kubą i pomogliśmy mu zjeść obiad. W końcu nam powiedział, że bał się o Edena i jego rodzinę. Obawiał się, że przez burzę będą mieć wypadek przez który zginą. Obecnie zmywałem naczynia gdy Kuba spał na kanapie. Wiedziałem, że musimy mu powiedzieć to co przed synem ukrywamy. Na myśl, że mielibyśmy mu o tym powiedzieć strasznie się boimy. Spojrzałem słysząc pukanie do drzwi. Wycierając ręce w ręcznik poszedłem do drzwi i otworzyłem je.

-Wiktor! Chodź Eden do ciebie przyszedł!- Zawołałem wpuszczając chłopaka. Spojrzałem słysząc bieg po podłodze.

-E-Eden!- Wykrzyczał Wiktor i podbiegł do niego. Po chwili rzucił się na jego szyje całując go. Uśmiechnąłem się wiedząc, że moje dziecko odnalazło szczęście. Udałem się do kuchni zaraz po tym jak obaj poszli się przejść po dworze. Patrzyłem przez okno jak chodząc trzymają swoje dłonie. Aż zacząłem wspominać chwile gdy Wiktora jeszcze z nami nie było. Spojrzałem słysząc napad kaszlu Kuby. Od razu do niego pobiegłem.

/Wiktor/

Usiadłem z Edenem na ławce niedaleko polany gdzie kiedyś byliśmy na pikniku. Usiedliśmy na powalonym drzewie. Mój chłopak zaczął opowiadać mi co się działo w czasie tej paskudnej burzy. Czułem się spokojny, że ten żyje. Spojrzałem kiedy wyciągnął spod kurtki jakąś fiolkę przywiązaną sznurkiem. Podał mi ją. Jej zawartość mieniła się niczym płynne bursztyny.

-To eliksir. Mówili, że podanie temu człowiekowi umożliwia mu żyć wiecznie.- Powiedział z uśmiechem łapiąc mnie za dłonie.- Wiesz co to znaczy? Jak wypijesz całość to będziemy razem. Na wieki.- Powiedział z uśmiechem. Odwzajemniłem uśmiech lecz po chwili posmutniałem.- Wiktor?- Zapytał się.- Co się stało?- Ponownie zapytał łapiąc mnie za dłoń.

-Nie mogę tego zrobić. Co z moimi rodzicami?- Zapytałem się przyglądając się mu. Ten szeroko się uśmiechnął dając dłoń na mój policzek.

-Możesz im też dać. Tego nie musisz dawać całego. Wystarczy wypić parę kropel.- Powiedział gładząc mój policzek.- Ale spokojnie. Nie musisz podejmować teraz decyzji. To dla ciebie trudny wybór. Wiem to.- Powiedział na co go przytuliłem z delikatnym uśmiechem. Wiedziałem że nie mogę podejmować decyzji zbyt długo. Nie wiedziałem co wybrać. Życie wieczne teraz czy dopiero po śmierci? Musiałem się poważnie nad tym zastanowić. Jeśli bym teraz zdecydował, że wypije eliksir bym musiał patrzeć jak moi bliscy odchodzą. Czułbym się niczym Olgierd von Everec. Oni by odeszli nie wiedząc gdzie są kiedy ja bym tu żył z Edenem i jego rodzicami.

&

No uwaga prawie jesteśmy na końcu. Zostało nam tylko siedem rozdziałów do zakończenia. Możecie pisać co Wiktor powinien zrobić. Wypić od razu eliksir czy podać go wpierw rodzicom?

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz