/Gabriel/
Gdy tylko odebrałem telefon zacząłem rozmawiać z czarodziejem którego z Kubą wynajęliśmy na urodziny Wiktora. Niestety stało się to czego się obawiałem. Mężczyzna nas oszukał i tylko wyciągnął od nas pieniądze. Nie miał zamiaru przychodzić. Po głosie słyszałem, że był kompletnie pijany. Bałem się. Bardzo się bałem reakcji Wiktorka. Tak bardzo się cieszył na występ czarodzieja. Kiedy rozłączyłem się zakryłem usta i wziąłem kilka razy głęboki oddech.
-Nowak gdzie masz ręcznik? Sok się Patrykowi wylał niechcący.- Powiedział nagle Artur na co ja podałem mu bez słowa papierowy ręcznik.- Nowak... Co się stało?- Zapytał się szeptem patrząc na mnie kiedy podszedł do mnie Kuba.
-Czarodzieja nie będzie. Olał nas. Kiedy z nim gadałem był kompletnie pijany. Jak ja to powiem Wiktorowi? Tak bardzo się cieszył na tego czarodzieja.- Mówiłem szeptem starając się nie płakać. Cała sytuacja była dla mnie tak samo ciężka jak w czasie balu w przedszkolu Wikiego.
-Cholera jasna ten kraj to chyba specjalnie robi.- Warknął Kuba gdy Artur poszedł z ręcznikiem. Jednak wtedy podeszli do nas rodzice Edena.
-Gabriel co się dzieje?- Zapytał się Crowley dając ręce na moje ramiona. Po cichu powiedziałem im co się wydarzyło. Po Crowley'u było widać, że się wściekł. Jednak nagle twarz jasnowłosego rozpłomieniała.
-Gabrielu spokojnie. Wiktor chce czarodzieja to go dostanie. Załatwię to.- Powiedział Aziraphale z uśmiechem pocierając swoje dłonie po chwili zaczynając iść. Wydawał się jakby wpadł na jakiś pomysł. Crowley zaczął za nim podążać do wyjścia.
-Nie, nie, nie aniele. Nie pamiętasz co było ostatnim razem? Walka na żarcie była i cały byłeś w torcie.- Mówił Crowley kiedy oboje po chwili gdzieś wyszli. Jednak długo nie minęło i Crowley wrócił do mojego domu. Długo Aziraphale'a nie było. Wiktorek zaczął się robić nawet z tego powodu nerwowy. W pewnej chwili zauważyłem jak Crowley pcha jakąś skrzynkę na kółkach za zasłony zza których miał wyjść czarodziej. Po chwili wyszedł przez nie na środek "sceny".
-Panie, panowie i drogie dzieciaki! Za chwile przedstawienie słynnego czarodzieja!- Wykrzyczał Crowley i dołączył się do nas by rozstawić krzesła na których usiedliśmy z wyjątkiem dzieciaków które usiadły na podłodze.
-Drodzy panowie, drogie panie i drodzy najmilsi przed wami wystąpi... Niesamowity pan Fell!- Wykrzyczał Aziraphale który wyszedł zza zasłony. Miał na sobie czarne spodnie, buty i marynarkę. Pod marynarką miał białą koszulę i brązową kamizelkę. Na szyi miał również brązową kokardę w kratkę. Na głowie znajdował się cylinder, a na twarzy miał domalowane wąsy. Dzieciaki zaczęły się cieszyć i klaskać. Zaś ja wyjąłem swój telefon podłączony do głośnika by w razie czego puścić melodie. Aziraphale się ukłonił i wziął wcześniej przygotowaną skrzynie przed sobą. Klęknął by mieć wygodniejszą pozycję.- Spójrzcie. Cylinder jest pusty.- Powiedział pokazując wszystkim cylinder. Po chwili wykonał pierwszą sztuczkę i wyjął z cylindra białego króliczka. Dzieci zaczęły podchodzić by pogłaskać króliczka. Dał zwierzaczka do pudełka które dał dla Basi. Wszyscy cieszyli się z pokazów.- Dobrze, a teraz na gwóźdź programu. Zamianę człowieka w zwierzę. Do tej sztuczki potrzebuje ochotnika.- Na jego słowa wszyscy zaczęli się zgłaszać. Jednak Crowley był jedynym który się nie zgłaszał.- Hmm... Kogo by wybrać? O już wiem. A może pan w czarnych okularach?- Zapytał się wyciągając rękę do Crowley. Wszyscy aż spojrzeliśmy na niego. Ten na słowa magika aż się zakrztusił sokiem.
-C-Chwila... Ja?- Zapytał się pokazując na siebie kaszląc lekko.
-Tak, tak zapraszam.- Powiedział Aziraphale podchodząc do niego.- Ale wie pan co? Powinien pan zdjąć okulary.- Odparł chcąc złapać za okulary przeciwsłoneczne. Niania mojego syna zaczęła uciekać na co Aziraphale go gonił. By dać rozrywki włączyłem słynną piosenkę z ,,Benny Hilla". Każdy się z ich gonitwy śmiał. Nagle obaj pojawili się na "scenie".- No i proszę! Jednak się pan zgłosił.- Powiedział na co każdy się zaśmiał.
-To był podstęp.- Powiedział wystawiając język na co czarodziej go za niego złapał i wyciągnął. Ten aż zakrył usta.
-Zabrał mu język dobre.- Powiedziała ze śmiechem Martyna kiedy Anthony zabrał język i włożył go do ust.
-Zadaniem pana jest wejść do tej skrzyni.- Powiedział otwierając skrzynie.- Ja załatwię resztę.- Dodał kiedy ten wchodził do skrzyni którą po chwili zamknął. Wypowiedział coś po czym było słyszeć syczenie węża. Kiedy otworzył skrzynie wypełzł z niej wielki czarny wąż z czerwonym brzuchem.
-Tata Crowley zamienił się w węża!- Krzyknął ze śmiechem Eden na co każdy się zaśmiał.
-Zapraszamy do wężowego ekspresu!- Krzyknął Tadzik na co najmłodsi razem z Wikim na czele usiedli na grzbiecie. Gad zaczął pełzać po salonie spoglądając na każdego i dając się pogłaskać po łbie.
-Wiktor mogę sobie kupić węża?- Zapytał się Czarek na co doktor Banach spojrzał na niego jakby powiedział, że ogląda już pornograficzne filmy. Jednak w chwili kiedy Crowley wpełzł na "scenę" dzieciaki z niego zeszły zadowolone przejażdżką. Aziraphale machnął ręką, a Crowley się zmienił z węża w człowieka. Wszyscy zaczęliśmy klaskać. Stanąłem przed wszystkimi.
-Dobrze, a teraz czas na tort!- Krzyknąłem idąc ze wszystkimi do kuchni. Przygasiliśmy światło kiedy zaczęło się ściemniać. Zaraz po wyjęciu tortu z lodówki włożyliśmy świeczki i zapaliliśmy je. Po chwili zaczęliśmy śpiewać ,,Sto lat" dla solenizanta. Zapaliliśmy dopiero światło gdy tylko Wiktor zdmuchnął świeczki. Pokroiliśmy tort i rozdaliśmy każdemu po kawałku.
-Rajusiu pianki.- Powiedział Aziraphale wyjadając ze swojego kawałka tortu malusie pianki. Zaśmialiśmy się na ten widok. W chwili gdy dzieciaki były zajęte zabrałem Aziraphale'a na bok.
-Nie wiem jak tobie dziękować. Uratowałeś imprezę urodzinową Wiktora. Myślałem już, że będzie płakać.- Powiedziałem przyglądając się mu z uśmiechem.
-Gabriel nie dziękuj. Przyznaje trochę zawaliłem kiedy ostatni raz występowałem ale cóż... Czasem tak bywa jak się długo nie ćwiczy.- Powiedział z uśmiechem Aziraphale. Wróciliśmy do wszystkich by świętować dalej.
CZYTASZ
Kim jestem?
Ficção AdolescenteGabriel Nowak to młody ratownik pracujący w pogotowiu ratunkowym. Od wielu lat nosi pseudonim Nowy. Lecz od pewnego czasu stara się zaakceptować fakt ponownej straty swojej ukochanej, Zofii Banach. Córki żywej legendy ratownictwa medycznego, Wiktora...