/Gabriel/
Minęło pięć dni, a właściwie tydzień od narodzin Wiktora. Codziennie oboje byliśmy badani. W końcu mój przypadek no był dość zaskakujący. Jednak cieszy mnie to, że Kuba zaakceptował to, że urodziłem nam synka. Kto wie może oboje postanowimy dać Wiktorkowi rodzeństwo. Ale z tym można poczekać. Właśnie pakowałem swoje rzeczy do torby. Wiktor był ubierany przez Kubę jednak mały jakoś nie chciał mu tego ułatwiać. Popatrzyłem na Kubę jak tylko skończyłem się pakować.
-Wiktor nie ułatwiasz mi wiercąc się tak.- Powiedział Kuba rozbawionym tonem. Uśmiechnąłem się i podszedłem. Zacząłem go przebierać do końca. O dziwo mi dał się spokojnie ubrać.- O ty mały zdrajco. Tatusiowi nie dałeś się przebrać, a mamusi dałeś. Łobuziak.- Powiedział rozbawiony. Kompletnie olałem to jak mnie nazwał. Jednak wziął moje rzeczy i udał się z nimi do auta. Spojrzałem kiedy przyszła doktor Górska.
-Co zbieracie się do domku?- Zapytała się po czym spojrzała na malucha którego powoli wkładałem do nosidełka. Uśmiechnąłem się zapinając maluchowi pasy i okrywając go kocykiem.
-Tak wracamy do domku. Ale na razie mam odpoczywać. Dlatego Benio kazał mi się oszczędzać. Muszę tylko tydzień dłużej odpoczywać. Kiedy wrócę do pracy początkowo będą to lekkie wezwania, a potem zobaczymy.- Powiedziałem głaszcząc synka po głowie. Lekarka podała mi wypis. Jednak po chwili przyszedł Kuba który wziął nosidełko. Pożegnaliśmy się z lekarką i poszliśmy do auta. Mijając SOR usłyszałem kłótnie. Spojrzałem. Widziałem jakiegoś lekarza który darł się na matkę pacjenta. Chciałem zareagować ale wiedziałem, że z moim stanem by mnie typ jednym ciosem powalił na ziemię. Po wejściu do auta zobaczyłem, że na miejscu koło Wikiego stało duże pudełko. Spojrzałem gdy Kuba odpalił silnik.- Co to za pudło?- Zapytałem patrząc na męża który zaczął prowadzić.
-Niespodzianka. Dowiesz się jak przyjedziemy do domu. Mam nadzieję, że się tobie spodoba.- Powiedział z uśmiechem patrząc na drogę. Spojrzałem do tyłu słysząc malucha który rozglądał się zaciekawiony po aucie. Po kilkunastu minutach dotarliśmy na miejsce. Kuba najpierw wziął moją torbę do której w czasie podróży włożyłem wyniki. Gdy pomógł mi wysiąść wziął po chwili nosidełko. Zaczęliśmy oboje iść do domu. Zaraz po wejściu do domu zauważyłem w przedpokoju buty i kurtki. Spojrzałem na Kubę który się uśmiechał od ucha do ucha. Po chwili weszliśmy do salonu gdzie był rozwieszony tęczowy napis "Witamy w domu". Uśmiechnąłem się widząc Zdzisia, Michała, Czarka, Benia, Britney, Basię, Artura, Martynę, panią Wiesławę oraz ciocię Agatę z jej żoną Lucy. Mój mąż położył nosidełko na kanapie gdzie obok po chwili usiadłem. Zdjąłem kurtę, a z butami pomógł mi Kuba. Szybko te małe przyjęcie się rozpoczęło. Szczególnie gdy Kuba przyniósł tajemnicze pudło w którym okazało się, że były różne zagraniczne słodycze. Płatki Oreo, rurki z kremem Oreo, oraz wiele, wiele innych. Kiedy część słodkości była na stole nasi przyjaciele plus ciotki zaczęli nam dawać zapakowane prezenty. Każdy był nawet podpisany. Gdy Czarek podał mi torebkę na prezent przytuliłem go. Cieszyłem się, że nawet on się cieszył.
-Będę się z nim mógł bawić gdy podrośnie?- Zapytał się z uśmiechem który odwzajemniłem. Kuba wręcz poczochrał go po głowie.
-No pewnie, że tak.- Powiedział mój mąż na co ja zajrzałem do torby. Od razu zauważyłem w pudełku elektroniczną nianie. Każdemu podziękowaliśmy za prezenty. Jednak Kuba nalegał by pokazać mi niespodziankę. W takiej sytuacji udałem się z nim jak i pozostałymi do jednego z pomieszczeń. Britney cały czas trzymała nosidełko z maluchem. Gdy drzwi się otworzyły momentalnie miałem w oczach łzy. Widziałem piękny pokoik w którym było wszystko co było potrzebne. Zacząłem się rozglądać po pokoju dla maluszka. Zauważyłem, że podłogę koło łóżeczka ozdabia pastelowo brązowy dywan z czarnymi łapami niedźwiedzia w różnych rozmiarach. Po dotknięciu go poczułem, że jest puchaty w dotyku.
-Jest piękny.- Powiedziałem z uśmiechem. Spojrzałem gdy maluszek zaczął płakać. Podszedłem do Julki i po chwili wziąłem synka na ręce. Każdy domyślił się o co chodzi więc zostawili nas samych. Posadziłem Wikiego w łóżeczku tylko by zdjąć bluzę i koszulkę. Następnie wziąłem go i przytuliłem by mógł spokojnie zjeść.
/Kuba/
Kiedy mój mąż karmił Wiktorka wziąłem z szafki kronikę w której miał wszystko. Wyniki, zdjęcia USG i płyty. Przeglądaliśmy ją wszyscy. Jak czytałem te wpisy to aż szkoda mi było, że Gabryś nic nie powiedział.
-Kuba może sprawicie maluchowi rodzeństwo?- Zapytał się Beniamin na co się uśmiechnąłem. Wiedziałem, że takie tematy nie są obce dla Czarka.
-Wiesz Benio zobaczymy. Może jak Wiktor nieco podrośnie.- Powiedziałem patrząc na niego. Po kilku minutach Gabryś przyszedł poprawiając swoją bluzę. Kiedy wspomniał, że maluszek już śpi w pokoiku udałem się tam by zrobić po cichu fotkę. Wiedziałem, że wszystkie pamiątki, a szczególnie zdjęcia powinniśmy robić. W końcu czas szybko płynie. Po moim powrocie do salonu zaczęliśmy rozmawiać o tym co się zmieniło po "wyjeździe" Gabrysia. Był zaskoczony, że człowiek którego widział na SORze to nowy ordynator. Nikt nie lubił typa. Zachowywał się jakby jego zdanie było najważniejsze. Szczególnie, że woleliśmy jak Górska lub Afiya była ordynatorką. Obie przynajmniej miały rzecz zwaną empatią.
CZYTASZ
Kim jestem?
TeenfikceGabriel Nowak to młody ratownik pracujący w pogotowiu ratunkowym. Od wielu lat nosi pseudonim Nowy. Lecz od pewnego czasu stara się zaakceptować fakt ponownej straty swojej ukochanej, Zofii Banach. Córki żywej legendy ratownictwa medycznego, Wiktora...