Rozdział 17. Czułości w pracy.

180 14 18
                                    

/Kuba/

Od Sylwestrowej nocy minęło kilka dni. Oboje wróciliśmy do pracy. Jak na razie ustaliliśmy, że nie będziemy mieszkać razem. To i nawet dobrze. Nie chcemy się śpieszyć w końcu... Mamy dużo czasu. Właśnie zaparkowałem auto pod bazą na parkingu. Zgasiłem silnik i wyszedłem z pojazdu. Po zamknięciu go zacząłem iść do bazy. Odwróciłem się gdy poczułem jak coś czyli śnieżka walnęła mnie dosłownie w tyłek. Zobaczyłem śmiejącego się Gabrysia. Od kąt Zośka z nim zerwała nie śmiał się. Podbiegłem do niego obejmując w talii. Podniosłem go i zacząłem się kręcić wokół własnej osi. Następnie oboje pobiegliśmy do bazy.

-Szczęsny masz trzy minuty na przebranie się.- Powiedział Artur. Pokręciłem głową. Wyjąłem z szafki swój strój roboczy po czym poszedłem się przebrać. Kiedy przebrałem się wróciłem do głównego pomieszczenia. Schowałem swoje rzeczy do szafki, a następnie usiadłem koło Gabrysia i objąłem go ramieniem. Poczułem jak daje głowę na moje ramię. Uśmiechnąłem się i dałem Gabrysiowi całusa w czoło.

-Tak właściwie to mamy z Wiktorem pewne wieści.- Powiedziała doktor Anna która siedziała na krześle koło stołu po chwili biorąc od męża kubek z gorącą kawą. Wszyscy na nią spojrzeliśmy.

-No Anka mów o co chodzi bo już nas wszystkich zaciekawiłaś.- Powiedziała Martyna wiążąc swoje włosy w kucyka.- Niech zgadnę. Będzie Wiktor Banach Junior?- Zapytała się na co my wszyscy wybuchliśmy śmiechem, a Wiktor jedynie pokręcił głową rozbawiony.

-Nie Martynka jeszcze nie. Ale może się nam uda. Ale oboje postanowiliśmy adoptować Czarka. Tylko ani słowa jemu. To ma być tajemnica i niespodzianka dla niego.- Powiedział Wiktor po czym wszyscy spojrzeliśmy na Britney.- To tyczy się szczególnie ciebie Britney.- Powiedział Wiktor gdy dziewczyna chowała do szafki swój strój roboczy.

-Spoko doktorze. Z resztą zrobię sobie w domu spa. Nie bardzo mi się chce dziś chodzić po podwórku w taki mróz.- Powiedziała Julka po czym wyszła gdy po chwili na tablet przyszło powiadomienie. Spojrzałem na Sonię trzymającą tablet.

-Doktorze będzie miał pan załamanie nerwowe.- Powiedziała na co Artur i ja na nią spojrzeliśmy.- Dzieciakom się nudziło i... Jeden bardzo mądry starał się wciągnąć nosem prezerwatywę by wyjąć ją ustami.- Na jej słowa Artur oczywiście musiał powiedzieć swój wykład, że co kolejne pokolenie to bardziej głupkowate dzieciaki. Wstałem z kanapy po czym pocałowałem Gabrysia w usta.

-Szczęsny bo będziesz szedł na piechotę!- Wrzasnął Artur. Oderwałem się od Gabrysia i pobiegłem do karetki. Wsiadłem za kierownice. Po kilku minutach jazdy dotarliśmy pod blok. Zabraliśmy sprzęt i poszliśmy pod wskazane w wezwaniu mieszkanie. Gdy Artur zapukał otworzył nam jakiś chłopak. Weszliśmy do środka. Gdy tylko pojawiliśmy się w dużym pokoju ujrzeliśmy chłopaka. Siedział na kanapie z pochyloną do przodu głową trzymając w ręce ręcznik przyłożony do krwawiącego nosa. W pomieszczeniu było łącznie sześcioro nastolatków.

-Maciek jesteście pojebani. Żeby prezerwatywę se do nosa wsadzać? Ohyda.- Powiedziała jakaś dziewczyna stojąca do nas plecami przy oknie, a obok niej był jakiś chłopak. Z Sonią zajęliśmy się mierzeniem parametrów.

-No gratulacje za pomysły. Prezerwatywy to nie zabawki. Poza tym je się używa w... Mówić lepiej ile macie lat.- Powiedział swoim surowym tonem gdy oglądał nos chłopaka.

-Wszyscy mamy po szesnaście lat panie doktorze. Arek po prostu przegrał zakład no i... Maryśka jak zobaczyła krew uciekła do okna. Strasznie przewrażliwiona jest na tym punkcie.- Powiedział chłopak.

-Wygląda na to kolego, że ta wasza koleżanka nie jest przewrażliwiona tylko ma hemofobię czyli lęk przed krwią. Nie ważne czy to pobieranie krwi czy skaleczenie. Poza tym wiele osób pragnące zostać ratownikami nie mogą z powodu tego lęku. Tak w ogóle święta się skończyły i powinniście wrócić do szkoły.- Powiedziała Sonia i podeszła do dziewczyny.

-Wygląda na to, że utknęła głęboko. No nic. Dawaj numer do rodziców, a z tą szkołą to Sonia masz rację. Wagary sobie zrobili. Życie chcecie sobie zrujnować?- Zapytał się Artur biorąc czysty ręcznik i podając go chłopakowi. Wziąłem ten zaplamiony krwią i zaniosłem do kuchni. Szukając śmietnika w końcu go znalazłem. Jednak był pełny butelek po piwie. Pokręciłem głową. Wrzuciłem do kosza ręcznik i wołając Artura pokazałem mu pustą butelkę.- Jeszcze alkohol gratuluje.- Powiedział Artur kompletnie wściekły jak Snape.

-No bo... Moi rodzice wyjechali do pracy na koniec Warszawy na parę dni. Chciałem po prostu zrobić imprezę.- Tłumaczył się ranny chłopak podając Arturowi telefon. Ten nie czekając zadzwonił po rodziców chłopaka i powiedział im wszystko. Oczywiście zabraliśmy chłopaka do szpitala wcześniej powiadamiając o zajściu rodziców pozostałej piątki. Jednak by im dać jakiś olej w głowie dałem im linki na profil ratowniczy Martyny. Kiedy wszedłem do bazy akurat zobaczyłem jak Martyna nagrywa.

-Dlatego pamiętajcie, że prezerwatywy nie służą do zabawy tylko do zabezpieczania się przed stosunkiem. Jednak warto najpierw się przebadać czy jeden czy i drugi z partnerów nie ma uczulenia na lateks albo na środki takie jak na przykład truskawki. Chyba nie muszę mówić, że lepiej mieć pewność nim dojdzie do tragedii.- Powiedziała Martyna po czy zakończyła materiał. Spojrzałem gdy do bazy wszedł Gabryś z Anną i Aro. Mój chłopak do mnie się przytulił na co ja go objąłem.

-Takich ludzi powinno się torturować. Wyobraźcie sobie, że jakiś facet chciał podpalić kociaki mające na grzbiecie benzynę. Na szczęście jakiś pies przybiegł i zaatakował faceta zaś jego chyba właścicielka zabrała maluchy do ich właścicieli.- Powiedziała wkurzona Anna. Cóż. Ludzie bywają okrutni. Albo zostawiają zwierzaki w lesie, albo wyrzucają do jeziora, albo po prostu je zabijają. Nie ważne jak i nie ważne czym. Ważne dla takich idiotów jest to, że pozbywają się problemu. Pogłaskałem Gabrysia po głowie i pocałowałem go w czoło dając mu znać, że jestem tu.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz