Rozdział 97. Przerażenie.

61 8 2
                                    

Na wstępnie chce was poinformować, że zostało nam 15 rozdziałów do zakończenia książki. Wyczekujcie kolejnych rozdziałów😁.

&

/Piotrek/

Czyściłem z Arturem karetkę gdy Britney kupowała nam kawę. Wszyscy martwimy się o małego Wikiego. Jest bardzo wrażliwy. Na same nagłe dotknięcie reaguje jak kot spryskany wodą. Każdy miał złe przeczucia. Ostatnio zauważyłem jak Czarek zaczął praktyki na SORze. Wiktor z Anką pewnie są z niego dumni. On przynajmniej pewnie nikogo nie zrani jak to uczyniła Zosia. Nagle dostaliśmy powiadomienie na tablet. Arturowi mało oczy nie wyskoczyły. Zacząłem się niepokoić tym jakie mamy wezwanie. Nim zdążyłem coś powiedzieć lekarz chwycił radio i kazał Julce szybko przyjść. Kiedy ta przyszła wyruszyliśmy w drogę.

-Doktorze do kogo wezwanie?- Zapytałem się prowadząc karetkę patrząc na zdenerwowanego Artura.

-W przedszkolu syna Nowego i Kuby był atak węża. Nie wiadomo jaki to był gatunek. Relacje świadków są takie, że był większy od anakondy. Był czarny z czerwonym brzuchem i żółtymi oczami.- Przeraziłem się z Britney na słowa lekarza. Odruchowo przyśpieszyłem aby dotrzeć na miejsce jak najszybciej. Na miejscu wysiedliśmy. Cała nasza trójka zauważyła jak zespół doktor Anny zajmował się rannym woźnym. Podszedł do nas jeden z policjantów który był zdenerwowany.

-Jedna z przedszkolanek powiedziała, że ten wąż zabrał chłopca o imieniu Wiktor Nowak-Szczęsny.- Powiedział policjant. Przeraziłem się tą wiadomością. Bałem się, że jak Gabriel z Kubą się dowiedzą wpadną w panikę. W tą samą gdy zabrała im małego opieka społeczna

-Piotrek!- Słysząc nagle krzyk Crowley'a spojrzałem w kierunku z którego dobiegł krzyk. Rudowłosy do nas biegł. Trzymał on płaczącego Wiktora na rękach. Gdy był na przeciwko nas Bronka wzięła małego na ręce. Po czym zabrała go razem z Górą do karetki.

-Wiesz co się tu stało? Jak zabrałeś go wężowi?- Zadawałem pytania patrząc na Crowley'a. Widziałem po nim, że jest wściekły na maksa. W dodatku ściskał pięści mając na twarzy wypisaną furię. Szczerze. Wręcz z niego dymiło jakby się palił jak fajerwerki.

-Na samą myśl chce zajebać tego jebanego woźnego.- Powiedział Crowley wściekłym głosem wskazując palcem na woźnego.- Dobrze, że znam się na wężach. Mam jednego takiego który jest jak kameleon. Zrobi co poproszę. Miał mini kamerkę ale nic nie zapisało się.- Warczał wściekle Crowley starając się zapanować nad swoimi emocjami.

-Ale o co chodzi? Powiedz w końcu to. Musimy wiedzieć by go przebadać pod danym kątem.- Powiedziałem patrząc na niego. Crowley i ja spojrzeliśmy słysząc krzyki. Woźny uciekał. Wściekły nianiek Crowley'a rzucił się w bieg za nim. Zacząłem biec za nimi razem z policją i zespołem Anki. Crowley nagle rzucił się na woźnego. Scena nieco przypominała jakby wzięta z ,,Króla Lwa".

-Jebany skurwielu molestować tak małe dziecko?! Zajebie cie!- Wrzeszczał Crowley. Z trudem go ze policjantem odciągnąłem. Złapałem go za ramiona. Chodź przyznam... Jego słowa przeraziły mnie i sam miałem ochotę zatłuc typa.

-Crowley spokojnie. Też jestem wściekły ale musimy zająć się Wiktorem. Potrzebuje nas on.- Powiedziałem na co ten powoli uspokoił się. Podniósł z trawy okulary. Gdy mijaliśmy tego kryminalistę trzymanego przez policjantów wężooki nie wytrzymał i kopnął typa w brzuch po czym dał lewego sierpowego.

-Oby ciebie wykastrowali.- Warknął po czym poszedł do karetki. Oboje do niej wsiedliśmy. Odwróciłem się by spojrzeć co się dzieje z tyłu karetki.

-Wiktor zasną po lekach. Co się tam działo?- Zapytała Britney. Napisałem to na kartce po czym jej podałem. Powoli zaczęliśmy jechać do szpitala. Wiedziałem, że to dla niej szok. Nie tylko dla niej. Nikt nie spodziewał się, że taki typ będzie molestował Wiktora. Najgorsze to jest powiadomienie o tym Nowego i Kuby.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz