/Gabriel/
Od narodzin Edena minął tydzień. Cieszyłem się z ich szczęścia. W końcu Eden i Wiktor mogliby zostać przyjaciółmi jak podrosną. Kiedy tylko przyszedłem by dać obojgu rodzicom parę prezentów Wikuś aż z zaciekawieniem patrzył na maleństwo. Z tego co się dowiedziałem to Eden ma wrodzoną heterochromię przez co jedno oko ma niczym miód, a drugie oczko jak bezchmurne niebo. Obecnie rozmawialiśmy z Aziraphalem na ławce niedaleko bazy. Nasze pociechy siedziały w wózkach, a Crowley miał nam przynieść tylko coś słodkiego byśmy mogli zjeść. Jak tylko przyszedł spakowaliśmy słodkie babeczki do naszych toreb i po pożegnaniu się udaliśmy się na wspólny spacer. Aziraphale od narodzin synka postanowił karmić go butelką. Mimo, że miał tak jak ja możliwość karmienia piersią uznał, że lepiej jak dziecko od razu zacznie przyzwyczajać do butelki. Głównie mu chodziło o karmienie na spacerach bo w końcu w domu może karmić malucha piersią. Stanąłem w pewnej chwili gdy Wiktor wyrzucił z wózka przez przypadek swojego misia. Już chciałem go podnieść gdy ktoś go podniósł. Gdy tylko podniosłem głowę byłem w szoku na widok matki. Ostatni raz ją widziałem kiedy z Kubą poinformowaliśmy rodziców o ślubie. Na którym oczywiście nie zostali zaproszeni.
-Gabryś?- Zapytała zaskoczona kobieta. Zabrałem jej maskotkę syna i wytrzepałem z piachu.- Synku może porozmawiamy?- Zapytała się zmuszając się zapewne do uśmiechnięcia się. Spojrzałem na nią bez żadnych pozytywnych uczuć.
-Nagle chcesz rozmawiać? Może ty nie pamiętasz ale ja za to pamiętam. Wyparłaś się mnie kiedy poinformowałem ciebie razem z Kubą, że będziemy brać ślub. Nawet nie powiedziałaś mi, że jestem interseksualny. Twoje zachowanie nie było fair. Chodźmy Aziraphale. Nie mam ochoty rozmawiać z nią.- Powiedziałem i razem z blondwłosym zaczęliśmy iść. Słysząc wołanie matki po prostu ją ignorowałem. Po kilku minutach nie słyszałem jej. Jednak doskonale znał sytuację jaką miałem z matką. Spojrzałem kiedy Aziraphale wjechał wózkiem na dwie jakieś postacie.
-Przepra...- Aziraphale nie dokończył wypowiedzi w chwili gdy ta tajemnicza dwójka się odwróciła. Aziraphale wyglądał jakby spotkał kogoś kto się nad nim znęcał. Obie postacie nie wyglądały dla mnie sympatycznie. Spojrzałem na Wiktora który wyciągnął do mnie łapki.
-Aziraphale jak miło cię widzieć. A to kto?- Zapytał czarnowłosy podchodząc do mnie i mojego syna. Starałem się odsunąć. Wiki jak tylko spojrzał na jegomościa zaczął głośno płakać i ruszać się nerwowo.- Ojoj a tobie co się...- Typ nie dokończył bo dostał ode mnie lewego sierpowego.
-Nie zbliżaj się do mojego syna.- Warknąłem i spojrzałem na przyjaciela.- Chodźmy. Wiktor się wystraszył.- Powiedziałem i po chwili zaczęliśmy iść. Oczywiście musieliśmy jak na złość natknąć się na Zośkę i nie chciałem wiedzieć jak zareaguje.
-Gabryś?- Zapytała zaskoczona mając zamiar już nas mijać. Stanąłem biorąc głęboki oddech. Spojrzałem na nią.
-Tak to ja. Czego chcesz Zośka?- Zapytałem patrząc na nią. Jednak odwróciłem wzrok by poprawić Wiktorowi smoczek.
-Masz... Dziecko?- Zapytała się w kompletnym szoku. Zauważyłem jak Aziraphale usiadł na ławce z synkiem by nakarmić Edena. Wróciłem wzrokiem na Zośkę. Pokazałem swoją dłoń.
-Nie tylko mam dziecko ale i mam męża. Dwa lata temu z Kubą wzięliśmy ślub, a po kilku miesiącach pojawił się w naszej rodzinie Wiki.- Powiedziałem przyglądając się Zośce. Córka Wiktora była w wielkim szoku.- Tak dobrze usłyszałaś. Mam syna i męża. Wszystko legalne i biologiczne. Wiktora zabrała mi opieka społeczna, a potem ktoś spowodował coś przez co Wiktor będzie miał bliznę. Wiesz co? Nie życzę ci źle ale w tej sytuacji mam nadzieję, że niebawem karma ciebie dopadnie i będziesz żałować swojego zachowania.- Powiedziałem patrząc na nią. Wiktor zaśmiał się uroczo po czym razem z Aziraphalem poszliśmy do ich domu więc kiedy maluchy siedziały w wózkach my omawialiśmy listę bajek które były by dla nich najlepsze. Oczywiście kierowałem się po części swoim dzieciństwem.
-Wiesz co Gabriel? Kiedyś uczyłem się sztuczek magicznych. Może za parę lat wystąpię na urodzinach Wiktora?- Zapytał się na co oboje się zaśmialiśmy.
-Świetny pomysł. Ale oboje nie wiemy co będzie jutro. Powiedz... Kim tamta dwójka była?- Zapytałem się spoglądając na Aziego. Momentalnie posmutniał i cicho wziął głęboki oddech.
-To był Gabriel i Michał. Można by powiedzieć, że długie lata ze sobą pracowaliśmy. Niestety pewna sytuacja sprawiła, że przestałem się z nimi zadawać. Po części powodem jest mój związek z Crowley'em. Ale cóż. Odłóżmy przeszłość w bok. Wznieśmy toast aby maluchy miały cudną przyszłość.- Powiedział Aziraphale wznosząc biały kubek ze skrzydełkami anioła do góry. Po złożeniu toastu oboje napiliśmy się ciepłego kakao z piankami.
CZYTASZ
Kim jestem?
Novela JuvenilGabriel Nowak to młody ratownik pracujący w pogotowiu ratunkowym. Od wielu lat nosi pseudonim Nowy. Lecz od pewnego czasu stara się zaakceptować fakt ponownej straty swojej ukochanej, Zofii Banach. Córki żywej legendy ratownictwa medycznego, Wiktora...