/Kuba/
Wczorajszy dzień wściekł mnie dosłownie. Jakiś typ Olgi mało mojego Gabrysia nie zgwałcił. Cholerny gnojek. No ale cóż najważniejsze, że Gabryś nie został zgwałcony. W dodatku Gabryś nie miał koszmarów. To chyba dlatego, że cały czas go przytulałem. Kiedy się rano obudziłem Gabryś nie spał już. Był w łazience i się kąpał. Poinformował mnie, że zrobił mi drugie śniadanie do pracy. Nie chciałem iść ale przekonywał mnie, że Britney przyjdzie by z nim posiedzieć więc niechętnie się zgodziłem. Gdy się ogarnąłem pojechałem samochodem do pracy. Klasycznie przed wyjściem ucałowałem ukochanego.
-A ty nie w domu Kuba?- Zapytał się Artur przyglądając się mi kiedy wszedłem do bazy. Zdjąłem z siebie kurtkę oraz czapkę. Schowałem je do szafki razem z torbą, a w zamian zabrałem strój roboczy. Poszedłem się przebrać, a po powrocie schowałem swoje ubrania do szafki.
-Właśnie Artur nie wiesz gdzie Britney? Miała mieć z nami dyżur.- Powiedziała Anna na co spojrzałem na lekarkę. Podszedłem do grafiku. Faktycznie. Britney wzięła wolne, a na jej miejsce wskoczyłem ja.
-Gabryś chciał bym pracował dziś. Mówił, że Britney z nim będzie.- Powiedziałem odchodząc do blatu. Już chciałem zrobić sobie kawę gdy przyszło powiadomienie o wezwaniu. Westchnąłem i razem z Anną i Sonią poszedłem do karetki. Wsiadłem za kółko. Żona Banacha powiedziała, że jedziemy do urzędu stanu cywilnego. Poszkodowanym był według zgłaszającego urzędnik pobity przez dwie kobiety. Czyżby niezadowolony klient? Gdy dotarliśmy na miejsc wysiadaliśmy z karetki. Z Sonią wzięliśmy sprzęt. Poszliśmy spokojnie do jednej z sal gdzie zaprowadziła nas recepcjonistka. W pomieszczeniu były dwie kobiety i mężczyzna.
-Dzień dobry Anna Reiter. Co się stało?- Zapytała się lekarka kiedy z Sonią podeszliśmy również kładąc na dywan sprzęt.
-Zaatakowały mnie te wariatki!- Krzyknął mężczyzna pokazując dłonią we krwi na dwie kobiety. Jedna wydawała się wściekła, a druga zapłakana. W dodatku typ miał rozwalony nos.
-Panie spokojnie. Nie jesteśmy głusi.- Powiedziałem i podszedłem do kobiet. Zapłakana blondynka trzymała się za rękę.- Mogę?- Zapytałem na co ta skinęła głową. Podwinąłem rękaw białej koszuli. Zauważyłem spory siniak jak od mocnego trzymania.
-My wariatki? To pan prawie wykręcił Alicji rękę. Panie ratowniku my po prostu chciałyśmy wziąć ślub cywilny, a ten zaczął gadać o nas takie rzeczy... Ala się rozpłakała i facet nią szarpał. Nie dam jej skrzywdzić.- Powiedziała kobieta. No tak. Pary jednopłciowe zawsze miały, mają i będą mieć tego typu problemy w Polsce. Właśni przez takie nastawienie coraz więcej Polaków ucieka za granice by móc założyć rodzinę. Na samą myśl boję się co to będzie jak Gabryś by chciał ze mną spędzić resztę życia.
-Spokojnie. Rozumiem panią. Ja też się martwię o mojego chłopaka. Nie raz został skrzywdzony i obiecałem mu, że przy mnie nie będzie płakać.- Powiedziałem nakładając temblak kobiecie.
-To trzeba leczyć!- Wrzasnął mężczyzna po czym mocno się skrzywił gdy Sonia "niechcący" nadepnęła mu na nogę. Niestety musieliśmy zabrać obu do szpitala. Idąc do karetki zatrzymałem się. Zabrałem gazetę ze stojaka i przejrzałem. Na pierwszej stronie było zdjęcie gdzie ja i Gabryś szliśmy za rękę.
-Czy syn Ryszarda i Marii Szczęsnych jest gejem? Nasz dziennikarz zauważył jak Jakub Szczęsny i były chłopak piosenkarki Maryny, Gabriel Nowak spacerowali ulicami Warszawy trzymając się za ręce. Czyżby syn ministra ukrywał, że jest homoseksualny?- Przeczytałem na co od razu chciałem napisać do tej pieprzonej gazety. Niestety zawołała mnie Anka przez co musiałem iść do karetki. Całą drogę nie dawała mi spokoju ta gazeta. Jednak przeczuwałem, że ojciec będzie ciał ze mną o tym porozmawiać. Nie myliłem się. Gdy tylko zaparkowałem pod szpitalem mój ojciec zadzwonił. Kazał mi wieczorem przyjść do jego pracy by porozmawiać.
CZYTASZ
Kim jestem?
Roman pour AdolescentsGabriel Nowak to młody ratownik pracujący w pogotowiu ratunkowym. Od wielu lat nosi pseudonim Nowy. Lecz od pewnego czasu stara się zaakceptować fakt ponownej straty swojej ukochanej, Zofii Banach. Córki żywej legendy ratownictwa medycznego, Wiktora...