Rozdział 48. Dom weselny.

76 9 3
                                    

/Gabriel/

Minęły dwa dni od kąt dostaliśmy wiadomość, że ksiądz Łukasz zgodził się udzielić nam ślubu. Jednocześnie dwa dni od kłótni rodziców z Kubą. Mój ukochany powiedział mi wprost, że na pewno nie zostaną zaproszeni na ślub. Znałem powód. Była nim nietolerancja dla osób homoseksualnych. Jednak następnego dnia mieliśmy wezwanie do omdlenia na ślubie. Okazało się, że panna młoda była w ciąży. Kiedy Anna i Sonia badały panią ja podziękowałem księdzowi, że udzieli mi i Kubie ślubu. Oczywiście zrobiłem to za plecami świadków ślubu. Dziś chcieliśmy z Kubą porozmawiać z wedding plannerką. Dlatego kiedy się przygotowałem poszedłem spacerkiem do pracy. Już po wejściu przywitałem się z Kubą.

-Poczekaj chwilę. Zaraz się przebiorę i pojedziemy do tego domu weselnego gdzie się umówiliśmy z organizatorką.- Powiedział całując mnie w usta. Odwzajemniłem szybko gdy ten pobiegł się przebrać. Wiedziałem, że jeśli coś będzie nie tak to przyjaciele nam pomogą. Gdy w końcu mój narzeczony przyszedł poszliśmy do jego auta którym pojechaliśmy prosto pod dany adres. Zauważyłem jak pewna kobieta macha do nas więc gdy Kuba zaparkował wysiedliśmy i zaczęliśmy iść do kobiety.

-Dzień dobry. Urszula Jurewicz.- Powiedziała kobieta wyciągając do nas rękę. Przedstawiliśmy się odwzajemniając gest. Zaraz po wejściu do domu weselnego kobieta zaczęła mówić jak sobie wyobraża wszystko.- A właśnie. Może pan pokazać zdjęcie narzeczonej?- Zapytała się kobieta. Spojrzałem na Kubę. Miałem nadzieję, że się przesłyszałem.

-Zaraz. Powiedziałem w pani agencji, że jestem homoseksualny i będę miał ślub z moim narzeczonym.- Powiedział Kuba obejmując mnie. Kobieta momentalnie zmieniła się.

-Z tym ćwokiem?! Kochany jesteś przystojny i powinieneś mieć kobietę, a nie jakiegoś pedzia! Co chcesz by później doszło do zdrady lub by pracował w pieprzonym burdelu?!- Krzyki kobiety przyprawiły mnie o łzy. Wyszedłem szybko z pomieszczenia po czym z budynku. Wsiadłem do auta na miejsce pasażera i rozpłakałem się. Po kilku minutach przyszedł Kuba który po chwili ruszył. Podał mi paczkę chusteczek którymi wycierałem twarz. Kiedy dotarliśmy pod bazę poszliśmy do środka. Gdy mój narzeczony usiadł usiadłem mu na kolana i przytuliłem się do niego mocno.

-Kuba co się stało?- Zapytała się nagle Britney która do nas podeszła.

-Weź organizatorka ślubna oczerniała nas. Typowy homofob. Trzeba sale znaleźć.- Powiedział Kuba przytulając mnie. Czułem jak masuje mi plecy tak by mnie uspokoić. Spojrzałem gdy Britney coś sprawdzała w telefonie.

-O mam. Dom weselny ,,Pod tęczą". Jest to nowy dom weselny. Sprawdźcie tam.- Spojrzałem na Kubę gdy to powiedziała. Widziałem po nim, że nie jest pewny tego. Jednak ostatecznie poszliśmy do auta którym pojechaliśmy pod dom weselny. Po drodze uspokoiłem się nieco. Chwilę odczekaliśmy będąc na miejscu po czym udaliśmy się do środka. W środku było bardzo dużo miejsca. Wręcz pięknie. Widziałem nawet wejście na taras z którego można było pójść do dużego ogrodu.

-Dzień dobry. Może pomóc?- Podskoczyłem gdy ktoś znienacka się odezwał. Odwróciłem się i zobaczyłem brunetkę która miała włosy zawiązane w warkocz. Spojrzałem na Kubę po czym na kobietę.

-Czy... C-Czy można urządzić tu wesele?- Z wielkim trudem pytanie wyszło mi przez gardło. Kobieta na moje pytanie uśmiechnęła się szeroko po czym poszła gdzieś. Popatrzyłem niezrozumiale na ukochanego. Po chwili do pomieszczenia kobieta wróciła z mężczyzną.

-Może najpierw się przedstawię. Mariusz Nagiecki, a to moja żona Sandra. Ponoć pytali panowie o zrobienie tutaj wesela.- Na potwierdzenie słów mężczyzny pokiwałem głową. Poczułem jak Kuba mnie obejmuje.- Mają panowie szczęście. Będą panowie pierwszymi którzy urządzą u nas wesele. O ile się panowie zgodzą.- Powiedział mężczyzna po czym zaprowadzili nas do dużego stołu. Usiedliśmy po jednej stronie, a para po drugiej.

-Musimy uprzedzić, że te wesele nie będzie... Jak dla niektórych... Normalne.- Zaczął Kuba, a dla otuchy złapał mnie za rękę.- Jesteśmy zdenerwowani, ponieważ niedawno mieliśmy nieciekawą sytuację z organizatorką ślubną. Poniżyła nas za naszą orientację.- Powiedział Kuba przez co spuściłem głowę. Spojrzałem jednak gdy kobieta mnie złapała za dłoń.

-Nie przejmujcie się tym. Damy wam odpowiednią zniżkę zaś mamy ludzi których potrzeba na każdym weselu. Może zawołam pozostałych.- Powiedziała po czym wstała i wyszła do ogrodu.- Dzieciaki! Chodźcie klientów mamy!- Zawołała, a po chwili do pomieszczenia przyszło sześciu nastolatków. Wstaliśmy z Kubą.- Więc tak. Nasz syn Karol zajmuje się muzyką na weselu, a jego chłopak Arek jest wodzirejem. Nasza córka Eliza jest odpowiedzialna za dekoracje oraz atrakcje, a jej dziewczyna Kasia nagrywa film. Nasz druga córka Patrycja, a właściwie Maksymilian świetnie sobie radzi jako organizator, a Szymon czyli druga połówka naszego trzeciego dziecka robi zdjęcia. Ja proszę państwa zajmuje się kwiatami, a mój mąż z braćmi tworzy posiłki. Oczywiście jak i słodycze i torty.- Mówiąc to pani Sandra wskazywała na poszczególne osoby. Przetarłem oczy w szoku. Patrycja ze swojej torby wyjęła jakąś teczkę. Usiadła ona przy stole i wyjęła z niej jakieś papiery.

-Mam tu listę co trzeba zrobić przed ślubem. Może od razu zaczniemy co?- Zapytała się z uśmiechem. Spojrzałem na Kubę po czym z uśmiechem pokiwałem głową. Usiedliśmy wszyscy do stołu i spojrzeliśmy na listę. Za pomocą czerwonego zakreślacza wykreślała z listy to co nie potrzebne w naszym przypadku. Jednak to co mieliśmy załatwione to zakreślała na niebiesko. Osobiście woleliśmy najpierw wszystko mieć kupione. Kiedy wszystko zrobiliśmy spojrzałem na wszystkich.

-No ja sądzę by zrobić trzy lub nawet cztery zdjęcia zaręczynowe w ogrodzie, a potem panowie wybiorą sobie jedno które będzie dołączone do zaproszeń. Chyba, że wolą mieć panowie je na pamiątkę.- Powiedział Szymon z uśmiechem.

-Poczekaj Szymon ze zdjęciami. Najpierw to powinni znaleźć świadków. Fajny sposób nawet mam jak poprosić by taka osoba została świadkiem. Jeśli któryś z panów będzie mieć świadkową dam panom pudełko gdzie jest pytanie czy zostanie świadkową.- Powiedziała Eliza po czym pokazała nam zdjęcia wspomnianego pudełka. Zgodziliśmy się z Kubą na ten pomysł. W końcu potem będziemy mogli kupić obrączki które następnie damy dla jednego z naszych świadków.

/Britney/

Po skończonym dyżurze wyszłam z bazy. Pojechałam swoim autem na osiedle gdzie mieszkam. Zauważyłam jak Rodzyn, Łuki i Ogóras piją sobie cole jedząc w międzyczasie kebaba. Zaparkowałam auto i zgasiłam silnik. Po wyjściu z auta od razu cała trójka na mnie popatrzyła. Zamknęłam drzwi auta i zaczęłam iść.

-Dzień dobry kierowniczko!- Zawołała cała trójka chórem. Uśmiechnęłam się.

-A dobry, dobry. Ale raczej nie dla mnie.- Powiedziałam podchodząc do nich. Momentalnie zaczęli pytać czy ktoś mnie dręczy. Cieszę się, że zmienili się od kąt im pomogłam. No właściwie Rodzynowi.- Nikt mi nie dokucza chłopaki ale niebawem kolega, a właściwie koledzy będą brać ślub.- Powiedziałam na co zaczęli się śmiać zadowoleni.

-Panowie podwójne wesele równa się podwójna brama i wódeczka podwójna.- Powiedział Ogóras na co ponownie się zaśmiali. Pokręciłam głową.

-Chłopaki nie będzie podwójnego ślubu.- Na moje słowa spojrzeli na mnie jakby ich zatkało. Dosłownie.- Pamiętacie Nowego i Kubę? Oni będą brać ślub. Jeśli macie teraz gadać, że to ohydne to się kierowniczka wścieknie.- Powiedziałam na co Łuki wstał z pozostałą dwójką.

-Kierowniczko. Jak kumple pani to i nasi kumple. Jak da radę kierowniczka to zgodzi się pani byśmy przyszli?- Zapytał patrząc na mnie błagalnie robiąc minę aniołka. Wiedziałam, że jeśli Nowy z Kubą by się zgodzili to bym musiała im dać ultimatum, że jeden z nich ma zostać trzeźwy.

-Chłopaki... Nic wam nie obiecuje. W końcu to ważny dzień Nowego i Kuby. Ale jak się zgodzą przyniosę wam zaproszenia. Ale wtedy nie ominie was przestrzeganie zasad.- Powiedziałam patrząc na chłopaków. Popatrzyli na siebie.

-Cóż kierowniczko na wszystko się zgodzimy.- Powiedział Rodzyn na co skinęłam głową. Nim wróciłam do swojego mieszkania chłopaki dali mi nawet całego i zapakowanego kebaba z frytkami. Miło było z ich strony bo ponoć w okolicy otworzyli nowego kekaba.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz