~12~

2K 72 13
                                    

- Co tu się stało? - Helena stanęła w drzwiach jej pokoju i obrzuciła wszystko zszokowanym wzrokiem szeroko otwartych oczu. Nie dziwiła się jej, bo zrobiła z pomieszczenia istne pobojowisko z porozrzucanych ubrań i butów powyciąganych z najciemniejszych zakamarków szaf. Najgorsze było to, że mimo wyrzucenia dosłownie wszystkiego z półek i przymierzania różnych strojów, nadal nie wiedziała, co powinna wybrać i niczego nawet pewna nie była. Stała więc pomiędzy łóżkiem a szafą, zagubiona jak dziecko we mgle. Wodziła tylko wzrokiem od butów, które zajmowały powierzchnię podłogową, do ubrań, którymi wyściełała łóżko. Pomiędzy tym wszystkim w dodatku kręciła się Jolie.

- Próbuję wybrać strój - odpowiedziała z rezygnacją. Miała szczerą ochotę poddać się i popłakać. Helena spojrzała na nią pytająco. Jak każdym dziewczynom zdarzało się im, że mimo pełnych szaf, miały problem z wyborem jakiegokolwiek ubrania, ale z reguły nie przybierało to takich rozmiarów. - Umówiłam się z Bartkiem.

- O? Nic nie mówiłaś - odparła Helena jeszcze mocniej zdziwiona. Zmieszała się tym jej wzrokiem. Kiwnęła głową i odwróciła wzrok od kuzynki. Jakoś tak dziwnie jej było przyznawać się do podobnej rzeczy, nawet jeśli nie była niczym niezwykłym.

- Napisał wczoraj w nocy - wyjaśniła krótko. Podrapała się po głowie, starając się zwalczyć zawstydzenie. - Mamy iść do kawiarni.

- Neutralnie - skwitowała Helena tonem eksperta, na który jednak mogła sobie raczej pozwolić, bo w porównaniu z nią miała sporo więcej doświadczenia i znała się znacznie lepiej na tym wszystkim. - Niezbyt formalnie, ale też nie za swobodnie. Gdyby zaoferował piwo, mogłabyś się zastanowić.

Przytaknęła cicho. Dla wielu jej znajomych całkiem naturalnym było umawianie się od razu na piwo, a niektórzy nawet uznawali to za najlepsze wyjście, bo po alkoholu łatwiej im się rozmawiało i poznawało z drugą osobą. Dla niej wyjście na piwo należało do bardziej kumpelskich rzeczy i uznawała takie wyjścia tylko z ludźmi, których już trochę znała. Na pierwsze spotkanie wolała jednak kawiarnię. Nie wspominając o tym, że choć wolała nie wybiegać za bardzo wyobraźnią, to jednak umawiając się na pierwsze spotkanie na piwo ryzykowała różnymi rzeczami... Bartek wydawał się miły, przynajmniej póki co i dobrze im się ze sobą pisało, więc nie chciała go też podejrzewać o złe rzeczy.

- Ciepło dzisiaj. Sukienka będzie okay - stwierdziła Helena.

- Myślałam raczej o spodniach. Sukienka to tak, jakbym się jakoś specjalnie starała, a spodnie są takie wyważone. Nie że się bardzo staram, ale z odpowiednią górą będą wyglądać, jakbym się jednak trochę starała - odpowiedziała. Helena skinęła ostrożnie głową.

- Ale w spodniach chodzisz na co dzień, nie? - odparła. Wzięła się pod boki, po raz kolejny przeglądając rozrzucone ubrania wzrokiem.

- Niby tak... Ale dlatego są takie pomiędzy - wybrała czarne rurki i zaraz obok nich rzuciła koszulę w kolorze butelkowej zieleni. Helena skrzywiła się lekko.

- A czemu ma nie być po tobie widać, że się trochę bardziej postarałaś? - zapytała i zaczęła przegrzebywać jej ciuchy. Zainteresowana Jolie wspięła się na łóżko i podeszła bliżej, ale zgarnęła ją szybko na ręce. - Pamiętać nie będzie w co byłaś ubrana, ale przynajmniej podświadomie zauważy, że się postarałaś. Poza tym powinnaś odsłonić nogi, bo to twój atut.

- A to ja od razu idę prezentować atuty, żeby negocjować warunki małżeństwa? - parsknęła śmiechem i spojrzała na kuzynkę z niedowierzaniem.

- Ale będziesz się lepiej czuła, ładnie wyglądając? - Helena zerknęła na nią przelotnie i wróciła do ubrań, gdy przybrała poważniejszą minę. Miała rację. Będzie się czuła lepiej, gdy założy coś lepszego niż codzienne spodnie. Westchnęła. Chyba naprawdę nie znała się na randkach. - Słuchaj, nie każę ci przecież iść wystrojonej jak na studniówkę. Ani w samej bieliźnie. O, proszę, tego szukałam.

Pokazała jej czarną sukienkę zapinaną na rząd drobnych guzików, wąską na górze i szerszą u dołu, z całkiem głębokim dekoltem. Zastanawiała się nawet nad nią, ale w trakcie kiedy przymierzała inne stroje, gdzieś jej się zawieruszyła i o niej zapomniała. Helena zaprezentowała ją, stając zupełnie tak, jakby grała w reklamie Mango i chciała wcisnąć jej zestaw noży, które nadawały się perfekcyjnie do krojenia chleba, mięsa, warzyw i cięcia desek.

- Prosta, ale elegancka. Nie krzyczy „Jestem zdesperowana", ale daje do zrozumienia, że lubisz dobrze wyglądać. Podkreśla szczupłe nogi i cycki, jednocześnie nie będąc wyzywającą - machnęła nawet ręką i przybrała na twarz sztuczny uśmiech, jak jedna z prezenterek. Znowu parsknęła śmiechem, tym razem całkiem pogodnie i rozbawiona. Jolie trochę się niecierpliwiła, więc zaczęła bujać ją w ramionach. Zlustrowała sukienkę od góry do dołu, oceniając ją. Lubiła ją, ale czy była wystarczająca? Helena wywróciła oczami. - No już nie udawaj. Mogę ci pokazać parę innych opcji, ale ta jest wystarczająca. Nie wychodzisz na latawicę, na dewotkę, na dziwaczkę. Będziesz wyglądała dobrze, z klasą i atrakcyjnie.

Jeszcze chwilę się zastanawiała, bo miała poczucie, że chyba chciała czegoś więcej. Nie mogła jednak określić, czym miało być to więcej i ostatecznie stwierdziła, że założy jednak to, co proponowała jej Helena, bez gadania.

***

Tak jak obiecałam, dzisiaj aż dwie nowe części, a to była pierwsza z nich ^_^ Jeśli kogoś interesuje kreacja Pauli na randkę z Bartkiem, proszę się nie martwić, zobaczycie ją w drugiej części :)

DESPITE THE DISTANCE/ PARK JIMIN [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz