- Myślisz, że to wystarczy? – zapytała niepewnie, zerknąwszy na niewielką prezentową torebkę, z którą wróciła z zakupowych podbojów przed kilkoma dniami, a która zajmowała wyróżniającą ją pozycję na środku biurka. Przez prawie całe wakacje dorabiała sobie jako korepetytorka z angielskiego i doraźnie jako opiekunka i dopiero tydzień przed koncertem w Amsterdamie udało jej się uzbierać kwotę potrzebną na to, by kupić Jiminowi prezent urodzinowy. W międzyczasie miała też parę innych wydatków – jak bilety nad morze, koszty utrzymania podczas wyjazdu i urodziny Heleny – więc gdyby nie wspomaganie babci w kwestiach choćby mieszkaniowych, pewnie w ogóle nie byłoby jej na nic stać. W dodatku Jimin stwierdził, że zapłaci jej za lot i hotel, co ratowało ją finansowo jeszcze bardziej – ale w związku z tym było jej jeszcze bardziej wstyd zgadzać się na to. Sama jednak przecież takich pieniędzy znowu nie miała, a ilekroć nie próbowała jakoś bronić się, że było jej zwyczajnie niezręcznie przyjmować taką zapomogę od Jimina, on stwierdzał, że nie chciał jej wcale już słuchać i że sprawa była zamknięta, bo on już podjął decyzję i nic nie mogło go od niej odwieść. Nie miała żadnych argumentów, żeby z nim dyskutować, bo gdyby odmówiła czegokolwiek, wiązałoby się to z tym, że nie mieli szans się zobaczyć. Była między młotem i kowadłem, w którą stronę by się nie ruszyła, dobrze nie było. Z dwojga złego wolała już wybrać jednak wstydliwą drogę dziewczyny, której sławny bogacz płacił za całą podróż do Holandii i za związane z tym przyjemności. A jedynym sposobem na odwdzięczenie się mu było kupienie mu czegoś wyjątkowego na urodziny.
Długi czas w ogóle zastanawiała się, co takiego mogłaby mu kupić. Był przecież człowiekiem, który gdyby zechciał, mógłby mieć niemalże wszystko. Co ona mogłaby mu dać, czego sam by sobie nie kupił? Miała całkiem ciężki orzech do zgryzienia. W końcu po długotrwałych rozterkach i dyskusjach z innymi, zdecydowała się na coś z męskiej biżuterii. Może nie mogła kupić mu niczego tak drogiego i wspaniałego, jak on sam mógł sobie sprawić, ale doszła do wniosku, że kupienie mu czegoś drobnego, ale prosto z serca i w pewien sposób nawet spersonalizowanego było najlepszym pomysłem. Odwiedziła kilkadziesiąt stron z biżuterią, a także kilka najlepszych sklepów stacjonarnych i w końcu efektem był wisiorek z różą wiatrów na cienkim łańcuszku, a do tego osobista adnotacja w pudełku, w którym był umieszczony. Nie była może to jakiś wyrazista i ekstrawagancka ozdoba, ale podobała jej się delikatniejsza biżuteria, a poza tym pomyślała, że coś drobnego sprawdzi się znacznie lepiej – choćby dlatego, że mógł to jakoś łatwo zamaskować, gdyby chciał mieć go na sobie, lecz wielce się z tym nie obnosić. Zawieszkę wybrała z kolei w kształcie róży wiatrów, ponieważ często podróżował i wydawała jej się odpowiednia z tego względu, a także dlatego, że trochę metaforycznie zakładała wskazywanie mu właściwej drogi niczym w kompasie. Helena bardzo popierała ten pomysł i twierdziła, że może był to niewielki upominek, ale przynajmniej znaczący i widać, że przemyślany, ale ją wciąż dręczyły wątpliwości, choć wisiorek bardzo jej się podobał.
- Dodatkowo możesz owinąć się wstążką i oddać mu siebie. Takiemu prezentowi raczej żaden facet nie odmówi – odrzekła Helena i zaśmiała się. Spojrzała na nią spode łba, bo ona naprawdę się z tym gryzła i bagatelizowanie jej problemu nie było najlepszym, co kuzynka mogła zrobić. Helena najwyraźniej to wyczuła, bo po chwili spoważniała. – Wiesz co... Nie znacie się znowu tak długo. W sumie sama biżuteria jest dość znacząca i daje się ją komuś bliskiemu, więc... Tak, myślę, że na razie to powinno wystarczyć.
Wzięła z pudełka przed sobą rurkę z kremem i dźgnęła ją w nos. Nie sądziła, że naprawdę to zrobi, więc nawet nie uciekła, dopóki słodycz nie zetknął się z jej nosem.
- Coś drobnego, a z serca, jest lepsze niż coś z pompą, ale nieprzemyślane – stwierdziła, a choć słowa Heleny miały w sobie dużo prawdy według niej, to jakoś nadal jej do końca nie uspokajały. Ale teraz nic, dosłownie nic, jej nie uspokajało. Nie mogła skupić się na uczelni, bo cały czas myślała o zbliżającym się wyjeździe. Na innych rzeczach również nie. Musiała odłożyć w czasie nagranie kolejnego covera, ponieważ nawet śpiewanie jej ostatnio nie wychodziło tak dobrze, jakby mogło. Była pewna, że najbliższe noce miały być bezsenne ze zdenerwowania i ekscytacji, jakie w niej narastały i buzowały przez cały czas.
CZYTASZ
DESPITE THE DISTANCE/ PARK JIMIN [skończone]
FanfictionOn: Park Jimin, członek najpopularniejszego na świecie zespołu kpopowego. Napisał urzeczony głosem dziewczyny z nagrania. Ona: Paula, studentka koreanistyki. Nie ma pojęcia, że osobą, z którą nawiązała relację przez internet, jest sam Park Jimin. On...