Epilog

1.2K 48 14
                                    

                Wzięła głęboki oddech. Na niebie widać było już pierwsze przejaśnienia związane ze wschodem słońca. Był to niewątpliwie piękny widok, ale napawał ją smutkiem. Oto rozpoczynał się dzień, który kończył jej wizytę w Seulu oraz czas spędzony z Jiminem. Piękna bajka znów miała stać się rzeczywistością. Musiało to wreszcie nadejść. I to był właśnie ten dzień. Za parę godzin będzie w samochodzie pana Jiagaemae, który zawiezie ją właściwie tam skąd ją przywiózł parę dni wcześniej i dopilnuje, żeby bezproblemowo wsiadła w samolot powrotny. Potem minie kolejnych kilkanaście, a może kilkadziesiąt tygodni zanim znów zobaczy swojego na żywo i będzie mogła usiąść obok niego, spojrzeć mu prosto w oczy, przytulić się do niego.

Wiedziała już, że szykowali się do comebacku w najbliższym czasie i że zaraz zatonie on w wirze przygotowań do tego wszystkiego, co miało nadejść. Nie było to coś, czego nie mogła zrozumieć, bo przecież widziała, co brała, gdy decydowała się na ten związek. Nie miała więc prawa narzekać, że spędzał w pracy za dużo czasu, bo dobrze wiedziała, jak wyglądało jego życie jeszcze przed tym, jak zaczęli być razem. Dopóki pozostawał idolem, tak właśnie miał wyglądać ich związek. Bo przecież nawet gdyby za jakiś czas faktycznie przeniosła się do Korei, to wciąż wiązałoby się to z jego wyjazdami na tury światowe i bywałyby dłuższe okresy, podczas których by się nie widywali. To było coś, z czym musiała się liczyć i pogodzić osoba, która decydowała się na związek z kimś podobnym Jiminowi.

Świadomość faktów nie zmieniała jednak tego, że czuła się nawet więcej niż lekko przygnębiona myślą, że znów będą od siebie daleko. Trudno było to przecież powstrzymać. Nawet jeśli wiedziała, że nic nie można było na to zaradzić, że on nie miał wyboru i takie właśnie były zasady rządzące jego zawodem i w dodatku godziła się z tym – bo w głównej mierze nie miała wyboru, trudnym było nie odczuwać podobnych uczuć jak tęsknota, czy smutek, a nawet rozgoryczenie. W końcu wiązało się to z brakiem jego obecności, z ukrywaniem się oraz trzymaniem wszystkiego w sekrecie, z określonym niekiedy sztywno czasem na rozmowę i bardzo niewielką ilością czasu spędzanego tak naprawdę razem, a także z wieloma innymi rzeczami, które stanowiły trudność w spotykaniu się ze sobą. I kiedy ten wspólny czas, który udało się jakoś zorganizować się kończył, oczywistym było, że wzbudzało to właśnie takie emocje. Jeśli dwa bliskie sobie serca znajdowały się daleko od siebie, zawsze były mniej szczęśliwe, niż będąc przy sobie.

Wiedziała jednak, że powinna być silna. Musiała taka być, żeby nie poddać się smutkowi i innym nieprzyjemnym uczuciom. Oraz żeby nie przysparzać tym problemów Jiminowi. Jemu nie była potrzebna jęcząca dziewczyna, która narzekała na te wszystkie niedogodności, mimo wcześniejszej wiedzy, że właśnie tak musiało to wszystko wyglądać ani wiecznie płacząca z powodu braku spotkań i odległości beksa. Takie było życie. Każdy miał w nim swoje własne problemy drążące jego związek, mniejsze czy większe, i musiał sobie z nimi jakoś radzić. Nie byli jedyną parą na odległość, choć z pewnością nie tak znowu często spotkać można było parę na odległość, w której jeden partner był koreańskim idolem, muszącym ukrywać swoje związki z kobietami. Ten problem należał może do nieco większych. Lecz nadal nie uznawała możliwości by szlochać, tupać nogą i robić z siebie cierpiętnicę. W końcu sama to wybrała, tak jak Jimin zdecydował się na swoją karierę. Każde z nich teraz musiało dźwigać swój krzyż, który przecież sami sobie wzięli na plecy. Na ile wystarczy jej sił do tego by go nieść nie wiedziała, ale zdecydowanie była świadoma tego, że skoro już go niosła, musiała udźwignąć jego ciężar w całości, jeśli chciała dobrze dla swojego związku, tak długo jak chciała go utrzymać. Z resztą Jimin robił co mógł, żeby mieć z nią kontakt. Na niektóre rzeczy nie mógł nic poradzić, ona także nie mogła. Oboje potrzebowali wykazywać się w tym wszystkim dużą ilością zaufania oraz dwa razy większą ilością zrozumienia dla siebie i wyrozumiałości.

DESPITE THE DISTANCE/ PARK JIMIN [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz