~52~

775 39 4
                                    

Przenikliwy dźwięk domofonu rozniósł się po mieszkaniu i dotarł nawet do jej uśpionej w tamtej chwili świadomości, wybudzając ją z drzemki. Przez chwilę zastanawiała się jeszcze, z czym wiązały się doznania słuchowe, aż w końcu zeskoczyła z łóżka i popędziła ku drzwiom. Czuła odrętwienie całego ciała, szczególnie ramienia ręki, którą trzymała pod głową oraz policzka. Miała też wrażenie bycia półprzytomną i działania w zwolnionym tempie, bo nawet jeśli jej ciało ruszało się w miarę sprawnie, to nie towarzyszyło temu głębsze zastanawianie się. Wiedziała, że trzeba podejść, podnieść słuchawkę i wpuścić Pawła, ale były to bardzo krótkie myśli, a właściwie to zadania, które po prostu miała w głowie.

- Tak? – odezwała się bełkotliwie, bo policzek miała chyba opuchnięty od snu i czuła też na nim odciski od rękawa bluzy, a nawet gdyby nie to, to jeszcze w ustach miała dziwnie sucho i język odmawiał jej współpracy.

- Twoja złota rączka? – tak jak się spodziewała, usłyszała rozbawiony głos Pawła. Musiała zamrugać, żeby nieco się rozbudzić.

- Mam obie ręce, żadna nie jest złota – odpowiedziała. Paweł parsknął.

- To było tak słabe, że aż mi nogi zmiękły – powiedział kpiąco. Nadal była lekko otępiała po pobudce, więc nawet nie pomyślała o tym, żeby się jakoś obruszyć. – Może lepiej po prostu mnie wpuść, zamiast próbować żartować?

- Zastanowię się – odrzekła, ale już wyciągnęła rękę, żeby wcisnąć guzik i otworzyć mu drzwi. Po chwili odłożyła słuchawkę na jej miejsce i westchnęła, próbując się nieco otrząsnąć. Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła. Położyła się tylko na chwilę, bo nie miała co robić i nic też jej się robić nie chciało. Powinna się była spodziewać nadchodzącej drzemki. Mimo to sen ją zaskoczył.

Zapaliła światło i przejrzała się w wąskim lustrze na półściance. Ułożyła nieco włosy, które z jednej strony wyglądały jak po wojnie. Przyjrzała się jeszcze swojej twarzy, sprawdzając, czy makijaż jej się nie rozmazał i nie stała się pandą. Nie musiała może wyglądać najpiękniej na świecie, ale nie chciała też straszyć. Westchnęła i przeszła do kuchni, zapalając światło również tam. Wypadałoby zrobić w końcu coś do picia. Jeśli Paweł nie miałby ochoty, to grzecznie było zapytać, a przede wszystkim ona miała ochotę napić się czegoś ciepłego. Włączyła czajnik i oparła się o szafkę. Zaraz jednak kucnęła, bo Jolie przydreptała za nią i widząc jej małe oczka wpatrzone w jej osobę, poczuła przymus pogłaskania jej. Miała mgliste wrażenie, że wcześniej spała obok niej na łóżku, bo czuła jakiś drobny ciężar obok siebie, przynajmniej tak jej się wydawało.

W końcu usłyszała otwierające się drzwi windy i kroki na piętrze. Niemal od razu ruszyła ku drzwiom, ale nie zdążyła ich otworzyć przed tym, jak Paweł zapukał. Nacisnęła klamkę z kilkusekundowym opóźnieniem.

- A co to za biedula otwiera mi drzwi? – tak jak się mogła spodziewać, wyśmiał ją od wejścia, bo nadal nie wyglądała najlepiej i zdecydowanie nie była najprzytomniejszą osobą. – Śpiąca królewna? A może Śpioszek?

- To dwie różne bajki – stwierdziła i wywróciła oczami, a potem się odsunęła, żeby go wpuścić. – Módl się lepiej, żebym nie była Złą Królową i nie dodała ci niczego do herbaty. Albo kawy. Zależnie co pijesz.

- Coś bez trucizny, poproszę – parsknął i wszedł do mieszkania. Zamknął za sobą drzwi i ściągnął plecak, a gdy go odłożył na bok, zajął się zsuwaniem butów z nóg i ściąganiem skórzanej kurtki. Oparła się o ściankę i skrzyżowała ręce na piersi, obserwując go.

- Może coś znajdę – mruknęła. Paweł posłał jej uśmiech.

- Oszczędź mnie. Mam dziś randkę z pewną kanciastą pięknością. Trochę blachara, ale jak się nie ma co się lubi... - przewrócił oczami i mrugnął do niej. Zaśmiała się z jego dowcipu. Wyciągnęła nogę i zahaczyła stopą o szparę w drzwiach od łazienki. Otworzyła je lekkim pchnięciem.

DESPITE THE DISTANCE/ PARK JIMIN [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz