~27~

2.2K 94 19
                                    

Wpatrzona w wodę oraz w odbijające się w niej światła lamp i księżyca, wzięła głęboki oddech. Powietrze było chłodne, jak wtedy gdy szli parkingiem, ale nie odczuwała tego aż tak mocno, bo nadal nie było to dokuczliwe zimno. Miała jednak wrażenie, że było inne niż w Polsce. Ale to z pewnością wcale nie była kwestia tego, że znajdowała się w innym kraju, a przynajmniej nie dla niej. To chłodne powietrze dla niej wypełnione było ulotnym szczęściem i poczuciem bajkowego nastroju, w jakim żyła przez ostatnie godziny.

Obejrzała się przez ramię, by odszukać wzrokiem sprawcę tego wszystkiego. Stał kilka metrów od niej i rozmawiał przez telefon, co zresztą było powodem tego, że zamiast maszerować parkową uliczką, stała nad rzeką. Chciała dać mu prywatność podczas tej rozmowy, chyba z którymś z menadżerów, więc odeszła i czekała z boku. Domyślała się, że mogło chodzić o to, że nadal nie wrócił do hotelu. Minęło kilka godzin od końca koncertu i nadal byli razem. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie i obróciła znów w stronę wody, a potem przykucnęła. Choć było późno, wcale nie czuła się zmęczona. Właściwie to nawet miała poczucie, że z emocji po powrocie nie da rady zasnąć. Odnalazła wzrokiem kaczkę, płynącą z nurtem rzeki i wpatrzona w nią zaczęła rozmyślać nad wydarzeniami tego wieczoru.

Już w trakcie kolacji zupełnie zapomniała o skrępowaniu, jakie odczuwała przy nim na początku. Jimin wybrał przytulną i spokojną, niewielką restaurację. W środku były przyciemnione światła, a efekt przygaszenia wzmacniały ciemne kanapy i dominująca w kolorystyce czerwień. Nawet trochę ją zaskoczył, kiedy w miarę płynnie, choć nadal z lekkimi trudnościami, dogadywał się po angielsku z panią w jasnej garsonce, która stała za kontuarem kilka kroków od wejścia. Mimo tych trudności i tego, że chyba odrobinę się w pewnej chwili pogubił, nie była mu jednak za wiele potrzeba w tamtym momencie. Potem przyznał się, że ćwiczył z RMem, ale i tak go pochwaliła, bo przecież liczyły się starania i że sobie poradził, a poza tym widziała po nim, że kosztowało go to trochę stresu. Nieco gorzej poszło przy składaniu zamówienia, kiedy kelner przedstawiał im specjalność wieczoru i tłumaczył im skład potraw po angielsku z silnym holenderskim akcentem, który nawet dla niej był dziwaczny. Widząc, że na to Jimin się nie przygotował tak dobrze, a przede wszystkim na to, że większość potraw była jednak zapisana po holendersku i z nikłą adnotacją po angielsku, więc musieli polegać na informacjach zdobywanych od kelnera, przejęła prowadzenie rozmowy z mężczyzną z dodatkowymi objaśnieniami po koreańsku. Było nawet trochę zabawnie, choć nie starała się tego po sobie okazywać. Dostali nawet wazon na kwiaty, które zabrała ze sobą właśnie po to, żeby podratować je choć odrobiną wody. Oprócz tego momentu nie było jednak już sytuacji, w których było jakkolwiek niezręcznie między nimi, a mimo wszystko została nawet doceniona za swoje umiejętności w angielskim. Osobiście nie robiła z tego jakiegoś wielkiego osiągnięcia, po prostu łatwo było jej się uczyć języków, ale Jimin powiedział, że według niego jednak miała czym się chwalić. Nie dyskutowała z nim na ten temat, bo i nie było o czym, a poza tym mieli więcej przyjemnych tematów do rozmowy. Gdy już odrzuciła to początkowe zdenerwowanie i przemówiła sobie do rozsądku, że to przecież był ten sam Jimin, z którym nie poznała się przecież tego wieczoru, ich rozmowa była znacznie luźniejsza i przestała się krępować tak wieloma rzeczami. Mogła powiedzieć, że było nawet znacznie przyjemniej niż kiedykolwiek wcześniej, bo wreszcie nie było blokady w postaci tej ogromnej odległości. Teraz Jimin był na wyciągnięcie ręki, całkiem żywy i prawdziwy.

Chociaż wydawało się, że taka kolacja w restauracji nie należała do aż tak czasochłonnych czynności, była naprawdę zaskoczona, po jak długim czasie wyszli z restauracji. Podczas oczekiwania na kolejne posiłki, popijania wina i w trakcie rozmów, straciła rachubę czasu. Mimo to nie tylko ona miała poczucie, że to było jeszcze niewiele, ile mogli ze sobą spędzić. Jimin już wcześniej zaplanował dalszy ciąg, chociaż nie miał pewności, czy wszystko odpowiednio się ułoży. W ten sposób jej kwiaty dołączyły do reszty rzeczy od niego otrzymanych w samochodzie – z którego Jimin zabrał jeszcze krótki płaszcz oraz bejsbolówkę, następnie kierowca odjechał, by spotkać się z nimi później w ustalonym miejscu, a oni spacerem powędrowali do parku, gdzie później kontynuowali wspólną wędrówkę. W duchu gratulowała sobie, że nie była tak głupia, by stroić się w obcasy, bo prawdopodobnie nie przeżyłaby w nich nawet koncertu.

DESPITE THE DISTANCE/ PARK JIMIN [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz