~77~

872 44 33
                                    

Spędzili na szczycie jeszcze trochę czasu, poświęcając go głównie rozmowie, podczas przytulania się i wpatrywania w dal. Mimo starań Jimina przez cały wieczór, nie wiedziała, czy nie najbardziej z całej nocy. Mimo założenia, że nie była raczej specjalną romantyczką, wszystkie piękne emocje, które budowały ich wejście na górę oraz te chwile, które spędzili ze sobą na szczycie, sprawiały, że był to dla niej wyjątkowy moment i była pewna, że zapamięta go na długo. Czuła, że stali się sobie jeszcze bliżsi i to była cudowna myśl. Każdy wybuch śmiechu, delikatny dotyk, brzmienie głosów i wypowiadane słowa – chciała to wszystko zapamiętać jak najlepiej i na zawsze. To było jedno z tych wspomnień, które chowało się w głębi swojego serca i trzymało w nim jako jeden z największych skarbów.

Zanim ruszyli w dół poświęcili jakiś czas, by zrobić trochę wspólnych zdjęć, zrobiła krótką wideorelację dla Heleny, zakończoną pozdrowieniami od niej i od Jimina, a potem, z niemałym onieśmieleniem, popozowała mu jeszcze do kilku zdjęć, na które bardzo nalegał. Droga powrotna była tylko nieco łatwiejsza od drogi w górę, ale tylko dlatego, że nie musieli się wspinać. Nogi bolały ją jak diabli i szło jej się trudno nawet w dół. Wizja stoczenia się po schodach i skręcenia karku przez siebie i swojego chłopaka przez długi czas rozpalała w niej bunt przeciwko pozwoleniu Jiminowi na noszenie jej, ale ostatecznie zarówno ból stóp, jak i argument Jimina o tym, że szanse na upadek były tak samo duże również pod górę, zmotywowały ją do ustąpienia mu. W ten sposób część drogi przebyła niesiona przez niego niczym księżniczka.

W końcu dotarli na dół i pojechali jedną z czekających pod wzniesieniem taksówek do mieszkania Jimina. Nie chciała nawet sprawdzać godziny, wiedziała jednak, że musiał być już z pewnością nowy dzień. Zmartwiła się nieco tym, że jutro mieli coś zaplanowane, ale Jimin zapewnił ją że bez obaw będzie się mogła wyspać w samochodzie, jeśli będzie czuła jeszcze potrzebę. Nadal jednak pozostawała kwestia jego niewyspania, jednak twierdził, że był przyzwyczajony i nie było to problemem. Wiedziała, że kolejnego dnia miał kolejną galę i przeczuwała, że nie będzie miał szans się w najbliższym czasie wyspać, ale przy jej delikatnej uwadze na ten temat, jasno dał jej do zrozumienia, że nie chciał o tym słyszeć, a potem dodał jeszcze, że ona była taką wyjątkową okolicznością, dla której mógł pewne rzeczy poświęcić bez mrugnięcia okiem. Odpuściła więc, bo mimo zatroskania, które ją pożerało, była w stanie go zrozumieć. Ona też była przecież w stanie poświęcić swój sen, żeby spędzić z nim więcej czasu w bardziej przyjemny sposób niż nieprzytomne leżenie u jego boku. A kiedy tylko skierowała swoje myśli w stronę pościeli, w jej głowie zaczęły roztaczać się przyjemne scenariusze, które jeszcze mogły się wydarzyć, zanim tej nocy zamknie oczy na dłuższy czas, a które wywoływały w niej dreszcze i rozlewały się ciepłem pod sukienką przez resztę trasy, aż wysiedli pod wieżowcem.

Jeśli miała jakiekolwiek wątpliwości dotyczące tego, czy tego wieczoru którykolwiek z wymarzonych sobie scenariuszy mógł się spełnić, to zaraz po wejściu do windy zaniknęły całkowicie, ale cały proces zaczął się jeszcze wcześniej. W obecności starszego pana, który zmienił ponurego wielkoluda na stanowisku stróża, jeszcze trochę się pilnował. Dopóki nie spojrzała na twarz Jimina, to nawet myślała, że całkiem przypadkiem jego dłoń przed ułożeniem się w jej talii, zahaczyła o płaszcz tak, że musnęła jej pośladek. Dostrzegłszy jednak sprytny uśmiech, który znalazł się zaraz na jego ustach, straciła przekonanie o tym. Odpowiedziała mu jednak podobnym uśmieszkiem, bo przecież nie miała nic przeciwko. Nie zamierzała się również wzbraniać przed niczym, kiedy wziął ją w ramiona za zamkniętymi drzwiami windy, a potem zaczął ją gorąco całować i w bezwstydny sposób sprawdzać sobie materiał sukienki i kształt jej ciała pod rozpiętym płaszczem. Wręcz przeciwnie, odpowiedziała mu tak samo żarliwymi pocałunkami, a chcąc wpleść palce w jego włosy i poddać je lekkim pieszczotom, ściągnęła mu z głowy czapkę, która zaczęła irytować chyba ich oboje. Przez kolejną chwilę oddawali się czułościom, które z każdą sekundą stawały się coraz bardziej wygłodniałe, co dziwne nie było, bo czekali na siebie tyle czasu. Właściwie to czuła, że gdyby mogła, pozwoliłaby sobie na to, by zaspokoić tę pustą dziurę samotności, która drążyła się w niej przez te kilka tygodni, już w tamtej chwili w windzie. Mogłaby mu się tam oddać zupełnie bezwstydnie na miejscu, nawet jeśli później robiłaby się czerwona za każdym razem, gdy zdarzyłoby jej się to wspominać.

DESPITE THE DISTANCE/ PARK JIMIN [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz