~84~

656 39 7
                                    

Czas tego dnia pędził w jej odczuciu jak szalony. Ledwo patrzyła na zegarek, a po jakimś czasie okazywało się, że upłynęły kolejne godziny i to więcej niż zakładała. Stwierdziła, że była to kwestia tego, że praktycznie nieustannie się gdzieś przemieszczali. Tak naprawdę najdłuższy przystanek mieli w Koreańskim Muzeum Narodowym, bo nie dość, że zwiedzali je przez ponad dwie godziny, to jeszcze potem zjedli obiad w restauracji mieszczącej się w nim. Miała poczucie, że czas tam został dosłownie połknięty. Może dlatego, że był niewątpliwie wielką przyjemnością. Przynajmniej dla niej, ale miała szczerą nadzieję, że Jimin nie wynudził się aż nadto. Mówił, że kiedyś był w tym muzeum z rodzicami, jak zrobili sobie wycieczkę do Seulu, ale miał wtedy jakieś dwanaście lat i średnio go to wszystko interesowało, a z nią zapamięta zdecydowanie więcej. Trochę w to wątpiła, bo miała wrażenie, że nieco bardziej interesowały go własne myśli i oglądanie jej niż wszystko inne, co się tam znajdywało. Właściwie to skoro wolał oglądać z takim zainteresowaniem ją, musiał się niezmiernie nudzić. Ale chociaż mógł potem zjeść coś dobrego na pocieszenie. Wyznawała zasadę, że smak pysznego jedzenia potrafił przynajmniej na chwilę przykryć sobą największą troskę i poprawić nastrój, a potrawka z owoców morza, którą zamówili jako danie główne, z pewnością była jedną z rzeczy, które mogły to sprawić.

Jin zostawiając ich, zdradził, żeby po wyjściu szukali znowu samochodu Jungkooka, by się nie błąkali i całkiem szybko go odnaleźli. Zastanawiała się, czy oprócz tej czwórki mieli spotkać się jeszcze z J-hope i Sugą. Z ciekawości zagadnęła o to ich dwóch kierowców w trakcie jazdy, dzięki czemu uzyskała odpowiedź, że nie, bo obaj już wcześniej mieli inne plany na ten dzień, więc niestety nie było to możliwe. Przeprosili ją nawet, ale szczerze mówiąc, nie wiedziała za co i przestraszyła się, że może pomyśleli, że była niewdzięczna, więc szybko ich zapewniła, że była po prostu ciekawa i że dla niej to i tak było wyjątkowe, że ktokolwiek z nich chciał zrobić coś podobnego i poświęcić swój wolny dzień na podobną rzecz. Nadal była pod wrażeniem, że przygotowali dla ich dwójki taką całodniową i rozbudowaną randkę i że w ogóle chciało im się w coś podobnego zaangażować. Wcześniej już zapytała Jimina, czy może nie powinni się im później jakoś odwdzięczyć za to, ale on tylko stwierdził, żeby się nie martwiła i że potem się tym zajmie. Wymusiła na nim obietnicę, że skonsultuje się z nią wcześniej w tej sprawie, bo czuła się naprawdę w potrzebie, by cokolwiek dla nich zrobić.

Z muzeum jechali nieco dłużej i tym razem prowadził Taehyung, a później wysiadł z nimi Jungkook. Jak się okazało, zaprowadził ich na karaoke, typu coin noraebang, w którym kontakt z obsługą był sprowadzony praktycznie do zera, ze względu na to, że tak naprawdę wszystko załatwiało się z maszynami. Po rozmienieniu pieniędzy w automacie przy wejściu, jeśli miało się banknot o większej sumie, i wzięciu osłonek na mikrofony, po prostu wybierało się wolny pokój, w którym w kolejnym automacie kupowało się piosenki. Ilość piosenek i cena oczywiście różniły się zależnie od miejsca – tam gdzie byli, trzy piosenki kosztowały pięćset wonów. W pierwszym pokoju do którego trafili, mieściło się tylko biurko z urządzeniami i dwa krzesełka i poza tymi rzeczami ledwo by się mieścili. Jimin stwierdził jednak, że to niewystarczające i odszukał nieco większy pokój, z kanapą i wystarczającą ilością miejsca, żeby mogli tańczyć, co sam zauważył, a na co ona stwierdziła, że ograniczy się do śpiewu, bo w tańcu nie czuła się tak pewnie.

Czy jakkolwiek jej to jednak przeszkadzało dobrze bawić się podczas karaoke ze swoim chłopakiem? Chociaż miała świadomość, że nie śpiewała najgorzej, to jednak występując po raz pierwszy przed nim i nie śpiewając tylko kilku wersów piosenki lecz całą, denerwowała się, a jego zachęcanie i kibicowanie nieco ją dodatkowo onieśmielało i miało wpływ na jakość wykonania pierwszej z wybranych przez nią piosenek, a nawet trochę i drugiej. Ku własnemu zdziwieniu zauważyła, że i on początkowo był nieco zawstydzony przed nią, co potem zresztą wytłumaczył w ten swój flirciarski sposób tym, że była specjalną widownią, więc wyjątkowo nie chciał źle wypaść. Pomyślała, że z jego doświadczeniem to było raczej niemożliwe, ale w końcu był tylko człowiekiem. Przyszedł wreszcie moment, by poczuli się ze sobą oboje swobodnie i rozluźnili się, co było właściwie nieuniknione, a także naturalnie przyszło mu szybciej i łatwiej – przynajmniej takie odniosła wrażenie. Nieco pewniejsza zdecydowała się nawet na to, by zaśpiewać „Serendipity", choć początkowo obiecała sobie, że na pewno nie zaśpiewa żadnej piosenki BTS. Wykonali także parę wspólnych piosenek, w tym kilka takich, które promowały dramy. Może to nie było nic niezwykłego, ale jednak słuchanie Jimina na żywo, będąc z nim w zamkniętym pomieszczeniu i pozostając jedynym widzem, z poczuciem że jego głos w tamtej chwili należał tylko do niej, a przy okazji bawiąc się przy czymś, w czym oboje czuli się jak ryby w wodzie, miało w sobie pewną magię.

DESPITE THE DISTANCE/ PARK JIMIN [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz