~💜~Jimin's Special~💜~

734 43 4
                                    

Podeszła do tabliczki i pochyliła się w jej stronę, a on został w miejscu. Nie robiło to większej różnicy, bo dzieliły ich jedynie jakieś trzy może cztery kroki. Gdyby chciał, z łatwością znów mógł chwycić jej rękę. Właściwie to nie miał ochoty jej puszczać. Może i spędzili ze sobą cały dzień, ale nie miał jej dość ani trochę. Oczywisty wpływ na to miał fakt, że nie byli parą, która mogła się widywać codziennie. Nawet teraz, gdy była wreszcie w Seulu, ciążyła nad nimi wizja jutrzejszej gali, ze względu na którą, nie mógł poświęcić jej kolejnego dnia i właściwie skazywał ją na to, by przez cały dzień radziła sobie sama. Choć kiedy tak na nią patrzył, miał wrażenie, że sobie poradzi, co powinno właściwie być przyczyną dumy – bo miał zaradną dziewczynę, która potrafiła sobie zorganizować odpowiednio czas, a przy okazji była ciekawa świata – ale również odrobinę go to gryzło. Mimowolnie chciał być tym jej rycerzem, więc nawet jeśli cieszył się, że nie będzie siedziała w domu i się nudziła, ani teraz nie marudziła, że musiał ją zostawić, to jednak błysk w oczach, z jakim opowiadała o tym, co chciała następnego dnia robić i zobaczyć bez niego, budził w nim trochę zazdrości, że nie będzie mógł jej oglądać i towarzyszyć. Szczególnie teraz, gdy widział ją taką szczęśliwą, z lśniącymi oczami, wpatrującą się z zaciekawieniem w eksponaty. To była może tylko namiastka tego spojrzenia, które widział poprzedniej nocy, gdy zabrał ją na Eungbong i pokazał widoczną stamtąd panoramę Seulu, ale i tak był nieco zazdrosny, że patrzyła tak na coś innego niż jego osoba i jednocześnie szczęśliwy, że mógł ją taką oglądać. Kiedy była taka ciekawa, była naprawdę piękna. Właściwie, nieważne co oglądali, mógł powiedzieć, że był zadowolony tak długo, jak widział jej twarz rozpromienioną.

Muzeum, szczególnie tak poważne jak Koreańskie Muzeum Narodowe, raczej nigdy nie było dla niego opcją do wyboru, kiedy myślał o randce. Gdyby powiedziała, że miała ochotę się do niego wybrać, zgodziłby się bez słowa sprzeciwu, tylko dlatego, że ją to interesowało. Sam z siebie jednak nie pomyślałby raczej o czymś podobnym, podczas zastanawiania się, gdzie mógł się z nią wybrać na udaną randkę. Na szczęście miał Namjoona, bo podejrzewał, że to do niego należał ten wybór. Drugą opcją był Taehyung, ale w tym przypadku zakładał, że wybór należał jednak do lidera ich zespołu. Powinien mu za to podziękować. Eksponaty nie były tak fascynujące ani tak zachwycające, jak jego dziewczyna, gdy je oglądała, lecz cieszył się jej szczęściem.

Przyglądając się jej w tamtej chwili – coś mówiła z zapałem, lecz nie słuchał do końca – pomyślał, że właściwie powinien podziękować im wszystkim za ten dzień. Rano był wściekły. Nawet może więcej. Właściwie, chyba pierwszy raz w życiu poczuł do obu tak mocno coś, co mogło przypominać stwierdzenie „chcieć kogoś rozszarpać". Dał tego posmakować obu swoim przyjaciołom, kiedy Paula poszła na górę, by się malować i wreszcie zostali sami, po śniadaniu, którego smaku nawet specjalnie nie pamiętał, bo był za bardzo zły i rozgoryczony, żeby się na tym skoncentrować – a jedzenie z ledwością mu tak naprawdę przechodziło przez gardło przez te emocje. Wyglądało na to, że nie zdawała sobie z tego sprawy i niczego nie słyszała, bo zdołał się powstrzymać od zbytniego podnoszenia głosu, ale miał najszczerszą ochotę wyrzucić Jungkooka i Taehyunga za drzwi i urządzić im karczemną awanturę z dala od oczu Pauli po pierwszej sekundzie uświadomienia sobie, że przyszli zrujnować jego pierwotne plany względem tego dnia oraz zastąpić je swoimi własnymi, które najwyraźniej uznali za lepsze lub przynajmniej za nieliczące się. Żadne ich argumenty nie były w stanie go ani przekonać ani uspokoić w tamtej chwili i nawet kazał im się wynosić, choć nie pamiętał czy dokładnie takimi słowami. Nie pamiętał też w tamtej chwili, co dokładnie sprawiło, że jednak przystał na skorzystanie z ich pomysłu i tego co zaplanowali. Chyba był zbyt mocno pod wpływem emocji, żeby wtedy to zapamiętać, bo pamiętał, że nawet kiedy już wyszli, a on skierował się do łazienki na piętrze, wcale one z niego nie zeszły i wciąż czuł wściekłość. Podczas późniejszej rozmowy nieco ochłonął, przynajmniej starał się, bo go do tego przekonywała, ale kiedy już wsiedli do samochodu, zadra w jego sercu wywołana pokrzyżowanymi planami zaczęła na nowo drażnić go i boleć. Ktoś mógł nazwać go dziecinnym, jednak nic na to nie mógł poradzić. Zaplanował, według siebie w tamtym momencie, jeden z bardziej miłych i idealnych dni, który mieli spędzić spokojnie i we dwójkę przede wszystkim, a tymczasem ktoś mu się w to wtrącał i rujnował wszystko zanim się jeszcze dobrze zaczęło.

DESPITE THE DISTANCE/ PARK JIMIN [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz