Przełknęła ślinę, wciąż słodką od czekolady, a potem wsłuchując się w swoje mocno bijące serce, przeczytała komentarz jeszcze raz. Nie zakładała, że na tamtych zdjęciach cokolwiek było na tyle wyraźne, żeby powiązać ją z tamtym dniem. Nikt przez ostatnie dni się nie odzywał, nikt jej nigdzie nie oznaczał, nie pisał do niej, więc po początkowej panice, poczuła się bezpieczna i przestała się tym przejmować. Pod ostatnim nagraniem nikt nie wstawił podobnego komentarza. Tak naprawdę to o tym zapomniała, że kiedykolwiek ktoś mógł poznać ją na tamtych zdjęciach i wyjawić, czy raczej zasugerować, że to mogła być akurat ona. Przecież nie wyróżniała się niczym, aż tak bardzo, żeby założyć, że to musiała być ona. A tymczasem tego popołudnia pojawiło się to, niczym niespodziewany cios w meczu bokserskim, w którym było się już pewnym zwycięstwa, a tymczasem przeciwnik nagle wymierzał bardzo celnie i tak mocno, że miało się gwiazdy przed oczami. Może to nieco dramatyczne porównanie, ale tak się właśnie w tamtej chwili poczuła.
Wzięła głęboki oddech, myśląc o tym, że może nie warto było wpadać w panikę. Ostatnio dość często jej się to zdarzało, ale przy okazji odkrywała, że należało się czasem zastanowić, zanim się poddało takim niszczycielskim dla systemu nerwowego emocjom. Przeczytała komentarz jeszcze raz. To był tylko jeden komentarz. Jeden w przeciągu prawie dwóch tygodni. I tylko brzmiał tak groźnie. Tak starała się przynajmniej sobie wmówić. Bo przecież to, że ktoś napisał coś takiego, jeszcze wcale nie oznaczało, że inni ludzie się tym zainteresują i poświęcą temu uwagę, a co dopiero, ze ktokolwiek przyzna tej osobie rację. Ludzie mogli przejść obok tego obojętnie. Prawda..? Nieprawda. Dobrze wiedziała, że tak raczej nie mogło się stać, jak głęboko by się do wszelkich bóstw nie modliła. Musiała więc wymyślić, co powinna zrobić w tej sytuacji.
Pierwszą, chyba naturalną, myślą jaka przyszła jej do głowy, było usunięcie tego komentarza. Jeśli on by zniknął, to problem także. Ale jeśli usunęłaby ten komentarz, osoba ukrywająca się pod pseudonimem Jimin_Lover030799 na pewno w końcu by to zauważyła i mogłaby wyciągnąć wnioski, że jednak miała coś do ukrycia i tym czymś była właśnie prawda o tym, że odgadła tożsamość tajemniczej znajomej swojego biasa – jak zakładała po nazwie. Jeśli po prostu by to zostawiła w spokoju, na pewno pojawiłby się kolejny komentarz albo nawet i post na twitterze, które na pewno przyciągnęłyby zainteresowanie, a tego nie chciała. Mogła również po usunięciu komentarza, grzecznie napisać, że wolała to zrobić, ponieważ nie chciała w żaden sposób przyciągać do siebie uwagi w ten sposób, bo ta osoba się myliła i podać to jako swój główny powód. To wydawało się całkiem logiczne. Była jeszcze szansa, że nikt tego komentarza nie widział i nie zwrócił na niego uwagi, a jeśli ta osoba była w miarę sensowna, powinna zrozumieć jej postępowanie. Nawet jeśli było fałszywe i by skłamała. Ale przecież nie zrobiłaby tego dla siebie.
Właśnie. Czuła, że powinna się w tej sprawie poradzić Jimina. On na pewno miał większą świadomość, co było potrzebne w tamtej chwili i jak powinna postąpić. Ale nie miała żadnej gwarancji, że on od niej odbierze wiadomość w najbliższym czasie, a ona nie mogła zwlekać zbyt długo, bo sprawa mogła się rozdmuchać i mogły być z tego kłopoty. Zdecydowanie nie mogła czekać z reakcją w tej sytuacji, nawet jeśli czułaby się dużo pewniej, gdyby pokierował jej decyzją i podpowiedział jej, co powinna zrobić. Ufała, że orientował się w tym znacznie lepiej niż ona.
Co mogła jeszcze zrobić? Po zrozumiałym wykluczeniu ujawnienia prawdy i odrzucenia tego, jako czegoś wartego rozpatrywania choćby przez sekundę, doszła do wniosku, że jedyną inną opcją, była odpowiedź na komentarz i publiczne ogłoszenie, że to definitywnie nie ona była na zdjęciach. Wydawało jej się to mniej bezpieczne niż pierwsza myśl. W końcu pozostawiając komentarz i pozwalając na to, by widzieli go inni ludzie, zgodziłaby się na to, żeby to wszystko być może poszło dalej. Nie gwarantowało jej to całkowitego oczyszczenia, bo jak w każdej innej sprawie, ludzie mogli jej uwierzyć albo mogli jej nie uwierzyć i wszystko i tak mogło się przedostać gdzieś dalej. Może i wyszłaby na znacznie grzeczniejszą i w oczach ludzi nie wyglądałoby to aż tak podejrzanie, jak usunięty komentarz, ale jakby nie było jednak każdy mógłby to dalej zobaczyć, zrobić zrzut ekranu i gdzieś to udostępnić. Zdecydowanie tworzyło to większe zagrożenie i sprzyjało znacznie bardziej temu, że ludzie rozgadaliby się o tym komentarzu za bardzo, a szanse na to, że rozeszłoby się to wszystko za szybko w internecie, były za duże, by mogła to zignorować. Ponadto nawet jeśli przesadzała, to wolała dmuchać na zimne, niż pozwolić sobie tak ryzykować.
CZYTASZ
DESPITE THE DISTANCE/ PARK JIMIN [skończone]
FanfictionOn: Park Jimin, członek najpopularniejszego na świecie zespołu kpopowego. Napisał urzeczony głosem dziewczyny z nagrania. Ona: Paula, studentka koreanistyki. Nie ma pojęcia, że osobą, z którą nawiązała relację przez internet, jest sam Park Jimin. On...