Cz. 6

415 12 0
                                    

Miłosz POW. Kończyłem służbę i miałem lecieć do Natalii i Julki do szpitala. Już byłem na dole w szpitalu, gdy zadzwonił telefon Monika.
- A Ty znowu gdzie jesteś, czekam na Ciebie mamy iść na zakupy - Zaczęła jak tylko odebrałem telefon.
-Monia ja dziś nie dam rady, weź jakąś koleżankę - Nie lubiłem zakupów, a do tego obiecałem małej, że postaram się przyjść.
-Koleżankę? - Oburzyła się - Ja chciałam z Tobą, a po za tym auto mi potrzebne.
-To Paulina czy Ida nie mogą Cię zawieść albo zamówicie tax?
-Możemy, ale to Ty jesteś moim chłopakiem i powinieneś być ze mną. A Ty znowu u tej Natalii i jej dzieciakiem? - Zapytała, a może stwierdziła.
-A nawet jeśli to co? Monia to moja partnerka patrolowa, my musimy sobie pomagać. Wiesz, że nie lubię całego chodzenia po tych sklepach. Czy Ty na te kiecki ostatnio nie za dużo wydajesz? Mówisz o salonie, a wydajesz kasę na nowe ubrania... - Nie liczyłem jej ile wydaje pieniędzy, ale ostatnio była na zakupach z 3 czy 4 razy i za każdym razem miała pełne torby.
-Dla Ciebie to robię to raz, a dwa znalazłam paragon za tę puzzle i jakąś książeczkę. Mi nie pożyczyłeś 6 tysi na kurs, a na obcego bachora masz. 
-Bo nie jestem bankomatem i zacznij kontrolować wydatki jak chcesz mieć salon. A i więcej nie nazywaj Julki bachorem. Pa  - Rozłączyłem się, nie miałem ochoty słuchać jej narzekań i tego wszystkiego. Monika ostatnio zachowywała się jak rozpieprzone dziecko. Kiedy na urodziny  dostała ode mnie kurs ucieszyła się, ale w głębi duszy widziałem, że jej coś nie pasuje. W końcu bąknęła coś o innym kursie droższym o jakieś 2 tys. Kiedy na ostatnie urodziny dałem Natali w prezencie godzinę przejażdżki na torze wyścigowym  była zachwycona. Ostatnio coraz częściej porównuje Monikę do Natali. Sam nie wiem czemu.
- Cześć - Powiedziałem jak tylko wszedłem do sali. Mała siedziała na łóżku, a Natalia wyciągała właśnie puzzle, które wczoraj przyniosłem.
- Miłosz, co Ty tutaj? - Popatrzyła na mnie zdziwiona, chyba się mnie nie spodziewała. 
- No jak to co obiecałem, że postaram się przyjść to jestem - Uśmiechnąłem się, siadając obok Natali. Julka uśmiechnęła się do mnie delikatnie mówiąc ciche "Cześć"
- Mama, to jak jest wujek to pojedziesz po mojego misia? Plosze - Spojrzała na nią błagalnie. Natalia popatrzyła na córkę, potem na mnie. Widziałem, że nie wie co powiedzieć.
- No leć po misia - Uśmiechnąłem się do niej - My poukładamy puzzle, tak? - Julka tylko kiwnęła głową - I nie spiesz się, zjedz jakiś obiad. My damy sobie radę, prawda księżniczko?
- Tak - Mała kiwnęła główkę, widziałem że coraz bardziej mi ufa. Nawet częściej się uśmiecha.
- Miłosz ja nie chce Ci robić kłopotu.
- Jedź - Wyjąłem kluczyki z kieszeni - Trzymaj nie będziesz się tłuc autobusami czy tax. My poukładamy puzzle, a potem może poczytamy jakąś bajkę.
- Tak, tą od Ciebie wujek. Doba ? - Pokiwałem głową na znak, że się zgadzam - Tylko mama nie zapomnij o Panu misiu bo na pewno mu smutno.
- No dobrze - Uśmiechnęła się do nas lekko - Wrócę jak najszybciej.
- Spokojnie damy radę. Weź misia, zjedz jakiś obiad. Naprawdę nie masz się o co martwić poradzimy sobie.
- Niedługo wrócę - Pocałowała córkę w policzek - Bądź grzeczna, kocham Cię - Ucałowała córkę w czubek głowy - Dziękuje - Szepnęła wychodząc.
- To co układamy - Zapytałem przesuwając się bliżej łóżeczka. Ona kiwnęła główką na tak, zaczęliśmy układać, ułożyliśmy raz, drugi. W końcu przyszła kolacja, Julka niechętnie, ale zjadła w sumie nie dziwie się jej, sam nie wiem czy był to zjadł, ale przekupiłem ją, że jak przyjdę do niej następnym razem to przyniosę jej na kolację coś pysznego.
- To co spacerek? - Spytałem tuż po kolacji, ona kiwnęła tylko główką, chciałem ja wziąć na rączki, ale ona delikatnienie się odsunęła ujrzałem w jej oczach coś jak by strach? Tylko przed czym?
- Dobry wieczór - Nagle w sali pojawiła się pielęgniarka, na wózeczku miała leki, kroplówki itp. 
- Dobry wieczór - Odpowiedziałem siadając z powrotem na swoje miejsce. 
- Założymy Ci kroplówkę. Dobrze? - Uśmiechnęła się do niej, Julka tylko pokiwała przecząco głową - Wiem nie lubisz tego, ale to lekarstwo. Kiedy pielęgniarka brała kroplówkę do ręki mała wskoczyła na moje kolana tuląc się do mnie. Zaskoczyło mnie to dopiero co bała się, a teraz. 
Kobieta lekko się uśmiechnęła patrząc na mnie. 
- Ej księżniczko, to nie boli - Pogłaskałem ją po pleckach, ona tylko szepnęła, że tego nie lubi i nie chce - Wiem, ale tak to szybko wyzdrowiejesz i może pójdziemy wtedy gdzieś co Ty na to? - Julka spojrzała na mnie zaciekawiona.
- A gdzie? 
- No nie wiem. Hmmm może do zoo? Co Ty na to? Zobaczymy Małpki, pingwinki, lwy 
- Super ! Nie byliśmy jeszcze w zoo.
- No widzisz, zobacz księżniczka z bajki też była w zoo i w wesołym miasteczku - Pokazałem na tył książeczki. Próbowałem podać jej rączkę pielęgniarce, ale ona szybko ja zabrała - O narysujemy lwa co Ty na to, chwyciłem ołówek i jedną ręką zacząłem rysować lwa, z druga cały czas tuliłem małą. Ona nawet nie zorientowała się kiedy pielęgniarka podłączyła jej kroplówkę, dopiero jak ją puściła, to lekko wzdrygnęła się tuląc do mnie mocniej. 
- No i już po wszystkim - Uśmiechnęła się pielęgniarka - Ale masz fajnego tego tatusia - Mówiła szykując się do wyjścia - A jak pięknie rysuje.
- To nie jest mój tatuś - Powiedziała smutna - Mój tatuś jest zły, a wujek jest super - Zanim się zorientowałem, mała była już na łóżku odwrócona do mnie plecami. Pielęgniarką spojrzała tylko na mnie przepraszająco. Jej słowa kompletnie mnie zaskoczyły, co prawda nie wiedziałem dlaczego Natalia się rozwiodła, ona nigdy nie mówiła, a ja nie pytałem w końcu to była jej prywatna sprawa.
- Księżniczko - Pogładziłem ja delikatnie po pleckach - Powiesz mi czemu tatuś jest zły? - Mała tylko zaprzeczyła główka. 


Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz