Natalia POW. Z tych rozmyślań wyrwał mnie ciepły dotyk dłoni, Odwróciłam się Miłosz stał z mną. Popatrzyłam w jego oczy, oczy w których tak się zakochałam. Te oczy, Kubuś miał te same i pewnie Kamilek by też miał.
- Natalia, co ty robisz? Co to jest? - Zabrał papier i czytał.
- Miłosz to kopie pozwu. Ja nie chcę rozwodu, ale czy Ty ? Czy chcesz to ratować? Po tym wszystkim - Po moim policzku popłynęła łza.
- Misia ja chcę dać nam szansę. Nie chcę na to patrzeć. Patrzeć na rzecz, która może przekreślić szansę na nasze małżeństwo - Zabrał ode mnie zapalniczkę i bez słowa spalił papier.
- Miłosz, ale ... Ja tak Cię... - Starł moją łzę i namiętnie pocałował.
- Kocham Cię, Ciebie i dzieciaki. To był trudny, cholernie ciężki czas dla wszystkich. O Kamilu nie zapomnimy nigdy, ale mamy dla kogo żyć i walczyć. Dzieci. My możemy wszystko przezwyciężyć razem. Ty jesteś moją siłą. Ty nadajesz sens mojemu życiu. Miśka Kocham Cię. Kartki dopalały się, a on trzymał mnie mocno w ramionach. Tak jakby się bał, że mnie straci jak tylko wypuści. Z niani elektronicznej popłyną cichy dźwięk kwilenia dziecka. Kubuś się obudził, nie chciałam aby zbudził Julkę tak słodko spała. Wyswobodziłam się z ramion Miłosza, w jego oczach dostrzegłam strach, niepewność. Było mi cholernie źle, on pewnie sobie pomyślał, że znów go porzucam. Kuba cicho kwilił, ucałowałam go w główkę, kiedy go wyjmowałam z łóżeczka.
- Kubusiu, chodź do taty. Pewnie synku się stęskniłeś za nim, on za Tobą też. Chodź bo siostrzyczka musi spać - Powoli wyszłam z sypialni. Miłosz stał, patrzył na śpiące miasto.
- Miłosz, ktoś chce Ciebie widzieć - Uśmiechnęłam się, czekając w progu, może i było lato, ale Kubuś nie był ubrany. Podałam mu synka. On tylko po patrzył lekko nie pewnie, ale widziałam jego radość, kiedy tylko wziął go na ręce.
- Synku, tu tata. Tęskniłem, syneczku - Był wzruszony. Ucałował go w główkę, mały uspokoił się znacznie, widać tęsknił za tatusiem. Miłosz ukrył jak ocierał łzę. Wyglądali tak pięknie, cały mój świat, tylko Julki brakowało nam. Wierzę, że Kamilek, nasz aniołek czuwa przy nas, tam z góry z wujkiem Bartkiem. Jak mogłam chcieć ich rozdzielić, zabrać Kubie wspaniałego tatę.
- Misia, ja i Julka mieliśmy jutro jechać do Czarciej. Pojedziecie z nami - Oznajmił kołysząc Kubę.- Ale Miłosz, nie, nie. Jak Ty sobie to wyobrażasz? Jak Twoim rodzicom spojrzę w oczy - Bałam się po prostu, Moje zachowanie, po prostu bałam się, ze mnie znienawidzili, za Miłosza, za Kamila.
- Natalia. Po prostu. Przecież Ty wiesz jak was kochają. Rodzice nie obawiaj się. Przecież oni też przeżyli to co my, Bartek wiesz - Zawiesił głos. To bolesne wspomnienia, a teraz jeszcze bardziej. Miał rację, widziałam jego zdjęcia w Czarciej z malutką Magdą. Tak ją kochał i patrzył na na jak teraz Miłosz na Kubę.
- No dobrze, ale rano pójdziemy do adwokata. Ten rozwód, chcę go wycofać, jeśli tylko chcesz jeszcze - Pogładziłam Kubę po główce.
- Chcę, chcę. Nie wiesz jak bardzo. Rano idziemy całą rodzinką. Kocham Cię - Musnął mój policzek.
- Kochanie rano wycofamy papiery, a teraz idziemy spać, ale najpierw go przewinę. Kotku idź spać ja sobie poradzę - Musnął mnie w policzek.
- Pomogę Ci. Jesteś zmęczony, a ja musze nas zacząć pakować - Pogładziłam go po ramieniu. Przytulił mnie, dawno brakowało mi tego. Tego uczucia bliskości i bezpieczeństwa. Rano Julka obudziła się w środku między nami. W pierwszej chwili przestraszyła się i mocniej wtuliła się w Miłosza. Było mi przykro, ale poniekąd ją rozumiałam, przeszłyśmy swoje z Łukaszem, a teraz nie było jej łatwo. Szybko pobiegła do łazienki, kiedy tylko mąż jej kazał.
- Misia daj jej czas - Przytulił mnie mocno. Kubuś za kwilił.
- Kochanie, zajrzysz do niego? - Chciałam aby Miłosz to zrobił, jeszcze sama mam ochotę wszystko robić przy Kubie i nie dopuszczać do niego nikogo, ale to jego ojciec.
- Nasz królewicz głodny. Chodź księciu do mamusi - Podał mi synka i musnął mój policzek.
- Kochanie zrobię nam śniadanie, a ty nakarmisz go? - Zapytał nie pewnie.
- Leć nasza Julia czeka. Może przekona się do mnie - Było mi przykro, że ją tak traktowałam.
- Będzie dobrze - Ucałował mnie w czoło.
Po śniadaniu, na którym z resztą Jula bardzo nie ufnie na mnie patrzyła. Była tak jakby szczęśliwa, ale i zdziwiona, nieufna, miała biedna takie mieszanie uczucia. Pojechaliśmy wszyscy do pani mecenas, wycofać moje papiery rozwodowe. Kobieta w pierwszej chwili nie była pewna czy jesteśmy pewni. Ale ja cały czas trzymając Miłosza za rękę, odpowiedziałam jej, że to moja ostateczna i nie odwołalna decyzja. Kocham Miłosza i chcę dać naszemu małżeństwu, drugą szansę. Adwokatka tylko nam pogratulowała decyzji i życzyła powodzenia. Po wyjściu z kancelarii, zanim mieliśmy wyruszyć do Czarciej, udaliśmy się na cmentarz do naszego synka. Julka była wczepiona w Miłosza, chodź powoli i do mnie nabierała zaufania. Gdy patrzyłam na ten mały grobek, moje oczy wypełniały łzy. Bywałam tu praktycznie codziennie, ale teraz dostrzegłam jego, Miłosza. Jak cierpi, jak patrzy na to wszystko. Jak cholernie mu ciężko, jak udaje, że jest silny. Boję się, żeby nie brał znów tych leków. Julka trzymała znicz, on go zapalał, ale wiatr im nie pozwalał. Kucnęłam przy nich i osłoniłam dłonią ogień. Julka wzdrygnęła się, Odłożyłam znicz, a ją mocno przytuliłam. Z początku chciała się wyrwać, ale ustąpiła.
- Córeczko tak Cię przepraszam za wszystko - Tuliłam ją.
- Mama... - Odsunęła się ode mnie.
- Nie bój się wybacz mi. Ja obiecuję, już nie skrzywdzę cię więcej. Wybacz mamie - Ona tylko popatrzyła na mnie, nagle mocno wtuliła się we mnie. Kiedy wracaliśmy do auta trzymała mnie za rękę. Otarła łezkę, ale uśmiechała się. Chyba wybaczyła mi. Kubuś z Julką zasnęli zaraz po tym jak wyjechaliśmy z Wrocławia. W każdej możliwej chwili Miłosz, łapał moją dłoń, całował, ale trzymał swoją na moim kolanie. Do Czarcie dojechaliśmy sprawnie, ledwo zaparkowaliśmy, a rodzice Miłosza wyszli z domu.
- Moje dzieci - Mama rozłożyła ręce jak tylko wysiadaliśmy z samochodu. Od razu mocno mnie przytuliła - Jak się dziecko czujesz? - Pogładziła mnie po policzku.
- Już dobrze, dziękuje - Uśmiechnęłam się, ale ona chyba znała mnie już lepiej niż myślałam.
- Oj kochana, matki nie oszukasz - Pogłaskała mnie - Porozmawiamy sobie.
- A z nami to się nie przywitasz - Odezwał się nagle Miłosz, wyjmował właśnie fotelik z Kubusiem, a zaraz za nim wyskoczył Julka.
- Moje kochane dzieci - Teściowa przywitała się z Miłoszem, Julką. A zaraz potem wyjęła Kubusia z fotelika - Synku, ale Ty jesteś już duży - Przytuliła mnie, w pierwszym odruchu chciałam go zabrać, ale powstrzymałam się. Miłosz objął mnie mocno ramieniem całując w skroń - Chodźcie dzieci, chodźcie. Obiad zaraz podam.
Tuż po obiedzie, Miłosz zabrał się za karmienie naszego synka. Edyta mówiła, że jeszcze 2-3 tygodnie i będę mogła karmić Kubusia sama. Jula już biegała po podwórku z dziadkiem.
- Natalcio, jak chłopcy sobie tak dobrze radzą, to pójdziesz ze mną na zakupy - Zwróciła się do mnie kiedy kończyła herbatę.
- Oczywiście mamo, Miłosz dasz mi kluczyki? - Zwróciłam się do męża.
- Ja wiem, że u was w mieście o wszędzie samochodem, ale u jesteście żeby pobyć na świeżym powietrzu - Uśmiechnęła się do mnie - To my synku idziemy, tylko jak wrócimy to, żeby dom był w jednym kawałku - Zaśmiała się głaskając najpierw syna, a potem wnuczka.
-Jak się czujesz? - Spytała mnie mama kiedy odeszliśmy od domu.
-Już jest lepiej. Naprawdę.
- Rozmawiałam z Miłoszem. Miał być sam z Julka - Popatrzył na mnie, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć - Cieszę się, że przyjechaliście razem. Wiesz po śmierci mojego syna, też długo nie mogłam wyjść z domu, z pokoju. Zaniedbałam cala rodzinę -Mówiła patrząc na mnie - Najważniejsze to mieć przy sobie wsparcie rodziny tylko dzięki niej jesteśmy silni - Nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem.
- Mamo ja mało swojej nie rozbiłam - Załkałam. Mama mocno mnie przytuliła. Starała uspokoić, po dłuższej chwili byłam wstanie powiedzieć co kolwiek.
- Dziecko powiedz mi tak na spokojnie co się działo - Pogłaskała mnie. Nabrałam powietrza w płuca i opowiedziałam jej wszystko.
- Tak bardzo się boję o niego mamo. Te tabletki one były tak silne - Przetarła twarz ręka - Ktoś inny by mnie zostawił, mój były mąż by, on nawet raz nie był u nas jak urodziłam Julcie. A Miłosz był jest przy mnie cały czas. A ja nawet zapomniałam o urodzinach mojego męża. Zawaliłam na całej linii.
-Musicie porozmawiać - Uśmiechnęła się do mnie - Mam pomysł. Jak wrócimy do domu zabierzemy dzieciaki z Janem i Miłoszem na spacer, a Ty zrobisz jakąś dobrą kolacje. Miłoszek wróci, a my z Jankiem pójdzie do Stacha i Michasi, porozmawiacie sobie a dzieciaki będą się bawić - Puściła mi oczko - To co zakupy?
- Tak zakupy- uśmiechnęłam się. Ona złapała mnie pod rękę i weszłyśmy do sklepu. Mama pomogła mi wybrać odpowiednie produkty na kolację. Dla Juli kupiła dużą mleczną czekoladę. Dla Miłosza wzięła galaretki w cukrze. Ulubione słodycze z dzieciństwa, sama miałam mu je dać, po kolacji.
CZYTASZ
Bez Ciebie nie ma mnie
Short StoryA co gdyby historia tej dwójki potoczyła się zupełnie inaczej? Gdyby nie była, tak prosta jak jedno z nich myślało? Co jeśli w życiu tej jednej osoby jest ktoś, kto jest całym światem, a drugie z nich ma swój świat. Co jeśli te dwa światy spotykają...