Miłosz POW. Było już przed 22 kiedy wróciłem do domu, w międzyczasie byłem w bibliotece, wypożyczyłem Natalii kilka książek, kupiłem kilka gazet. Chciałem zająć jej głowę, żeby nie myślała o tym wszystkim. Tydzień to tak naprawdę nie długo, ale to ciśnienie. Miałem jakieś złe przeczucia, tak cholernie się o nich bałem. Tak duży stres może mieć dalekosiężne skutki. Wziąłem szybki prysznic, zjadłem kolację. Usiadłem przed telewizorem, bez moich dziewczyn było tak cicho i pusto. Wypiłem już pół butelki piwa, kiedy odezwał się mój telefon.
- Tata coś się stało? - Spytałem zdziwiony, ale bałem się w końcu tata nie dzwonił by o tej godzinie bez powodu - Coś się stało Julce?
- Synu spokojnie, Julka śpi - Uspokoił mnie na wstępie - No, ale chodzi o Julkę.
- Co z Julą? Nie strasz mnie! - Ostatnie dni, to co się działo wpłynęło na moje zachowanie. Teraz podwójnie bałem się o córkę.
- Rozmawiałem z Julką. Trochę ją podstępem wziąłem - Zaczął przejęty - Jula rano trochę ożyła, ale jak pytałem z mamą o was, o rodzeństwo to widziałem, że coś jest nie tak.
- Tato! - Krzyknąłem nawet nieświadomie, wstając z kanapy - Co z moją córką.
- Bo jakaś koleżanka w szkole powiedziała jej, że wy będziecie mieć nowe dzieci. A jej już nie kochacie - Powiedział, chyba na jednym wdech. Momentalnie klapnąłem z powrotem - A wiesz synu jakie są dzieci. Naopowiadała jej jakiś głupot, a Jula w to uwierzyła.
- Przecież my nie daliśmy jej powodu, żeby tak myślała.
- Miłosz wiem, wiem jak kochasz Julkę, ale to są tylko dzieci. Nie wiem co jej powiedziała bo nie chce powiedzieć nic poza tym.
- Wiesz, jak ma na imię to dziecko?
- Marta - Od razu wiedziałem kogo chodzi, już raz naopowiadała Julce głupot.
- Już raz naopowiadała Juli głupot, jeszcze w przedszkolu.
- Wiesz, że musicie coś z tym zrobić z Natalia?
- Tato Natalia nie może wiedzieć, cały czas ma problemy z ciśnieniem. Nie mogę jej denerwować. Załatwię to sam.
- Cholera - Burknąłem pod nosem. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w Czarcimi, miałem już nawet biec się ubrać kiedy przypomniałem sobie o wypitym piwie. Nastawiłem budziki, kilka godzin snu i w Czarcim będę przed tym jak Julka wstanie na śniadanie. Był tylko jeden problem Natalia, ona nie mogła wiedzieć. Było chwilę po 4 kiedy wychodziłem z domu. Nie mogłem spać że świadomością, że moja córeczka myśli, że jej nie kochamy. Napisałem do Wojtka z prośbą o kontakt jak tylko wstaną. Musiałem poprosić ich o pomoc. W końcu nie mogłem powiedzieć mojej żonie co się stało, że nasza księżniczka myśli, że jej nie kochamy.
Byłem już prawie w Czarcim kiedy odezwał się do mnie Wojtek. Szybko streściłem mu o co chodzi. Obiecali mnie kryć. Skończyłem rozmowę kiedy dostałem SMS od mojej żony już wstała.
-Część kochanie - Zadzwoniłem do niej - Jak się czujecie... Cieszę się...Miska ja dziś nie przyjdę, przepraszam.... Madzia się czymś zatruła, a młody w pracy, Jeszcze jakąś awarie mają...Wiem kicia też będę tęsknił...Pozdrowię, Pozdrowię... Kocham was. I nie denerwuj się niczym.
Podjechałem pod dom, ledwo zaparkowałem a mama wyszła z domu.
- Synku, a co Ty tutaj robisz Jest tak wcześnie - Przytuliła mnie zaskoczona.
- Część mamo, muszę porozmawiać z córką.
- No tak, tata mi mówił. Chodź do domu - Mówiła ruszając w stronę domu - Julka jeszcze śpi wczoraj do późna szalała.
- Pójdę do niej - Zdjąłem kurtkę. Moja mama nie powiedziała nic. Poszedłem na górę moja księżniczka smacznie spała, poprawiłem jej kołderkę całą się odkopała musiało jej się coś śnić. Okryłem ja delikatnie całując w czubek głowy. Usiadłem na skraju łóżka i delikatnie gładziłem ją po główce. Jula uśmiechała się przez sen minęło może 10 minut, a otworzyła oczka, spojrzała na mnie zdziwiona. W pierwszej chwil przytuliła mnie mocno, pogłaskałem ja po pleckach całując we włoski.
- Idź sobie - Jej zachowanie szybko się zmieniło.
- Księżniczko po śniadanku pójdziemy na spacer - Mówiłem łagodnie. Gdybym nie wiedział o co chodzi to skarcił bym ją za takie zachowanie.
- Nie!
- Jula proszę Cię ubierz się teraz, zejdź na śniadanko i idziemy na spacerek, musimy porozmawiać.
-Nie! - Krzyknęła obrażona.
- Dobrze, to porozmawiamy tu.
- Może być ten spacer - Powiedziała wstając z łóżka.
- Dasz sobie radę?
- Tak - Burknęła, Jula poszła do łazienki. Oczywiście nie wzięła rzeczy. Szybko naszykowałem jej ubranka i zaniosłem do łazienki. Julcia akurat myła ząbki spojrzała na mnie smutno, tak że mało nie pękło mi serce. Nawet nie byłem wstanie sobie wyobrazić co teraz czuję.
- Julka zaraz zejdzie - Powiedziałem wchodząc co kuchni - Idę do taty przed dom. Jak zje ubierz ja mamo pójdziemy na spacer.
- Dobrze, że przyjechałeś. A jak Natalia?
- Ciśnienie ma wysokie cały czas. Dlatego nie mogę jej denerwować.
- Porozmawiacie i będzie dobrze - Pogłaskała mnie po policzku, tak jak robiła to kiedy byłem dzieckiem
- Mam nadzieję mamo, mam nadzieję - Pomagałem tacie przed domem kiedy w końcu wyszła Julka. Nawet na mnie nie spojrzała tylko podeszła do nas patrząc na dziadka.
- Dziadku a pójdziesz z nami?
- Tatuś chce z Tobą porozmawiać - Uśmiechnął się do niej.
- Chodź księżniczko - Chciałem wziąć ja za rączkę, ale ona szybko schowała ja do kieszeni i ruszyła przed siebie. Spojrzałem na tatę "Będzie dobrze" wyszeptał niemal niesłyszalnie. Podziękowałem i pobiegłem za Julka. Ruszyliśmy do lasu, Julka szła obok mnie ze spuszczona głową.
- Córeczko - Zatrzymałem się kucając przed nią - Powiesz mi co takiego zrobiłem, że się na mnie gniewasz. Bardzo mi smutno, że moja córeczka mnie już nie kocha - Mówiłem patrząc na nią smutno, ona nie powiedziała nic tylko uciekła. Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem za nią. Złapałem ją chwilę później, Jula złapała by zająca, ale udało nam się tego uniknąć. Postawiłem ją przed sobą - Złapałem jej rączkę, chciała ja wyrwać ale nie pozwoliłem na to - Marta Ci coś powiedziała prawda? Powiesz mi co takiego?
- Nie - Tupnęła nóżką.
- Księżniczko. Nie bądź taka. Ranisz mnie - Po patrzyłem smutno.
- Wy...wy mnie...- Julka zanosiła się już płaczem.
- Dziecko. Juluś - Przytuliłem ją mocno. Mała zaczęła się szarpać.
- Puść - Pisnęła.
- Księżniczko...
- Wy mnie nie kochacie. Marta powiedziała, że jak pojawią się bracia to wy mnie oddacie - Płakała, zanosząc się głośnym szlochem.
- Kochanie, to nie prawda. To nie prawda. Kochamy Cię najmocniej na świecie. Proszę uwierz - Patrzyłem jej głęboko w oczy.
- Ale mama teraz...- dukała.
- Mama jest teraz chora, ale kocha Cię najmocniej na świecie wiesz to - Przytuliłem córkę.
Po chwili spojrzała na mnie swoimi dużymi oczkami.
- Marta mówiła, że jak już będą moi bracia to nie będziesz mnie już kochał i o mnie zapomnisz. Bo ja nie będę Twoja tak jak oni - Mówiąc to rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Księżniczko - Otarłem jej łezki - Przecież Ty jesteś moją i mamusi i nikogo innego. Jesteś moją malutką księżniczką - Pogłaskałem ja po policzku - Pamiętasz co Ci mówiłem na mamusi urodzinkach - Ona tylko pokiwała główka - No właśnie, kocham Cię najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni. A mamusia niedługo wyjdzie że szpitala i do nas wróci.
- Marta mówiła że oni zawsze będą ważniejsi, że u niej jak jej nowy tatuś wziął jej siostrę na rączki to o niej zapomniał. I nie pamięta już kiedy ja miał pierwszy raz na rączkach.
- Skarbie, przecież ja zawsze będę pamiętać jak wziąłem Cię na rączki po raz pierwszy, jak wiozłem Cię z mamusia do szpitala. Byłaś wtedy bardzo chora, bałaś się mnie, ale szybciutko mi zaufałaś. A potem jak położyłem Cię na łóżeczku to trzymałaś moja rączkę i nie chciałaś jej puścić - Uśmiechnąłem się do niej - Pamiętam jak codziennie przychodziłem do szpitalika i się bawiliśmy, rysowaliśmy. A pamiętasz jak byłaś zazdrosna o ciocie Kasię i Matyldę - Zaśmiałem się - Moja mała zazdrośnica - Pogłaskałem ja po główce - Pamiętasz jak udawaliśmy wtedy przed policjantami, że jestem Twoim tatusie, już wtedy tak bardzo nim chciałem być. Kocham cię najmocniej na calutkim świecie i nigdy w to nie wątp. A jak urodzi się Twoje rodzeństwo, to będzie bardzo malutkie i będą wymagać dużo opieki. My jednak nie przestaniemy Cię kochać. Nigdy prze nigdy.
- Obiecujecie?- Patrzyła na mnie z nadzieją.
- Kochanie obiecujemy. Będziemy Cię kochać tak jak twoi dziadkowie kochali nas. Mnie, ciocię Jagnę i wujka Bartka tatę Magdy. Będziemy kochać was jednakowo, sprawiedliwie i po równo -Julka tylko otarła łezki.
- A Marta mówiła, że...
- Córeczko Marta nas nie zna. Nie słuchaj jej. Powinnaś ufać nam. A my kochamy Cię z całego serca. To co gniewasz się na mnie ? - Zapytałem i wziąłem ją na ręce.
- Nie, a pójdziesz ze mną i dziadkiem obejrzeć owieczki? - Mała wyraźnie rozpromieniła się.
- Tak córeńko. A fajne są?- Ucałowałem ją w czółko.
- Bardzo - Zaśmiała się i objęła mnie mocno za szyję. Do domu wróciłem z Julka na rękach. Mała Wtulała się we mnie, widać że jej tego brakowało. Cieszyłem się, że porozmawiałem z córką, ale dalej byłem zły na Martę wiem, że to tylko dziecko jak Julka, ale jednak.
- I jak było na spacerku? - Spytała ją mama jak tylko wróciliśmy.
- Fajnie - Odpowiedziała opierając główkę o moją klatkę piersiową, patrzyła na moich rodziców.
- Dziadku, a pokażemy tacie owieczki?
- Oczywiście, ale najpierw do domku na herbatkę na pewno zmarzliście. Długo was nie było - Uśmiechnął się do nas, w sumie straciłem poczucie czasu. Po rozmowie mieliśmy jeszcze mały spacer.
- Tatusiu a zostaniesz z nami chociaż do jutra? - Popatrzyła na mnie z proszącą minka.
- Dobrze Księżniczko, ale po śniadanku będę musiał wracać. Mamusia w szpitalu bardzo się nudzi.
- OK - Dała mi buziaka w policzek po czym wtuliła się we mnie mocno.
CZYTASZ
Bez Ciebie nie ma mnie
Short StoryA co gdyby historia tej dwójki potoczyła się zupełnie inaczej? Gdyby nie była, tak prosta jak jedno z nich myślało? Co jeśli w życiu tej jednej osoby jest ktoś, kto jest całym światem, a drugie z nich ma swój świat. Co jeśli te dwa światy spotykają...