Cz. 100

250 14 0
                                    

Miłosz POW. Było już przed 22 kiedy wróciłem do domu, w międzyczasie byłem w bibliotece, wypożyczyłem Natalii kilka książek, kupiłem kilka gazet. Chciałem zająć jej głowę, żeby nie myślała o tym wszystkim. Tydzień to tak naprawdę nie długo, ale to ciśnienie. Miałem jakieś złe przeczucia, tak cholernie się o nich bałem. Tak duży stres może mieć dalekosiężne skutki. Wziąłem szybki prysznic, zjadłem kolację. Usiadłem przed telewizorem, bez moich dziewczyn było tak cicho i pusto. Wypiłem już pół butelki piwa, kiedy odezwał się mój telefon.
- Tata coś się stało? - Spytałem zdziwiony, ale bałem się w końcu tata nie dzwonił by o tej godzinie bez powodu - Coś się stało Julce?
- Synu spokojnie, Julka śpi - Uspokoił mnie na wstępie - No, ale chodzi o Julkę.
- Co z Julą? Nie strasz mnie! - Ostatnie dni, to co się działo wpłynęło na moje zachowanie. Teraz podwójnie bałem się o córkę.
- Rozmawiałem z Julką. Trochę ją podstępem wziąłem - Zaczął przejęty - Jula rano trochę ożyła, ale jak pytałem z mamą o was, o rodzeństwo to widziałem, że coś jest nie tak.
- Tato! - Krzyknąłem nawet nieświadomie, wstając z kanapy - Co z moją córką.
- Bo jakaś koleżanka w szkole powiedziała jej, że wy będziecie mieć nowe dzieci. A jej już nie kochacie - Powiedział, chyba na jednym wdech. Momentalnie klapnąłem z powrotem - A wiesz synu jakie są dzieci. Naopowiadała jej jakiś głupot, a Jula w to uwierzyła.
- Przecież my nie daliśmy jej powodu, żeby tak myślała.
- Miłosz wiem, wiem jak kochasz Julkę, ale to są tylko dzieci. Nie wiem co jej powiedziała bo nie chce powiedzieć nic poza tym.
- Wiesz, jak ma na imię to dziecko?
- Marta - Od razu wiedziałem kogo chodzi, już raz  naopowiadała Julce głupot. 
- Już raz naopowiadała Juli głupot, jeszcze w przedszkolu. 
- Wiesz, że musicie coś z tym zrobić z Natalia?
- Tato Natalia nie może wiedzieć, cały czas ma problemy z ciśnieniem. Nie mogę jej denerwować. Załatwię to sam.
- Cholera - Burknąłem pod nosem. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w Czarcimi, miałem już nawet biec się ubrać kiedy przypomniałem sobie o wypitym piwie. Nastawiłem budziki, kilka godzin snu i w Czarcim będę przed tym jak Julka wstanie na śniadanie. Był tylko jeden problem Natalia, ona nie mogła wiedzieć.  Było chwilę po 4 kiedy wychodziłem z domu. Nie mogłem spać że świadomością, że moja córeczka myśli, że jej nie kochamy. Napisałem do Wojtka z prośbą o kontakt jak tylko wstaną. Musiałem poprosić ich o pomoc. W końcu nie mogłem powiedzieć mojej żonie co się stało, że nasza księżniczka myśli, że jej nie kochamy.
Byłem już prawie w Czarcim kiedy odezwał się do mnie Wojtek. Szybko streściłem mu o co chodzi. Obiecali mnie kryć. Skończyłem rozmowę kiedy dostałem SMS od mojej żony już wstała.
-Część kochanie - Zadzwoniłem do niej - Jak się czujecie... Cieszę się...Miska ja dziś nie przyjdę, przepraszam.... Madzia się czymś zatruła, a młody w pracy, Jeszcze jakąś awarie mają...Wiem kicia też będę tęsknił...Pozdrowię, Pozdrowię... Kocham was. I nie denerwuj się niczym.
Podjechałem pod dom, ledwo zaparkowałem a mama wyszła z domu.
 - Synku, a co Ty tutaj robisz Jest tak wcześnie - Przytuliła mnie zaskoczona.
- Część mamo, muszę porozmawiać z córką.
- No tak, tata mi mówił. Chodź do domu - Mówiła ruszając w stronę domu - Julka jeszcze śpi wczoraj do późna szalała.
 - Pójdę do niej - Zdjąłem kurtkę. Moja mama nie powiedziała nic. Poszedłem na górę moja księżniczka smacznie spała, poprawiłem jej kołderkę całą się odkopała musiało jej się coś śnić. Okryłem ja delikatnie całując w czubek głowy. Usiadłem na skraju łóżka i delikatnie gładziłem ją po główce. Jula uśmiechała się przez sen minęło może 10 minut, a otworzyła oczka, spojrzała na mnie zdziwiona. W pierwszej chwil przytuliła mnie mocno, pogłaskałem ja po pleckach całując we włoski.
- Idź sobie - Jej zachowanie szybko się zmieniło.
- Księżniczko po śniadanku pójdziemy na spacer - Mówiłem łagodnie. Gdybym nie wiedział o co chodzi to skarcił bym ją za takie zachowanie.
- Nie!
- Jula proszę Cię ubierz się teraz, zejdź na śniadanko i idziemy na spacerek, musimy porozmawiać.
-Nie! - Krzyknęła obrażona.
- Dobrze, to porozmawiamy tu.
- Może być ten spacer - Powiedziała wstając z łóżka.
- Dasz sobie radę? 
- Tak - Burknęła, Jula poszła do łazienki. Oczywiście nie wzięła rzeczy. Szybko naszykowałem jej ubranka i zaniosłem do łazienki. Julcia akurat myła ząbki spojrzała na mnie smutno, tak że mało nie pękło mi serce. Nawet nie byłem wstanie sobie wyobrazić co teraz czuję.
- Julka zaraz zejdzie - Powiedziałem wchodząc co kuchni - Idę do taty przed dom. Jak zje ubierz ja mamo pójdziemy na spacer.
- Dobrze, że przyjechałeś. A jak Natalia?
- Ciśnienie ma wysokie cały czas. Dlatego nie mogę jej denerwować.
 - Porozmawiacie i będzie dobrze - Pogłaskała mnie po policzku, tak jak robiła to kiedy byłem dzieckiem
 - Mam nadzieję mamo, mam nadzieję - Pomagałem tacie przed domem kiedy w końcu wyszła Julka. Nawet na mnie nie spojrzała tylko podeszła do nas patrząc na dziadka.
- Dziadku a pójdziesz z nami?
- Tatuś chce z Tobą porozmawiać - Uśmiechnął się do niej.
- Chodź księżniczko - Chciałem wziąć ja za rączkę, ale ona szybko schowała ja do kieszeni i ruszyła przed siebie. Spojrzałem na tatę "Będzie dobrze" wyszeptał niemal niesłyszalnie. Podziękowałem i pobiegłem za Julka. Ruszyliśmy do lasu, Julka szła obok mnie ze spuszczona głową.
- Córeczko - Zatrzymałem się kucając przed nią - Powiesz mi co takiego zrobiłem, że się na mnie gniewasz. Bardzo mi smutno, że moja córeczka mnie już nie kocha - Mówiłem patrząc na nią smutno, ona nie powiedziała nic tylko uciekła. Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem za nią. Złapałem ją chwilę później, Jula złapała by zająca, ale udało nam się tego uniknąć. Postawiłem ją przed sobą - Złapałem jej rączkę, chciała ja wyrwać ale nie pozwoliłem na to - Marta Ci coś powiedziała prawda? Powiesz mi co takiego?
- Nie - Tupnęła nóżką.
- Księżniczko. Nie bądź taka. Ranisz mnie - Po patrzyłem smutno.
- Wy...wy mnie...- Julka zanosiła się już płaczem.
- Dziecko. Juluś - Przytuliłem ją mocno. Mała zaczęła się szarpać.
- Puść - Pisnęła.
- Księżniczko...
- Wy mnie nie kochacie. Marta powiedziała, że jak pojawią się bracia to wy mnie oddacie - Płakała, zanosząc się głośnym szlochem.
- Kochanie, to nie prawda. To nie prawda. Kochamy Cię najmocniej na świecie. Proszę uwierz - Patrzyłem jej głęboko w oczy.
- Ale mama teraz...- dukała.
- Mama jest teraz chora, ale kocha Cię najmocniej na świecie wiesz to - Przytuliłem córkę.
Po chwili spojrzała na mnie swoimi dużymi oczkami.
- Marta mówiła, że jak już będą moi bracia to nie będziesz mnie już kochał i o mnie zapomnisz. Bo ja nie będę Twoja tak jak oni - Mówiąc to rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Księżniczko - Otarłem jej łezki - Przecież Ty jesteś moją i mamusi i nikogo innego. Jesteś moją malutką księżniczką - Pogłaskałem ja po policzku - Pamiętasz co Ci mówiłem na mamusi urodzinkach - Ona tylko pokiwała główka - No właśnie, kocham Cię najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni. A mamusia niedługo wyjdzie że szpitala i do nas wróci.
- Marta mówiła że oni zawsze będą ważniejsi, że u niej jak jej nowy tatuś wziął jej siostrę na rączki to o niej zapomniał. I nie pamięta już kiedy ja miał pierwszy raz na rączkach.
- Skarbie, przecież ja zawsze będę pamiętać jak wziąłem Cię na rączki po raz pierwszy, jak wiozłem Cię z mamusia do szpitala. Byłaś wtedy bardzo chora, bałaś się mnie, ale szybciutko mi zaufałaś. A potem jak położyłem Cię na łóżeczku to trzymałaś moja rączkę i nie chciałaś jej puścić - Uśmiechnąłem się do niej - Pamiętam jak codziennie przychodziłem do szpitalika i się bawiliśmy, rysowaliśmy. A pamiętasz jak byłaś zazdrosna o ciocie Kasię i Matyldę - Zaśmiałem się - Moja mała zazdrośnica - Pogłaskałem ja po główce - Pamiętasz jak udawaliśmy wtedy przed policjantami, że jestem Twoim tatusie, już wtedy tak bardzo nim chciałem być. Kocham cię najmocniej na calutkim świecie i nigdy w to nie wątp. A jak urodzi się Twoje rodzeństwo, to będzie bardzo malutkie i będą wymagać dużo opieki. My jednak nie przestaniemy Cię kochać. Nigdy prze nigdy.
- Obiecujecie?- Patrzyła na mnie z nadzieją.
- Kochanie obiecujemy. Będziemy Cię kochać tak jak twoi dziadkowie kochali nas. Mnie, ciocię Jagnę i wujka Bartka tatę Magdy. Będziemy kochać was jednakowo, sprawiedliwie i po równo -Julka tylko otarła łezki.
- A Marta mówiła, że...
- Córeczko Marta nas nie zna. Nie słuchaj jej. Powinnaś ufać nam. A my kochamy Cię z całego serca. To co gniewasz się na mnie ? - Zapytałem i wziąłem ją na ręce.
- Nie, a pójdziesz ze mną i dziadkiem obejrzeć owieczki? - Mała wyraźnie rozpromieniła się.
- Tak córeńko. A fajne są?- Ucałowałem ją w czółko.
- Bardzo - Zaśmiała się i objęła mnie mocno za szyję. Do domu wróciłem z Julka na rękach. Mała Wtulała się we mnie, widać że jej tego brakowało. Cieszyłem się, że porozmawiałem z córką, ale dalej byłem zły na Martę wiem, że to tylko dziecko jak Julka, ale jednak.
- I jak było na spacerku? - Spytała ją mama jak tylko wróciliśmy.
- Fajnie - Odpowiedziała opierając główkę o moją klatkę piersiową, patrzyła na moich rodziców.
- Dziadku, a pokażemy tacie owieczki?
- Oczywiście, ale najpierw do domku na herbatkę na pewno zmarzliście. Długo was nie było - Uśmiechnął się do nas, w sumie straciłem poczucie czasu. Po rozmowie mieliśmy jeszcze mały spacer.
- Tatusiu a zostaniesz z nami chociaż do jutra? - Popatrzyła na mnie z proszącą minka.
- Dobrze Księżniczko, ale po śniadanku będę musiał wracać. Mamusia w szpitalu bardzo się nudzi.
- OK - Dała mi buziaka w policzek po czym wtuliła się we mnie mocno.

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz