Cz. 66

252 14 0
                                    

 Natalia POW. Wracaliśmy już drugą godzinę, byłam piekielnie głodna. Dochodziła już 6,ale było tak ślisko więc zdecydowanie szliśmy wolniejszym tempem. Byliśmy już blisko domu, Miłosz objął mnie ramieniem muskając delikatnie w skroń.
- No widzisz już jesteśmy - Szepnął, tuląc mnie mocniej - Pewnie wszyscy jeszcze śpią.
- Pewnie tak - Spojrzałam na zegarek - Dopiero 6. Jestem głodna, chce mi się spać - Mruczałam, wtulona w niego - Ale i tak było cudownie - Odchyliłam głowę i skradłam mu buziak.
- Było cudownie - Przytulił mnie mocno obiema rękoma, całując mnie we włosy.  Właśnie wtedy z domu wypadła jego mama. 
- Dzięki Bogu - Wybiegła z domu - Już jesteście - Podbiegła przytulając nas - Jesteście cali? Gdzie byliście. 
- Mamo, spokojnie - Miłosz starał się uspokoić mamę - Byliśmy w tej bacówce, no wiesz. Trochę zmokliśmy, ale już jest dobrze. Jak Jula? - Zapytał przejęty.
- To raz, dwa dzieci do domu - Szybko popchała nas do domu - Chorzy będziecie, a Julcią się nie martwcie. Śpi smacznie - Teraz szła miedzy nami, pospieszając nas. W domu od razu popchnęła nas w stronę schodów na górę, chciałam iść do kuchni cos zrobić nam do jedzenia, ale zaprotestowała.
- Nie Natalia, teraz ciepły prysznic i do łóżka, a jedzenie wam przyniosę - Powiedziała bardzo stanowczo.
- Nie, nie , nie ja nie chcę kłopotu robić. Nie powinnam my zejdziemy na dół - Wydukałam, było mi głupio.
- Nie jest to kłopot. Jesteście rodziną, a nigdy nie wiadomo w życiu jak się ułoży, jeszcze wy nam będziecie pomagać. No na górę dzieci - Ponagliła nas, posyłając ciepły uśmiech.
- Dziękujemy mamo -  Miłosz musną ja w policzek i udaliśmy się na górę. Najpierw pod prysznic wskoczyłam ja, a potem Miłosz. Uparł się, ze ja mam iść pierwsza. Wykapana i okryta kocem czekałam aż skończy. Jak tylko przyszedł od razu mocno się we mnie wtulił.
- Kochanie stęskniłem się - Musną mnie w skroń.
-  Ojojoj strasznie długo Cie nie było całe 15 minut - Pocałowałam go w policzek.
- No a teraz będziemy się kurować - Musną moje usta i przytulił mnie mocno.
- A teraz wejdzie Twoja mama i przyniesie nam śniadanie. Za pięć, cztery, trzy - Zaczęłam odliczać. Na raz rozległo się pukanie, Miłosz poszedł do drzwi. Nie myliłam się, to pani Maria przyniosła nam tacę z gorącą herbata i bułkami, serkiem i wędlinką. Miłosz popatrzył na mnie wymownie.
- No macie dzieci, no ja wam nie przeszkadzam - Jego mama popatrzyła na nas, jakoś tak z lekkim uśmiechem - No kurujcie mi się tu - Rzuciła i poszła na dół. Po skończonym śniadaniu, chciałam odnieść naczynia, ale oczywiście pewien ktoś nie chciał mnie z łózka wypuścić.
- Zostań kicia, zostań. To potem, teraz kurujemy się - Musną moje usta.
- Oj Miłosz, Miłosz - Oddałam mu pocałunek i mocno wtuliłam się. Było mi tak dobrze ciepło, bezpiecznie. Tego tak bardzo potrzebowaliśmy. Nie wiem ile tak leżeliśmy, prawie zasnęliśmy. Aż drzwi się otworzyły z impetem, jak małe tornado wpadła na nas Jula.
- Mama, tata. Tęskniłam, mieliście być wcolaj. Bałam się - Powiedziała z wyrzutem. Miała prawo, gdyby nie ta burza, nie musiała by się martwić.
- Już jesteśmy księżniczko - Miłosz ucałował ja w główkę.
- Przepraszamy córeńko - Pogładziłam ją po policzku.
- Tatuś mam cos dla Ciebie - Pokazała mu swoja laurkę.
- Piękna księżniczko. Małe dzieło. Kocham Cie - Ucałował ja ponownie w główkę i mocno nas obie przytulił. Jula od razu wskoczyła pod koc, między nas. Nie wiem ile tak razem leżeliśmy, byłam tak bardzo szczęśliwa. Cały mój świat miałam przy sobie, byli cali i bezpieczni. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Miłosz POW.  Na obiad już zeszliśmy na dół, tak bardzo mi się nie chciało. Wolałem zostać z rodzinką w ciepłym łóżku, ale Natalia była nieugięta.
- Nie Miłosz, idziemy na dół. Wiem tez nie chce mi się, ale nie po to tu jesteśmy, abyś z rodzina czasu nie spędził - Ponagliła mnie Natalia, a jak ona jak się czasem uprze to nie ma siły na nią, ale i tak ją kocham.
- No dzieciaki jak wyspani? - Zapytała mama.
- Dziękujemy udało się - Odpadała Natalia.
- A tata gdzie?- Spytałem, ojciec przeważnie zawsze pierwszy na obiedzie. Jagna pomagała mamie, o dziwo nie odzywała się prawie wcale. Nic nie docinała Natalii, ani nie zaczynała kłótni.-Nie wrócił ze sklepu jeszcze. Pewnie cos ciekawego się zadziało i już tam dyskutują w sklepie. Burza była mocna, sami wiecie - Racja jak cos się dzieje, to w sklepie u Krysi zawsze jest klub dyskusyjny i tym razem pewnie tak jest. Na całe szczęście nie czekaliśmy na tatę zbyt długo. Pocałował mamę w policzek, odstawił zakupy, umył ręce i siadł z nami do stołu. Jedliśmy już obiat, gdy mama zapytała o powód wesołości ojca.
- A Tobie co tak wesoło? Co za nowe ploty Kryska rozsiewa?- Mama spojrzała na ojca z ciekawością, nalewając sobie herbaty.
- A bo wiesz ten Andrzejek, kuzyn Karwasiowej no wiesz której, w sklepie opowiadał takie głupoty, aż śmich - Upił łyk kawy.
- No a niby co? - Mama pokręciła głową.
- A biała damę zobaczył, chłop nastał jakąś parkę w chacie - Natalia spojrzała na mnie już chyba się domyśliła o kim gadał ten facet.
- Wracał do domu, wcięty jak zawsze. Zaszedł do jakiejś chaty, sam nie pamięta już. Wchodzi a tam duch, tak myślał, że już delirka go dopadła. Ale wraca i pyta czy żywi i oni, że tak.
- Naszedł chłopina jakiś turystów, co się tam tego ten - Opowiadał rozbawiony tata.
- Janek nie przy obiedzie i Juli - Skarciła go mama.
- Ej a wy gdzie nocowaliście, w tej bacówce? A może to was naszedł Andrzej? - Wypalił tata, Natalia mało nie zakrztusiła się.
- Nie, nie tato nie nas. My byliśmy sami - Skłamałem, on tylko popatrzył z niedowierzaniem na nas.
- Magda tez jeszcze mała, nie dla niej takie tematy - Odparłem, nie wiem za co znów Natalia się teraz zachłysnęła sokiem, poklepałem ją po plecach .Magda zrobiła się czerwona, a rodzice popatrzyli na mnie jakoś tak dziwnie.
- Wuja ja duża dziewczynka jestem, dorosła - Magda tylko przewróciła teatralnie oczami i westchnęła.
- Właśnie Miłosz Magda jest dorosła - O dziwo poparła ją Jagna.




Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz