Cz.79

233 13 0
                                    

Natalia POW. Dni mijały i mijały, zanim się zorientowaliśmy kończyliśmy przeprowadzkę. Wszystko było już gotowe, jedyne co to brakowało nam jakiś pierduł. Jula była taka szczęśliwa, nowe mieszkania, zaraz nowa szkoła i oczywiście chłopak, który będzie obok niej. Miłosz oczywiście nie był zachwycony, ale nie miał wyjścia. W końcu jego księżniczka  obiecała mu, że póki co nie wyjdzie za mąż. Dziś miałam mieć wolne, ale Jacek zadzwonił do mnie wczoraj wieczorem, o zastępstwo. Miałam jechać z Aśką, Szymon się źle czuł, czy coś takiego. Nie byłam zachwycona, ale służba nie drużba. 
- Dzień dobry - Musnęłam jego ramie, kiedy tylko otworzył oczy - Przepraszam nie chciałam Cię budzić - Niestety, nie udało mi się wstać, tak żeby go nie obudzić.
- Dzień dobry - Uśmiechnął się lekko - Nic się nie stało - Nachyliłam się nad nim muskając jego usta - Miłego dnia.
-  Miłego dnia - Skradł mi małego buziaka i poszedł spać dalej. 
Miłosz POW.  Ledwo Natalia wyszła z domu zerwałem się na równe nogi. Pobiegłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic i zadzwoniłem do Magdy, po 5 minutowej rozmowie młoda wiedziała co ma robić. Miała zadzwonić do reszty, a ja w tym czasie miałem ogarnąć Jule i zabrać resztę naszych rzeczy. 
- Wstawaj księżniczko - Pocałowałem ją w czółko, ona przeciągnęła się mamrocząc pod noskiem, że chce spać - Wiem, że jest wcześnie, ale mam dziś misje specjalną - Uśmiechnąłem się do niej, ona spojrzała na mnie zdzwiona - Powiem Ci jak będziemy jechać. Raz dwa śniadanko, pakujemy się do końca i o 10 musimy wyjść z domku - Pogoniłem ją, ona wyciągnęła rączki w moim kierunku i przytuliła się mocno. Jule odstawiłem w łazience, a sam zabrałem się za śniadanie, dziś tylko kanapki i herbatka. Cała reszta naczyń, sztucy była już po pakowna. Właściciel mieszkania miał się z nami spotkać, za dwa dni mieliśmy mu oddać kluczy. 
Chwile po 11 byłem już z Julką i Magdą w nowym mieszkaniu. Mieliśmy małe opóźnienie, ale  to wina listonosza, który złapał nas przed wyjściem. Biedny jeszcze zgubił nasz list w tej swoje dużej torbie, list był z ośrodka adopcyjnego tak bardzo chciałem wiedzieć, co tam pisze, ale nie chciałem otwierać go bez Natalii. Młoda poleciała od razu po Filipa do naszej sąsiadki Edyta była w pracy i miała być na równo z Natalią. Magda miała zająć się dzieciakami i zacząć ogarniać, ja pojechałem na ogromne zakupy. Całe szczęście nie mieliśmy już dużo do wypakowania, bo wczoraj do późna rozpakowywałem wszystko z chłopakami. Natalia oczywiście nie wiedziała o niczym, myślała że czeka nas to dzisiaj. Pojechałem do marketu, całe zakupy zajęły mi jakieś 3 godziny, ale kupiłem wszystko. Przed blokiem czekał na mnie już Wojtek, nadal nie pogodziłem się do końca z tym, że jest z Magdą ale nie miałem wyjścia musiałem jakoś znieść jego obecność. Na dwa razy zebraliśmy się z Niedźwieckim i wnieśliśmy wszystkie zakupy. Magda robiła już zakąski, tort był w lodówce u Edyty, plus jakieś dwie sałatki. Ledo weszliśmy do domu, a rozległo się pukanie do drzwi.
- Mama, tata? - Zdziwiłem się ich widokiem
- No co synku nie wpuścisz nas, Madzia dzwoniła  - Zaśmiał się tata, bez słowa wpuściłem  rodziców do środka, nie minęła chwila a przybiegła Julka oczywiście za rękę z Filipem.
- Babcia, dziadek - Wpadła im w ramiona, ona mocno wyściskali wnuczkę - A to jest Filip mój chłopak - Przedstawiła go tak dumnie. Długo zajęło mi pogodzenie się z myślą, że moją księżniczka kiedyś dorośnie, ale jakoś mi się udało. Oczywiście nie zmienia to faktu, że młody cały czas jest na cenzurowanym. A Jula może zapomnieć o czymś więcej niż trzymanie za rękę co najmniej co 30. Pocieszający jest też fakt, że młody nie dał jej jeszcze pierścionka. 
- Witaj młody człowieku - Przywitał się z nim tata. Filip podał mu rękę mówiąc "Dzień dobry"  tata chciał chyba coś jeszcze powiedzieć, ale pojawiła się Magda z Wojtkiem. Rodzice szybko przywitali się z Magdą, ona niepewnie złapała Wojtka za rękę ciągnąc go w ich stronę. 
- Babciu, dziadku. To jest Wojtek - Powiedziała z nutką niepewności - Mój chłopak - Tata tylko spojrzał na mnie, a ja podniosłem ręce w geście kapitulacji.
- Wojtek tak chłopak naszej Magdy -Tata powiedział to bardzo poważnym tonem. Wyglądał na dość surowego, ja znałem prawdę, że nie jest taki ale Wojtek już nie.
- Tak dziadku  -Magda przytuliła się do Wojtka i czekała na reakcję taty.
- Magda daj się wypowiedzieć chłopcu. Czyli jesteście razem? Czy ty wiesz, że Magda to nasz największy skarb, no i chłopcze nie masz jednego teścia a dwóch?
- Wiem, ja kocham Magdę. Mogą być państwo spokojni - Niedźwiecki być chyba przestraszony mojego ojca, co cieszyło mnie.
-No ja myślę, bo wiesz Madzia ma też brata, a jak coś jej zrobisz. To nie musze chyba kończyć?-posłał mu groźne spojrzenie.
-Dziadku, Janek - Krzyknęły na równi Magda i mama.
- No co? Chłopak bystry to wie, że to z troski. A jak sobie Magda go wybrała, to wie co robi. Wiedzieć jednak musi, że Madzia, ma osoby które jej obronią - Uścisnął dłoń Wojtka i uśmiechną się do niego. Wojtek wyraźnie rozluźnił się. Przynajmniej jestem pewien, ze jak cos Magdzie się stanie to mam sprzymierzeńców. Zielińscy, Nowakowie, Edyta, Zapałowie byli jakieś 30 minut po zakończeniu pracy. Jej mama pojawiła się jakieś 2 godziny temu Całe szczęście mieliśmy już tyle rąk do pracy ze wszystko było gotowe. 
- Jak tam moja żona? - Zapytałem Aśki jak tylko przyszła - Podejrzewa coś?
- Ogólnie to: Na Jacka jest zła, jest przekonana, że się na nią uwziął dziś, jeszcze to 15 min dłużej co musiała zostać. Oj Jacuś współczuje Ci - Zaśmiała się patrząc na Nowaka - A Tobie chłopie współczuje. Jest, zła, zmęczona, załamana tą powodzią w mieszkaniu. A no i do tego wiedziałam jak cholernie jej smutno, że zapomniałeś o urodzinach - Mówiła rozbawiona, patrząc na mnie - Tak, że ja nie wiem co to będzie.
Natalia POW. Wyszłam z domu, powinnam sobie smacznie spać w ramionach męża. Dotarłam na komendę, od progu ledwo zdążyłam wejść, a Jacek już  miał dla nas sprawę z Aśką musiałyśmy jechać na pilną interwencję. Nie wiem dlaczego, ale Jacek się dziś na mnie uwziął, nie dał mi chwili spokoju ciągle coś wymyślał, do tego Aśka gdzieś zniknęła. Dzień był ciężki, a do tego wszyscy zapomnieli o moich urodzinach. Nawet Miłosz, zadzwonił raz, abym wstąpiła do budowlanego sklepu po jakieś pędzle i taśmę malarską. Wkurzyło mnie to, że sam nie może tego zrobić, ale miał jakąś wymówkę, że musi ogarnąć awarię w mieszkaniu. Tym nowym, super jeszcze i to. Po pracy liczyłam, że może z Asia skoczymy na kawę, pędzle nie zając, ale ona szybko musiała wyjść do fryzjera. Zdziwiło mnie to Szymon miał być chory, a ona fryzjer? Zrobiłam Miłoszowi te zakupy, nie chciało mi się jechać do nowego mieszkania, miałam się ochotę położyć. Po jego telefonie, stanęłam na równe nogi, mieszkanie zalane i musze jechać mu pomóc je ogarnąć. Chciało mi się płakać, tyle pracy na marne, jednak trzeba ratować co się da.  Szybko wsiadłam w auto i pojechałam na miejsce. 

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz