Cz. 89

220 14 0
                                    

Natalia POW. Dni mijały i mijały każdy biegł swoim tempem, zima w tym roku dopisywała wyjątkowo. Od tego sms stalker ustały, a ja czuję się chyba lepiej. Zdarza się że mnie mdli, ale zdecydowanie mniej, zdecydowanie czuje się lepiej niż ostatnio. Miłosz cały czas martwi się o mnie, każdego dnia pyta jak się czuje. Tego dnia Edyta zaprowadzała dzieciaki do szkoły, chciała porozmawiać jeszcze z wychowawczynią Filipa, jego klasa przed feriami miała mieć jakaś wycieczkę. A do ferii zostały 2 tygodnie, nawet nie wiem kiedy to minęło. Jula ma ferie spędzić u dziadków, już nie może się doczekać. Podobno dziadek obiecał jej tyle fajny rzeczy: sani, kulig, wycieczki itp.  Od paru dni chodzę jakaś podminowana, denerwuje mnie praktycznie wszystko, tak łatwo wyprowadzić mnie z równowagi. Sama nie wiem co się, ze mną dzieje. Do tego dziś, od samego rana mam jakieś dziwne uczucie, jak by obawa, lęk. Tylko przed czym? O co? Na patrolu mało nie pokłóciłam się z  Miłoszem, o to że się o mnie martwi, podobno byłam blada nie podobało mu się to i dopytywał co chwilę jak się czuję. Kiedy wróciliśmy na komendę Miłosz poszedł do Jacka uzupełnić jakiś raport, a ja udałam się do bufetu, miał do mnie dołączyć jak tylko wyjdzie od Nowaka. Byłam głodna, zjadłabym konia z kopytami. Postawiłam na zrazy do tego kasza i ogórki kwaszone, po prostu gdy je ujrzałam nie mogłam się powstrzymać. Oczywiście nie zdążyłam wziąć kęsa, gdy nie wiadomo skąd pojawił się Juliusz. Oczywistością było to że się dosiądzie do mnie.
- O obiadek?- Zapytał wesoło jakby nie wiedział gdzie jesteśmy.
- A nie widać? Jesteśmy w bufecie. Pracujący ludzie mają przerwę - Prychnęła.
- No widzę małe Górale będą?- Zaśmiał się, a ja mało nie zachłysnęłam się sokiem.
- O co ci chodzi ? - Spojrzałam na niego zła.
- No widzę ogóreczki do obiadku. No w ciąży, smaki, zachcianki - Zaczął swoje mądrości.
- Nie jestem w ciąży to raz. A dwa jak zaczniesz puszczać jakieś plotki to chyba cię zabiję - Rzuciłam wściekle, samej mnie ten wybuch zaskoczył ale trudno.
- Dobra. Ja tu miło a ty gryziesz. Idę sobie - Obrażony wstał od stolika.
- Julek to nie tak...- Rzuciłam, ale Julek fochnięty wyszedł z pomieszczenia. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do posiłku, Miłosza jak nie było tak nie było. Nie czekałam na niego, poszłam do kasy wzięłam na wynos obiad dla męża i udałam się do naszego pokoju. Bachleda nawet nie zauważył jak weszłam siedział tak skupiony nad tym całym raportem. Postawiłam obiad na brzegu biurka, a sama położyłam głowę na jego ramieniu obejmując rękami jego szyje.
- Przyniosłam Ci obiad - Szepnęłam mu do ucha, już po chwili poczułam jego dłoń na swoich - Przepraszam, że tak na Ciebie wcześniej naskoczyłam - Drugą dłonią pogładził mój policzek - Sama nie wiem, czemu tak zrobiłam. Przepraszam - Powtórzyłam, zanim się zorientowałam Miłosz posadził mnie na swoich kolanach.
- Martwię się o Ciebie - Szepnął bawiąc się kosmykiem moich włosów.
- Wiem, przepraszam - Położyłam głowę na jego ramieniu - Ale już wszystko dobrze, naprawdę. Nie musisz się już martwić - Dałam mu szybkiego buziaka - Daj ten raport skończę, a Ty zjedź obiad - Dużo Ci jeszcze zostało? 
- A daj spokój. Juliusz wylał kawę na niego i muszę od początku wszystko. Ale kończę już - Posłał mi ciepłe spojrzenie. 
-  Jedz, ja skończę - Zeszłam mu z kolan, wzięłam krzesło i postawiłam koło niego, podczas tak długiej współpracy wyrobiliśmy sobie charaktery pisma do tego stopnia, że mało kto by się pokapował, że to nie on.
- Dziękuję kochanie. Mam najlepszą żonę pod słońcem - Musną mnie w policzek, ja tylko wtuliłam się w jego ramię.
- Wiem mężu wiem. Sam sobie mnie wybrałeś.
20 minut później byliśmy już na mieście patrolowaliśmy Wrocławskie ulicę, było kilka minut po godzinie 15., ten dzień był wyjątkowo spokojny. W zasadzie od rana wypisaliśmy tylko kilka mandatów.
- Zaraz zasnę - Ziewnęłam - Wyjątkowo dziś spokojnie, co oni się dziś wszyscy zmówili.
- Nie kracz, nie kracz miśka bo jak się zacznie to jeszcze nam służbę wydłuża - Zaśmiał się mój mąż-  Wiesz kocham naszą córkę, ale już nie mogę się doczekać, aż pojedzie do dziadków i zostaniemy sami - Położył mi rękę na kolanie, spojrzałam na niego on puścił mi oczko.
- Czyżby mój mąż miał jakieś plany - Zaśmiałam się ściskając jego dłoń.
- Dowiesz się nie długo, cierpliwości - Przesunął swoją dłoń na moje udo, chciałam już coś powiedzieć, ale na radiu odezwał się Jacek.
- 00 do 05 - Odezwał się przerywając naszą rozmowę. Spojrzałam na Miłosza, on tylko się zaśmiał mówiąc " A nie mówiłem" 
- Piątka zgłaszam - Zgłosiłam na radiu, czułam jak Góral kciukiem głaszczę moje udo. Spojrzałam na niego spod byka rozpraszał mnie. 

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz