Czę.114

236 11 0
                                    

 Po chwili czułam jak jej uścisk słabnie, ale sekundę później staje się coraz silniejszy. W ułamku sekundy do moich nozdrzy dotarł zapach, ten który tak bardzo kochałam. Ten który mnie uspokajał. Momentalnie podniosłam wzrok. Napotkałam spojrzenie mojego męża, biło od niego ogromne ciepło. Milosz pogłaskał mnie po głowie, policzku. Ocierając przy tym kciukiem łzy, które spływały po moim policzku. Tak bardzo chciałam się do niego przytulić, poczuć ze jest blisko mnie, ale tak cholernie się bałam ze mnie odrzuci, że nie czuje tego co kiedyś. Po chwili tak bez słowa złożył pocałunek na moim czole wtulając mnie w siebie mocno. Coś we mnie pękło, rozpadłam się totalnie, wybuchłam płaczem.
- Przepraszam - Szeptałam jak zdarta płyta powtarzając w kółko.
- Ciii - Szeptał głaskajac mnie po plecach. Głaskał I całował mnie w czubek głowy do momentu, aż się nie uspokoiłam. Kiedy mój płacz ucichł delikatnie odsunął mnie od siebie. Patrząc mi w oczy, delikatnie otarł moje policzki całe mokre od łez.
- Chyba musimy porozmawiać - Wyszeptał patrząc mi w oczy. Bił z niego spokój.
- Przepraszam - Szepnęłam - Wszystko spieprzyłam.
- Nie mów tak - Chciał coś dodać, ale mu przerwałam.
- Taka jest prawda, nie oszukuj się, mnie. Zostawiłam Cię z tym wszystkim samego, miałam miałam gdzieś Ciebie i Julkę. Odcięłam się od was. Zamiast być przy Tobie, być oparciem tak jak ty dla mnie to zamknęłam się w sobie. Masz prawo mnie nienawidzić, mieć do mnie żal. Nawet nic nie widziałam o lekach - Pokazałam fiolkę która miałam w dłoni - Przecież to są cholernie silne leki. Ty też straciłeś syna, cierpisz. A ja? Oskarżyłam Cie, o to że nic nie czujesz.
-Natalia, ja wiem, że cierpiałaś. Ja nie miałem sumienia. Mi nic nie jest te leki to tylko...
- Miłosz przestań. Bądźmy szczerzy wobec siebie Miłosz. Te leki mogłeś sobie zaszkodzić- Chciałam dotknąć jego policzka ale bałam się.
 - Natalia ja boję się o Ciebie. Ja nie jestem ważny. Tęsknię z Kubusiem i Kamilkiem - Spojrzał teraz przed siebie.
- Dla tego przepraszam. Nie mogę sobie wyobrazić co czułeś wtedy. Wtedy przed, w trakcie i po pogrzebie. Ja tak Cię zawiodłam - On tylko mocno przytulił mnie do siebie.
- Daj pomóc sobie, wtedy pomożesz mi. Ja nie chcę rozwodu. Ja kocham nasze dzieci. Jeśli ty chcesz wyprowadzę się, ale rozwodu Ci nie dam. Za bardzo Cię kocham.
- Miłosz ja też tego nie chcę, ale czy da się to uratować? Czy ty mnie jeszcze kochasz? Chcesz tego być z taką?- Łkałam
- Da się, tylko daj sobie pomóc. Nie zamykaj się na nas. Ja nie jestem najważniejszy, a Jula. Ona nas kocha. Tak bardzo. Daj zbliżyć mi się do was - Tulił mnie mocno.
 - Ile tego brałeś?- pokazałam te pięć tabletek.
- Tylko parę...- Kłamał. Odwrócił głowę. Ja jednak widziałam te łzy.
- Nie parę nie. Tylko prawie całe opakowanie. Ja mogłam Cię zabić. Mogłeś się tym zatruć- Schowałam twarz w dłonie.
- Tak cierpiałem i to bardzo. Bo to moja wina. Ja dałem się Łukaszowi zwabić w pułapkę. To ja chodziłem z Moniką. To prze ze mnie się denerwowałaś. A potem nasz synek. A ja nie umiałem mu pomóc. Tobie pomóc - Miłosz nie wytrzymał wyrzucił z siebie to co leżało mu na sercu.
- Miłosz jeśli...ja nie będę Cię zatrzymywała. Możesz odejść zacząć nowe życie - Chciałam wyjść, ale on mnie zatrzymał i pocałował aż do utraty tchu.
- Nie. Nie zostawię Cię z własnej woli. Ani dzieci - Mówił, nasze czoła był o siebie oparte. On złapał mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Nie mówił nic tylko pozwolił mi się w siebie wtulić. Poczułam się bezpieczna, spokój który bił od niego uspokajała mnie. Chciałam z nim porozmawiać, ale poczułam jak opadam z sił. Nawet nie wiem, kiedy powieki opadły, a ja zasnęłam.
Miłosz POW. Po kilkunastu minutach Natalia usnęła wtulona we mnie, była wykończona. Rozumiałem ją, zaczęliśmy rozmawiać a to już był duży postęp. Rozmowę możemy dokończyć, jutro najważniejsze, że zaczęliśmy. Wstałem tak, żeby nie obudzić mojej żony, delikatnie okryłem ją kocem. Musiałem iść po dzieci w końcu trzeba była, wykąpać dzieciaki i położyć je spać.
- I jak? - Spytała na wstępie Edyta. Mikołaj siedział z Kubusiem, przywitałem się skinieniem głowy.
- Śpij - Powiedziałem wchodząc - Zaczęliśmy rozmawiać.
- To już coś. Teraz będzie tylko lepiej - Uśmiechnęła się, pakując rzeczy Kubusia.
- Pojedziemy jutro do Czarciej. Poproszę mamę zajmie się dziećmi, a my pójdziemy na spacer i to długi. 
- Musicie sobie dużo wyjaśnić, a natura to neutralne miejsce - Chciała coś dodać, ale z pokoju wybiegła Julka.
- Tatuś - Wskoczyła mi na ręce - Miałeś być wcześniej - Powiedziała z wyrzutem.
- Wiem księżniczko. Przepraszam - Ucałowałem ją w czółko - My już idziemy, dziękuję wam - Uśmiechnąłem się. Jedną ręką trzymałem moją córkę na rękach, wtulała się we mnie mocno. Drugą pchałem wózek z synem, już po chwili byliśmy w domu. Przygotowałem Julci wszystko co potrzebne do kąpieli. Wróciłem do salonu, od razu poszedłem do mojego synka. Mój synek spał, nie miałem serca go budzić, delikatnie pogłaskałem go po policzku, uśmiechnął się przez sen. Podjechałem wózkiem do sypialni, Natalia spała. Najdelikatniej jak umiałem przełożyłem Kubusia do łóżeczka przy naszym łóżku, nie chciałem go obudzić. Ucałowałem, żonę i synka w czoło po czym wyszedłem z sypialni. Julka wychodziła właśnie z łazienki.
- To co księżniczka gotowa do spania? - Ona tylko pokiwała główką, była smutna. Widziałem to.
- Czemu nie było Cię tak długo?
- Przepraszam, musiałem zostać. Nie gniewasz się nie mnie? - Pogłaskałem ją po główce, ona przytuliła się do mnie mocno.
- Jak Ciebie nie było mamusia znowu na mnie nakrzyczała - Mówiła wtulona we mnie. Chwilę milczała, ale po chwili powiedziała wszystko.
- Księżniczko, mamusia już na Ciebie nie będzie krzyczeć. Obiecuje Ci to, rozmawiałem z nią.
- Obiecujesz? - Spojrzała na mnie z nadzieja.
- Tak - Musnąłem ją w czółko, po czym wziąłem na rączki - Śpij - Okryłem ją kołderką - Jutro jedziemy do dziadków. 
- Dobrze, dobranoc - Przesłała mi buziaka.
- Dobranoc księżniczko - Ucałowałem ją w czółko. Wyszedłem z pokoju córki, poszedłem do łazienki, szybki prysznic i już po chwili wróciłem do sypialni, tak bardzo chciałem położyć się przy mojej żonie, ale nie wiedziałem czy ona tego chce, Natalia dalej spała. Tak samo jak nasz synek, stałem nad kołyską Kubusia nie mogłem się doczekać kiedy wezmę go na ręce, teraz nie chciałem go budzić. Edyta mówiła, że zasnął chwilę przed moim przyjściem. Chciałem choć jeszcze przez krótki moment popatrzeć na moją żonę. Położyłem się obok niej, pogłaskałem ją po głowie, policzku. Natalia uśmiechnęła się tylko, a czując moją bliskość wtuliła się we mnie, przytuliłem ją okrywając nas kocem. Ucałowałem żonę w czubek głowy. Po chwili sam odpłynąłem wykończonym całym dniem. 
3 Osoba POW. Julka miała zły sen, bała się spać sama. Chciała przytulić się do tatusia. Nie zastała go w salonie, gdzie do tej pory  spał. Małą to bardzo przestraszyło, zaczęła go szukać, po całym domu. Jedynym pokojem do którego nie zajrzała była sypialnia. Julka z drżącym sercem otworzyła drzwi, bała się mamy, że nakrzyczy na nią. Kiedy cichutko uchyliła drzwi, przeżyła nie mały szok. Rodzice spali wtuleni w siebie. Cicho podeszła do taty i bardzo delikatnie poszturchała go. 

Miłosz POW. Poczułem delikatne szarpanie za rękę, obudziłem się. Nade mną stała Julka, była wystraszona.
-Juleczko, coś się stało? - Szepnąłem aby Natalii nie obudzić.
- Śniło mi się coś złego. A mama nie krzyczy na Ciebie? - Mała była wyraźnie zdziwiona moją obecnością w sypialni. Uśmiechała się.
- Nie nie krzyczy. Chodź tu do środka - Chciałem aby położyła się spać z nami..
- Nie, nie ja tam nie - Pokręciła przecząco główką - Ja chce ale tutaj z tej strony-Julka energicznie wskoczyła na łóżko i wtuliła się mocno we mnie.  Ucałowałem córkę w główkę, obróciłem się tak, żeby móc przytulić córkę i żonę. 
Natalia POW. Obudziłam się wtulona w mojego męża. W ułamku  sekundy przypomniałam sobie wszystko co działo się kilka godzin temu. Mimo wszystko mój mąż był obok mnie, pogładziłam go delikatnie po policzku. Dopiero teraz dostrzegłam naszą córeczkę spała wtulona w Miłosza, pogłaskałam ją po główce. Ostrożnie wstałam, nie chciałam ich budzić. Zajrzałam do synka, spał smacznie, albo był dziś wyjątkowo grzeczny, albo nawet nie słyszałam kiedy wstał. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Musiałam przemyśleć kilka kwestii, przebrana w piżamę. Weszłam do salonu, z jednej z szafek. Wygrzebałam głęboko ukryte dokumenty. "POZEW ROZOWODY" z zapaliczką w dłoni, okryta kocem wyszłam na balkon. Patrząc na kopię pozwów, nie byłam wstanie zrozumieć, dlaczego to zrobiłam. Dlaczego chciałam zakończyć to małżeństwo? Przecież tak bardzo go kochałam, był moim mężem najlepszym na świecie. A ja w ułamku sekundy spieprzyłam wszystko.  W dłoni trzymałam kopię, oryginał był już dawno w sądzie. Tak bardzo nienawidziłam siebie za to, miałam ogromny żal do siebie samej. Wpatrzona w księżyc odpaliłam zapalniczkę, kilka centymetrów nad nią trzymałam dokument. Tak bardzo chciałabym, żeby to był oryginał, ale nie był.... Spalenie go byłoby "symbolem", początkiem rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Tylko czy mój mąż tego chce? Czy dalej chce ratować nasze małżeństwo?

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz