Cz.52

341 15 0
                                    

Natalia POW. To wszystko co powiedziała Jagna bolało mnie i to bardzo, ale miała rację. To oni byli jego rodzina, a ja? Ja tam naprawdę byłam obca. Wybiegłam przed szpital, musiałam ochłonąć. Usiadłam na małej ławce przed wejściem, schowałam twarz w dłonie. Gdyby ten wariat wycelował ciut wyżej, pod innym kontem. Przez moja głowę przebiegły czarne myśli, rozpłakałam się jeszcze bardziej Jagna miała rację, Miłosz mógł zginąć tak samo jak jego brat. Obwiniałam się o to co się stało, o to że jeszcze niedawno walczył o życie. Nagle poczułam czyjąś dłoń na kolanie. Podniosłam głowę to była jego mama, uśmiechała się lekko do mnie.
- Nie płacz dziecko - Głaskała mnie po kolanie uśmiechając się lekko.
- Ale jak. Nie już podjęłam decyzję. Zabiorę Julkę i już nas nie zobaczycie - Ta decyzja kosztowała mnie tak wiele. Wiem jak zranię Julkę, ale Miłosz ma już rodzinę my jesteśmy obce.
- Dziecko, oszalałaś! Nie możesz mu tego zrobić! Nie teraz - Zdenerwowała się.
- Tak będzie lepiej -  Odwróciłam twarz tak aby nie było widać moich łez.
- Niby dla kogo?-Poczułam uścisk dłoni na kolanie.
- Dla was. Ja i Julka jesteśmy obce. Nie chcemy rozbijać rodziny. Jagna ma rację - Wyznałam co leży mi na sercu.
- Przestań. Jesteście już jej częścią. Kochacie się. Jagna musi to zaakceptować- Powiedziała stanowczo.
- Ale Pani Mario...
- Nie ma ale, kochacie się. O miłość trzeba walczyć. Ja wiem oni we trójkę byli bardzo blisko, ale Jagna musi zrozumieć, że każdy ma swoje życie. Przypomnieć sobie jak sama kochała ojca Staszka. A poza tym mów mi mamo - Przytuliła mnie mocno. Wracałam z Panią Marią, trzymała mnie pod rękę. Chyba chciała dodać mi otuchy.
- Nie martw się, wszystko się ułoży kochana - Posłała mi ciepły uśmiech. Byłyśmy już pod salą, gdy nagle jak burza wypadła z niej Jagna. Mama Miłosza próbowała ja zatrzymać, ona nawet na nią nie spojrzała. Była zła, wściekła ale i chyba miała łzy w oczach. Pognała prosto do windy, nie raczyła nawet z mamą porozmawiać. 
Miłosz POW. Jagna momentalnie zrobiła się czerwona na twarzy, wzięła głęboki oddech. Popatrzyła tylko na nas i pokręciła głową, złapała swoja torebkę i wybiegła bez słowa. Ja mocniej przytuliłem Julkę, która się obudziła. Od razu mocno mnie przytuliła. Bolało mnie a i siostra mocno mnie zdenerwowała, ale uścisk i obecność mojej córki wszystko łagodziło. Już niedługo oficjalnie będzie moją córką, dostanie moje nazwisko czy to się komuś podoba czy nie. Czekam na dzień naszego ślubu z Natalią, to będzie najpiękniejszy dzień w moim życiu.
Natalia POW. Weszliśmy do sali Julka obudziła się już. Teraz opowiadała Miłoszowi co się działo przez ten cały czas, kiedy spał i jak bardzo za nim tęskniła. Miłosz kiedy tylko mnie ujrzał posłał mi ciepły uśmiech. Podeszłam do niego szybkim krokiem i przytuliłam się, potrzebowałam tego. On od razu wtulił mnie w siebie mocniej.
- Mamusiu czemu jesteś smutna? - Zapytała patrząc na mnie swoimi dużymi oczkami.
 - Księżniczko, chodź z babcią rodzice muszą porozmawiać - Odezwała się ciepło Pani Maria, Julka niechętnie poszła, ale poszła ze swoją babcią. Wolała zostać z tatą, ale zgodziła się.
- Natalia przepraszam Cię za moja siostrę - Odparł smutno, mocno mnie tuląc.
- Miłosz, ale ona ma rację, ma cholerną rację - Łzy popłynęły mi po policzku.
- Natala o czym ty mówisz. Kochanie - Otarł moją łzę, lekko się unosząc.
- Miłosz to wszystko. Twoje operacje, ten postrzał, kłótnie z rodziną. My jesteśmy obce -Wyliczałam, on tylko mnie pocałował.
- Nie Natalia. To co mówiłem to szczera prawda. Kocham Cię i Julkę i nie pozwolę was sobie zabrać. Jagna musi to zrozumieć, kiedyś jeszcze przyjdzie po rozumu. Jesteś całym moim światem, Ty i Jula - Odparł i mocno mnie przytulił. Widziałam jak dużo go to kosztuje, ale trzymał mnie kurczowo, jakby bał się mnie wypuścić z rąk.
- Tak bałam się o Ciebie, przepraszam. Nie chcę Cię stracić - Wtuliłam się mocno, ale tak aby nie zrobić mu krzywdy.
-Nie stracisz, nie długo będziesz moją żoną, a Jula córką już w dokumentach, bo w sercu już dawno jest - Leżałam obok niego, a on tulił mnie do siebie. Czułam się przy nim tak bezpiecznie. Był moim schronieniem.
- Miłosz, Ty jesteś tego pewien? - Spytałam trochę niepewnie. Gdzieś w głębi serca bałam się, że cos się stanie w końcu było tak pięknie.
- Czego? - Pogładził mnie po ręce - Nas? Przecież wiesz.
- Tak, nas tego wszystkiego - Schyliłam się do torby sięgając po teczkę z dokumentami - A przed wszystkim tego - Pokazałam na teczkę - Wypadała przypadkiem, nie grzebałem Ci w rzeczach - Zaczęłam się tłumaczyć jak najęta, a on tylko na mnie patrzył - Ślub to jedno. Szybko można uciec, rozwód i po sprawie, ale to ...
- Ej Ciii - Położył mi palec na ustach - Jakie uciec o czym Ty mówisz. Chcę budzić się przy Tobie każdego dnia, każdego dnia chce przy tobie zasypiać. Znosić Twoje złe dni, patrzeć jak się śmiejesz kiedy jesteś szczęśliwa jak płaczesz kiedy masz gorsze dni. Robić Ci herbatę, gotować obiad kiedy jesteś chora i tulić do siebie kiedy nienawidzisz całego świata. Chcę, żeby za parę lat Jula kłóciła się że mną, kiedy nie pozwolę jej wyjść z chłopakiem bo uznam, że nie zasługuje na naszą córeczkę, ale wcześniej chce razem z Tobą wybierać jej szkole w której postawi swojej pierwszej kroki. Ocierać jej łzy, kiedy jej serce będzie złamane po raz pierwszy. Móc decydować o jej życiu. A za kilkanaście lat, chce poprowadzić ja do ołtarza oddając ja mężczyźnie, który będzie kochał ją jak ja ciebie. Oczywiście najpierw jej tatuś i wujkowie go dokładnie sprawdza -  Mówił patrząc mi w oczy, a po moich policzkach płynęły łzy. To wszystko co powiedziała, było takie... Piękne, było spełnieniem najskrytszych marzeń, czymś o czymś przy Łukaszu bałam się marzyć, a teraz miałam to na wyciągnięcie ręki - Tak chce tego wszystkie i mogę to powtarzać co dnia, każdego dnia od nowa - Mówił ocierając kciukiem moje łzy, które płynęły bo moich policzkach. Wtuliłam się w niego szeptając ciche " Kocham Cię" on przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej. Jak by chciał mieć pewność, że mu nie ucieknę - Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Kocham Ciebie i Jule i będę Ci to udowadniał każdego dnia od nowa. Każdego dnia od nowa - Złożył pocałunek w moich włosach. Oderwałem się od niego i złożyłam pocałunek na jego ustach, działał na mnie jak narkotyk uzależniał mnie każdego dnia. Oderwaliśmy się od siebie dopiero po chwili.
- Chce tego wszystkiego z Tobą - Szepnęłam głaszcząc go po policzku - Uratowałeś nas, mnie i nasz córkę. Nigdy nie byłam szczęśliwsza niż w Twoich ramionach.
.

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz