Cz. 137

185 12 0
                                    

Miłosz POW. Siedziałem w PDOZ, sam już nie wiem ile spędziłem na komendzie 3 dzień nie wiem, może dłużej, może krócej. Tęskniłem za moją żoną, dziećmi. Julcia tak bardzo cierpiała, bała się, że ją zostawię, że znalazłem sobie kogoś innego. Chciałem wrócić do domu, ale obawiałem się o moją szwagierkę, o to co może zrobić, że może to popsuć nasze małżeństwo, że Matylda zrobi coś co przekreśli nasze małżeństwo na zawsze. Nagle drzwi do PDOZ się otworzyły, zanim się zorientowałem stała w nich moja żona, zamknęła drzwi i ruszyła w moją stronę.
- Natalia? - Spytałem zaskoczony, patrząc na moją żonę. Miała na sobie, czerwony dość krótki płaszczyk - Co Ty tu robisz? Dzieci?
- Są z Matyldą, może przez krótką chwilę nie rozniosą mieszkania, a ona do czegoś się przyda. Możesz mi powiedzieć co Ty odwalasz?
- Miałem dużo wolnego, muszę podgonić nasz budżet - Kłamał, widziałam to w jego oczach.
- Ty naprawdę myślisz, że możesz mnie okłamać? - Spojrzała mi w oczy - Znam Cię lepiej, niż Ty siebie. Ale dobra rób co uważasz, a tylko jutro Matylda zaprosiła na kolację Arka, jak byś chciał przyjść - Rzuciłam od tak.
- Chyba żartujesz, tym bardziej mnie nie będzie. Ta dwójka nie Natalia przepraszam Cię, ale ja mam już dość. 
- Szkoda - Spojrzała na mnie smutno robiąc krok w moją stronę - A myślałam, że... - Mówiła odwiązując płaszczyk, szła powoli odkrywając to co ma pod nim. Kiedy tylko ujrzałem czerwona sukienkę, tą którą kupiłem jej przed naszym wyjazdem, otworzyłem szerzej oczy. 
- Kicia - Podjechałem fotelem bliżej niej, łapiąc ją za biodra, cofnęliśmy się do tyłu. Natalia uniosła sukienkę siadając mi na kolanach. 
- Na pewno nie chcesz wracać do domu - Mówiła całując mnie po szyji. Zaprzeczyłem, zaśmiała się lekko - Na pewno? - Podgryzła płatek mojego ucha. Delikatnie odsunąłem suwak jej sukienki. Całowała moją szyję, a jej ręka wylądowała pod moją koszulką. Już rozpinała guziki przy mojej koszulce, włożyłem rękę pod sukienkę, delikatnie gładziłem jej pierś. Całowaliśmy się namiętnie, brakowało mi tchu. Nasze czoła się spotkały, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- No to kotek wrócisz do domu? - Gładziła mnie po policzku, mnie odurzał zapach jej perfum
- Ale oni - Na samą myśl o Arku i Matyldzie odechciewało mi się wszystkiego.
- A jak mocniej poproszę - Wbiła się namiętnie w moje usta. Płaszczyk osuną się lekko, nie wiele myśląc rozpiąłem jeszcze więcej jej sukienki. Osunąłem ramiączko, drugą ręką gładziłem jej udo. Temperatura w PDOZ rosła z sekundy na sekundę. Jej płaszcz prawie już opadł na ziemię. Trwających w namiętnych pocałunkach, jeździłem ręką po udzie mojej żony, tak zastał nas Jacek, który przyprowadził zatrzymaną. Jego mina była bezcenna, mieszanina szoku, rozbawienia, złości i zawstydzenia. Na samym początku Nowak aż za nie mówił z wrażenia, Natalia szybko zasunęła suwak, obciągnęła sukienkę i założyła płaszcz. Ja szybko zapiąłem guziki i złapałem pierwsze lepsze papiery. Kobieta obrzuciła nas z pogardą, prychnęła.
- Pięknie się bawicie mnie się czepiacie. Ten tu sobie zabawia się, a mnie do paki - Zatrzymana prychnęła zła.Natalia momentalnie zrobiła się cała czerwona ze złości, Jacek za to powstrzymywał się od wybuchu śmiechu.
- Nie jestem prostytutką - Wysyczała moja żona.
- Tak? A ten strój? No może powiesz mi tu lalka, że jeszcze policjantką jesteś. A z resztą, chłopcy ja tam znam lepsze numery. Ty taka mamuśka już bardziej. Ja jestem Blondi, nie jeden, już stracił dla mnie głowę - Blondyna puściła mi oczko, Jacek mało już nie płakał ze śmiechu. Natalia chyba miała ochotę jej cos zrobić, delikatnie przytrzymałem jej dłoń.
- Miłosz pośpiesz się. Ta pani czeka, chce sobie wreszcie posiedzieć na dołku - Natalia odwróciła się do nas tyłem.
- Te lala, a kto jest twoim ,, Tatusiem", też bym chciała mieć takiego? Widzę, że facet ma znajomości. Może jeszcze ten ją chroni? - Zatrzymana wskazała na mnie. Ledwo powstrzymałem Natalię, aby nie pobiła się z blondi. Jacek nie reagował tylko głupkowato się uśmiechał. Zaczynało i mnie to irytować.
- Koniec tego. Paseczki, sznurówki i inne osobiste rzeczy do pojemnika - Miałem dość tej gadaniny. Jeszcze chwila i moja żona wyląduje na dołku. Blondynka szepnęła mi tylko , że chętnie zajmie się nami jak wyjdzie, da nam rabat. Szybko odprowadziłem zatrzymaną do aresztu. Chciałem jak najszybciej wrócić do PDOZ. Wyjaśnić ta całą sytuację. Jacek i Natalia rozmawiali na luzie, ale i tak widziałem jak jest spięta.
- No dobra. My tu gadu gadu, a jakby Jaskowska was złapała to tak pięknie by nie było - Nowak zaśmiał się.
- Sam masz żonę - Rzuciłem od tak
- No mam. No ale wy macie dzieci. A może ja do Wojtka zagadam, on i Magda dzieciaki zgarną. Chata wolna, można szaleć - Przewróciłem teatralnie oczyma
- Dzieciaki to najmniejszy problem. Poradzimy sobie - Mruknąłem, Natalia tylko objęła moje ramie.
- Jeszcze tylko osiem lat. Julka zacznie wam znikać na noc. Randki, koleżanki imprezki - Że co moja Julka to grzeczne dziecko.
- Chyba za trzydzieści. Jula to malutkie dziecko. Nie będzie znikać, tylko grzecznie pytać tatę o zgodę - Odparłem z dumą. Nie wiem co Jacka tak bawiło, go i Natalię.
- Tak Miłosz. Tylko niech nam jako imprezowiczka tu na dołku nie wyląduje - Nowak mało ze śmiechu się nie pokładał.
- Nie moja Jula. Nowak uważaj sobie - Teraz to już wkurzył mnie totalnie. Moja Jula to najgrzeczniejsze dziecko świata i nie będzie imprezować, tylko grzecznie uczyć się.Tak, tak.
- Sorry Natalia, ale wasza mała ma charakterek. Jeszcze tatusia zaskoczy.
- Tak Jacku. Obawiam się, że tak. Nie mów tego jednak przy nim, jeszcze nam tu padnie - Moja żona wbiła nóż mi w serce i poparła Jacka.
Natalia POW. Słowa Jacka zabolały mojego męża, ale cóż Miłosz musi pogodzić się z tym, że Julcia dorośnie. Na szczęście Jacek musiał lecieć do dyżurki, ujęłam twarz mojego ukochanego w dłonie. Dałam mu namiętnego buziaka. Miałam chwilę czasu. Martwiłam się o dzieciaki, ale skoro Matylda ani Julka w panice nie dzwonią znaczy , że nie jest źle.
- Miłosz może mocno Cię przeproszę - Musnęłam jego usta.
- Może jak się mocno postarasz? - Przytulił mnie mocno, zaczął muskać moja szyję.Trwaliśmy w tym uścisku krótszą chwilę, bo oczywiście Jacek wywołał męża na radio. Ten tylko musnął mój policzek i wyszedł, posyłając mi ciepły uśmiech. Zostałam sama, po minucie rozległ się dźwięk dzwonka telefonu. Odruchowo złapała go, na wyświetlaczu ukazała się nasza cała czwórka. Ten widok mnie wzruszył, jakiś hałas na korytarzu wyrwał mnie z zamyślenia. Mało nie upuściłam telefonu. Nie chcący weszła do galerii jego zdjęć. Nie jestem wścibska, ale to co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Były w nim same nasze zdjęcia. Moje i dzieciaków, co niektóre nawet nie widziałam kiedy mi je robi, na przykład spałam z Kubusiem, siedziałam na łóżku w szpitalu z Julką, krzątałam się w kuchni albo łapałam promienie słoneczne na balkonie. Jedno ze zdjęć zaskoczyło mnie zupełnie, zaskoczyło  i wzruszyło. To zdjęcie Miłosz zrobił mi nie długo po śmierci naszego synka. Trzymałam małego Kubusia na rękach, on zrobił mi zdjęcie, nam. A przecież było między nami tak źle, byłam okropna dla niego, a on i tak dbał o nas. Zrobił swojej zołzie, okropnej zonie zdjęcie. On jest niesamowity.

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz