Natalia POW. Prosto po rozmowie ruszyliśmy do Magdy, Miłosz chciał zabrać jedna rzecz z mieszkania. Pod blokiem Magdy, Jula chciała zostać na placu zabaw. Oczywiście z tatusiem, w sumie to nie był zły pomysł Miłosz pewnie nie czekał by na windę tylko wchodził na piechotę na 5 piętro. Zostawiłam rodzinę na dole, a sama poszłam na górę. Kiedy byłam pod drzwiami zapukałam usłyszałam tylko to głos Magdy " Otwórz, pewnie pizza" po chwili drzwi się otworzyły...
Nie mogłam uwierzyć przede mną stał Niedźwiecki w samych bokserkach, patrzyliśmy na siebie nie mówiąc nic. Chyba, żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. Myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy, że to jakiś przypadek nie wiem no wylał się sok, czy co kolwiek innego. Kiedy w korytarzu pojawiła się Magda w samej bieliźnie.
- Ciocia - Dopiero po dłuższej chwili wydukała zszokowana, patrząc na mnie. Jak by co najmniej ducha zobaczyła - Co.ciocia.tu.robi? -Dukała patrząc to na mnie to na Wojtka.
- Przyszłam, po ... - W tym momencie nie pamiętam po co przyszłam - Dokumenty.
- Yyyyyy. Tak ten wejdź - Wyjąkał Wojtek - Ja może pójdę się ubrać. Tak ubrać - Powiedział i uciekł do łazienki, Magda w tym czasie zabrała szlafrok z pościeli, właściwie to z łóżka po pościel w połowie była na podłodze.
- Dokumenty - Powtórzyłam i ruszyłam do salonu. To tam miały być te dokumenty. Po chwili pojawiła się tam Magda.
- Ciocia - Zaczęła niepewnie - Bo. Ja. Bo . My - Dukała, nie wiedziała co powiedzieć - Jak byś mogła. Wujek on nie może...
- Ja może już pójdę - Zaczął Wojtek, który wszedł do salonu, tym razem był już ubrany.
- Stój, Miłosz jest na placu zabaw z Julka - Zatrzymałam go - Nie, nie wierzę.
- Ciocia bo my... - Nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Długo to trwa?- Zapytałam ich.
- Poznaliśmy się u Miłosza w szpitalu, przygotowuje Magdę do egzaminów wstępnych, no wiesz sprawnościowe - Wojtek zaczął się, tłumaczyć - Sam Miłosz nam pozwolił - Wypalił Niedźwiecki.
- Chyba miał co innego na myśli? No chyba, że do testów z anatomii przygotowujesz? A ubrania wam ukradli? - Pokręciłam przecząco głową
- Ciocia nas nie wyda, na razie. Proszę - Zrobiła oczy takie same jak Miłosz kiedy mnie o coś prosi, identyczne.
- Natalia, Magda ma rację, my musimy jeszcze....
- Dobrze, ale wiecznie nie będę was ukrywać. Wojtek jak coś to nie tylko Miłosz Cię zabije, ale i ja mu pomogę. Młody pilnuj się. A dzieciaki tylko głupot nie zróbcie. Bo wtedy Tobie to już nic nie pomoże. Ja to się jeszcze jakoś wybronię, ale Ty -Popatrzyłam na nich groźnie. Miałam nadzieję, że nie skończy się katastrofą - Będziemy po Ciebie jutro koło 9 - Rzuciłam kierując się w stronę drzwi - Tylko jak byście mogli - Popatrzyłam na nich - Bo ten. No to do jutra. Tak do jutra - Wyszłam z mieszkania. Nie mogłam uwierzyć w to co tam zobaczyłam, Wojtek i Magda, kilka minut wcześniej... Musiałam, aż usiąść z wrażenia. Gdyby Miłosz poszedł że mną to skończyło by się zupełnie inaczej. Przecież jak się Miłosz dowie, to go zabije. W końcu Magda dla niego była cały czas mała dziewczynka, która trzeba chronić. Siedziałam tak na schodach musiałam sobie to pokładać ruszyłam po minucie może dwóch, byłam już na pół piętrze kiedy dostałam smsa. Od razu poznałam ten numer. To był mój stary numer, już tak dawno nikt się nie odzywała. Myślałam że to koniec. Myliłam się i to cholernie. Z bijącym sercem otworzyłam wiadomość było to zdjęcie, zaraz za nim przyszło kolejne. Na jednym z nich Miłosz huśtał Julkę, a na drugim trzymał ją na rękach. Oboje śmiali się. Gdyby nie fakt okoliczność tego zdjęcia powiesiła bym je w domu, bo uchwyciło cudowny moment. Po chwili przyszedł kolejny " Jaki ładny widok, szkoda by było jak by dzieciak wam zginął" zakryłam twarz rękami i odsunęłam na ziemię. Moje plecy dotykały zimnej ściany. Nie mogłam jednak tak długo siedzieć, szybko pognałam w dół po schodach. Kiedy już byłam przy nich, mocno wtuliłam w siebie Julkę. Miłosz i Jula byli mocno zdziwieni.
- Mama puść, za mocno - Pisnęła Jula, tak mocno ją do siebie tuliłam.
- Kicia co jest? - Pytał zdziwiony Miłosz.
- Nic z tęskniłam się za wami, po prostu - Musiałam coś wymyśleć na poczekaniu.
- Nie było Cię raptem jakieś dwadzieścia minut - Odparł lekko uśmiechając się Miłosz.
- Jestem głodna, idziemy na obiadek - Zaczęła Julka kiedy postawiłam ja na ziemi.
- Idziemy, idziemy - Miłosz złapał ją za rączkę, a mnie obijał ramieniem całując w skroń - Może Magda pójdzie z nami? Skoczę po nią - Chciał już iść, ale szybko złapałam jego dłoń.
- Kotuś Madzia z nami nie pójdzie, źle się czuje - Wymyśliłam na szybko.
- Co się dzieje, może ja pójdę do niej. Do apteki
- Spokojnie, kobiece sprawy - Uśmiechnęłam się tuląc do niego - Do jutra jej minie, a obiad już sobie zamówiła.
- Mama ja chcę pić-Julka zawołała, kiedy byliśmy już pod autem.
- No to pójdziemy do Madzi na herbatę, a potem na obiadek - I Miłosz już kierował się w stronę klatki schodowej, gdy go zatrzymałam.
- Miłosz, nie pójdziemy do sklepu - Odciągnęłam go do klatki, przypomnieli mi się nasi kochankowie.
- No ale jesteśmy blisko Magdy, zobaczył bym...
- Nie ma problemy kobiece, no wiesz nasze co miesięczne dolegliwości. Teraz położyła się, niech tam wypocznie - Miłosz tylko popatrzył jakby nie dowierzał - A nie będziemy tak się kręcić w kółko - Udało mi się odciągnąć Miłosza od pomysłu pójścia na górę. Brakowało jeszcze tego, żeby Miłosz spotkał tam Wojtka. Nie sądzę żeby te nauki spodobały by mu się. Nie to miał na myśli, kiedy pozwalał im ćwiczyć, na pewno nie to. Cały czas miałam w głowie te SMS, to że ktoś nas śledzi obserwuje. Jedynie co to fakt, że Miłosz jest obok sprawiał że czuje się bezpieczniej, ale mimo to cały czas bałam się o Julkę, o niego też. Miłosz chyba zauważył, że bujam myślami gdzieś daleko dopytywał co się dzieje. Czy wszystko gra, skłamałam że chodzi o tą rozmowę, że chciała bym mieć to za sobą, że boję się że coś może pójść nie tak uwierzył. Mocno przytulił mnie do siebie, dziękowałam sile wyższej, że mi go zesłał. Gdyby nie on nie dala bym rady, jest takim moim aniołem stróżem. Moim i Julki, on nas chroni, już nie raz mi to udowodnił. Ten świr jednak nie daje mi spokoju. Kto to jest? Co zamierza? Do czego się posunie jeszcze? Dobrze, że jedziemy do Czarciej, może tam nas nie znajdzie. Co nie zmienia faktu, ze obawiam się z spotkania z ojcem Miłosza. Bo to jednak Jagna nie przyjęła mnie dobrze, wręcz źle, a co ojcu nagadała? Nie chcę rozbijać rodziny.
CZYTASZ
Bez Ciebie nie ma mnie
Short StoryA co gdyby historia tej dwójki potoczyła się zupełnie inaczej? Gdyby nie była, tak prosta jak jedno z nich myślało? Co jeśli w życiu tej jednej osoby jest ktoś, kto jest całym światem, a drugie z nich ma swój świat. Co jeśli te dwa światy spotykają...