Cz. 76

276 11 0
                                    

 Natalia POW. Zdjęcia krążyły od jednego do drugiego. Nagle Jagna zaczęła spoglądać raz na zdjęcie a raz na Julę.
-Nie wiem dlaczego, ale Julia jest podobna do dziewczynki ze zdjęcia. To już wiadomo, dlaczego tak ta mała zawróciła Ci w głowie. Podobna do twojej piaskownicowej miłości - Zaśmiała się.
- Siostra zaczynasz? Julka to moja córka - Udał obrażonego.
- No w sumie podobna, ten sam nosek. A może to wy jesteście. Ty i Natalia - Popatrzył na nas tata. Nie wiedziałam co ma m powiedzieć prawda była taka, że tata  zgadł. Tak ta mała dziewczynka to byłam ja. Ja i Miłosz stoimy razem on mnie obejmuje ramieniem, a ja spoglądam na niego. Pamiętam ten dzień. Pamiętam tez jak się poznaliśmy. To było na jednym z placy zabaw. On był tam tak pamiętam z innym chłopcem, na pewno to był jego brat. Chciałam wejść na huśtawkę, a tam już był on. Wygłupiał się i popisywał, ale jak mnie zobaczył to ustąpił mi. Nawet zaproponował, że mnie pohuśta. Drugi raz spotkaliśmy się na plaży, oddałam mu piłkę. Tak przypominam sobie zabawę z nimi, Matylda była jeszcze malutka. Oni byli starsi, ale chłopak pomagał budować mi zamek z piasku. Mimo, że byli we trójkę on zaczął bawić się ze mną. Mieszkali też w tym samym pensjonacie. Ostatniego dnia mi się oświadczył nawet dał jakiś krążek, tak robią ludzie na filmach powiedział wtedy. Ale jak to jest, że los nas połączył po latach. Myślałam, ze nigdy go nie zobaczę. Nie poznam nawet na ulicy, a tu co? To przeznaczenie.
- Gdybyśmy to byli to by było dopiero - Zaśmiał się Miłosz, ale po chwili zdał sobie sprawę, ze Filip i Jula. To mogło by się powtórzyć - Lepiej nie bo, Jula i ten Filipek. Nie Jula jest za mała, a on już mi się nie podoba, nie jest dla mojej księżniczki -Ja tylko teatralnie przewróciłam oczami.
- Miłosz, kochanie, ale to jesteśmy my. Ty i ja - Spojrzałam mu w oczy.
- A to checa, no ale dzieci to chyba jakaś siła wyższa musiała za działać - Zaśmiał się  Jan.
- Natalia, ale nie to nie możliwe - Nie wiedział co ma powiedzieć.
- Tak pamiętasz plac zabaw, zamek z piasku, piłka no i pierścionek - Dotknęłam jego dłoni.
- A to Ty mi ten pierścionek zabrałeś? - Powiedział nagle Jagna, wyrywając Miłosza z zamyślenia.
- Oj Jagna miałaś ich całe pudełko. Ja tu widzę inny problem. Jula i Filip - Odparł bardzo poważnie.
- Miłosz to dzieci - Zaśmiała się pani Maria.
- My tez byliśmy a teraz- Jęknął Miłosz
- To będzie wesele i ślub, a potem chrzciny. No ale jak osiemnaście lat skończone będzie - Odparł tata  i wszyscy się zaśmialiśmy, no oprócz Miłosza. Wyglądał jakby miał łzy w oczach. Co rozbawił mnie bardziej. On wstał i bez słowa wyszedł.
- Ej Miłosz a Ty gdzie? - Krzyknęłam za nim, ale nie odpowiedział nic. Chciałam już za nim wyjść, ale tata mnie zatrzymał.
 -Natalka siedź, on musi zrozumieć. Przyjdzie po rozumu. Każdy ojciec zrozumie, ze dzieci dorastają. A teraz napijemy się po naleweczce - Jednym susem był przy szafce. Rozstawił nam kieliszki.
-Janek, tu jest dziecko - Pogroziła mu palcem żona.
 -Dla Juli mam soczek - Pogłaskał Julkę po główce.
-No to rozlewam i toast za nowożeńców- Może miał rację, może Miłosz zaraz wróci, ochłonie, coś przemyśli. Strach co będzie z Filipem, on go na prawdę zamknie w PDOZ. A przynajmniej dzieciak od małego będzie pod obserwacją policyjną.
Miłosz wrócił ze spaceru po jakiś 2 godzinach, ale nawet nie wszedł do domu. Siedział przed domem, patrzył tylko w telefon. Jula wybiegła do niego, porozmawiali trochę. Mała była śpiąca, on przytulił ja tak mocno jakby miał jej już nie zobaczyć nigdy.
- Mamo co jest tatusiowi? - Spytała kiedy układałam ja do snu.
- Wiesz kochanie, tatuś się boi, że szybko weźmiesz ślub i szybko wyprowadzisz z domu - pogładziłam ją po główce.
- To może ja jesce pocekam ze ślubem, ja nie chce się wyplowadzać - Popatrzyła smutno. Uśmiechnęłam się i ucałowałam jej skroń.
-  A mogę się bawić z Filipem? - Spytała z nadzieją.
- Oczywiście kochanie, możesz - Przykryłam ją kocem, wieczór był chłodny. Odwróciłam się Miłosz stał w drzwiach. Jula zawołała go do siebie.
- Tato, tato ja jesce pocekam ze ślubem. Nie bedzies smutny jus?- Wtuliła się w niego mocno.
- Nie będę księżniczko. Kocham Cię. śpij już - Położył ją i przykrył kocem. Poczekaliśmy aż zaśnie i wyszliśmy z pokoju, mieliśmy do pogadania. Wyszliśmy przed dom, wieczór był chłodny. On staną za mną, położył dłoń na moim ramieniu. Odsunęłam się w bok.
 -Ej Misia, co jest?
- Nic chyba był szybki ślub to będzie szybki rozwód - Poczułam jak łapie mnie za ramiona i szybko odwraca.
- Nie Miska, o co znowu Ci chodzi? Co takiego się stało? - Patrzył na mnie przerażony.
 - Ja nie powinnam, brać tego ślubu - Patrzyłam w jego oczach, starałam się mówić to bez większych emocji.
- Co ja takiego zrobiłem, no co się dzieje. Natalia błagam bądź ze mną szczera - Prawie to wykrzyczał.
- Co? A twoje ostatnie zachowanie. Powinnam Cię adoptować, a nie za mąż wychodzić. Tak się dorosły facet nie zachowuje - Mówiłam to poważnym tonem, przynajmniej miało to tak brzmieć. Naprawdę śmiałam się w duchu.
- Przestań, nie. Nie pozwolę na to nigdy. Nie pozwolę wam odejść. Miałem powód - Przytulił się do mnie, ja go lekko odepchnęłam.
- Powód? Magda jest dorosła, a Jula i Filip to dzieci. Dzieci dorastają, musisz się z tym pogodzić. Jula będzie Cie zawsze kochać, nawet jak już będzie miała gromadkę dzieci i męża. To ostatnie ostrzeżenie, więcej nie będzie - Więcej nie powiedziałam nic, wróciłam do pokoju. Po drodze zajrzałam do Juli, spała smacznie. On przybiegł za mną. Zaskoczyło mnie to co zrobił,  klęczał prze de mną.
- Misia wybacz mi, kochanie wybacz. Jestem kretynem, ale wybacz - Tulił się do mnie.
- Miłosz nie wiem, ja nie wiem - Droczyłam się z nim.
- Natalia kocham was i nie chcę stracić. Obiecuje ogarnę się, postaram to zrozumieć, wiem dzieci dorastają. Wojtek...jakoś to zaakceptuję, jeśli Magda go kocha. Misia, błagam wybacz mi. Wybacz - Był taki rozczulająco przestraszony, trudno było mi zachować powagę.
- Wstań - Rzuciłam z powagą.
- Misia, kochanie - Jęknął żałośnie.
 - Wstań. Wybaczę Ci, ale to ostatni raz. Obiecasz, że Filipa nie aresztujesz przynajmniej na razie, a Wojtek i Magda. Zaakceptujesz jej wybór ok? - Spojrzałam mu głęboko w oczy i pocałowałam mocno.
-Obiecuje. Nie wiem co bym zrobił, jak bym was stracił - Szepnął po czym ponownie zatopiliśmy się w namiętnym pocałunku.
Po śniadaniu w ramach przeprosin Miłosz zabrał nas na spacer. Jak nie strzela tych swoich fochów, to jest cudownym facetem. W trakcie spaceru spotkaliśmy, ojca z synem w wieku naszej Juli. Facet rozmawiał przez telefon, wyglądał jakby zdawał raport ze spaceru komuś. Pewnie żonie, miał taka minę jak my na odprawie. Młody podbiegł do Juli, ja obserwowałam Miłosz, mocno powstrzymywał się aby nie podbiec i Juli nie zabrać.
- Nie ja mam chłopaka już - Usłyszeliśmy tylko, a Jula biegła już w stronę Bachledy. Miłosz był wyraźnie zadowolony, pacnęłam go w ramie i lekko pokiwałam głową.
- No co Misia, Jula nie chce - Popatrzył na mnie przepraszająco.
- Oj Miłosz, Miłosz - Zaśmiałam się - Idziemy dalej - Ojciec chłopca tez popatrzył na nas dziwnie, chyba chciał bronić syna, za odrzucenie przez mała kobietkę. Młody tylko wzruszył ramionami i pobiegł w drugą stronę.
Miłosz POW. Wróciliśmy już do domu, Natalia poszła na górę chciała się przebrać Jula przypadkiem ubrudziła ją bucikiem, jak brała ja na ręce, nagle zadzwonił mój telefon. Kiedy zadzwonił Jacek, podskórnie czułem, że cos się dzieje, znów. Po cichu liczyłam, ze może wciśnie mi patrol, całodzienne wypełnianie papierów, oby nie stalker tylko.
- Ale jak...wiem...znów. Krucafix długo to wam zajmie?... co spokojnie, tu chodzi o moja rodzinę...nie nie uspokoję się do póki on jest na wolności. Ok, ok... nie jeszcze nie powiedziała mi...wiem spokojnie porozmawiam. Ok to do zobaczenia - Musiałem porozmawiać z Natalia, czy wie, czy ma zamiar mi powiedzieć o kolejnym głuchym telefonie. Zastałem ja blada jak ścianę.
- Miłosz to znów się dzieje, znów - Płakała
- Kicia, kochanie. Nie pozwolę was skrzywdzić nigdy. Słyszysz nigdy -Starłem jej łzę  -To się skończy niedługo - Przytuliłem mocno.
- Obiecaj, że ochronimy Julę i Ty uważaj na siebie -Teraz ona patrzyła mi głęboko w oczy.
- Obiecuje, przyrzekam. Obronie was za wszelką cenę. 
Z Natalią zeszliśmy na obiad, w zdecydowanie gorszej formie niż byliśmy rano. Całe szczęście udało nam się to ukryć i nikt nie zauważył, że coś jest nie tak. Po szybkim obiedzie niestety musieliśmy zbierać się do domu. O 19 zaczynaliśmy służbę, a trzeba było zawieść jeszcze Julkę do Magdy. Obiecałem Natali, że pogodzę się z faktem, że ona i Wojtek i dotrzyma słowa, ale chyba potrzebuje jeszcze trochę czasu. Po obiedzie pożegnaliśmy się z rodzicami, obiecałem im że postaramy się wpaść jeszcze przed feriami, a jeśli nie to dopiero przyjedziemy przywieść Julkę, mała cieszyła się na samą myśl. Mówiła, że jeszcze tak długo w górach nie była, a dziadek obiecał pokazać jej dużo fajnych szlaków. Przez całą drogę do Wrocławia rozmawialiśmy, o tym co się stało, o tym zdjęciu. Przecież to było ponad 20 lat temu, ba bliżej 30 nawet, nie potrafiłem uwierzyć, że coś takiego się stało. Czy to przeznaczenie? Pamiętam ten dzień, huśtaliśmy się z Bartkiem kiedy podeszła ona, wszystkie huśtawki były zajęte. A ona stała taka biedna smutna, szybko zeskoczyłem i ustąpiłem jej swojej. Uśmiechnęła się do mnie tak nieśmiało, zaproponowałem nawet, że ją pohuśtam zgodziła się, ale zaraz potem zawołała nas mama. Kolejnego dni graliśmy w piłkę, ona wracała z rodzicami, Jagna kopnęła tak, że poleciała w jej stronę, ona szybko wzięła ją w rączki i przyniosła mi szepnęła tylko "proszę" i uciekła. Kolejnym razem spotkałem ją w piaskownicy, pamiętam że Bartek nawet się śmiał, że bawię się z małolatą, ale ja chciałem budować z nią te babki z piasku. Ostatniego dnia kiedy wyjeżdżałem ukradłem Jagnie jeden pierścionek, całe szczęście udało mi się ją znaleźć. Siedziała sama na huśtawce podszedłem do niej, ona zdziwiona zeskoczyła i stanęła przede mną. Dałem jej ten pierścionek i powiedziałem, że kiedyś się z nią ożenię, widziałem że tak robię na filmach i nawet dałem jej buziaka. Pamiętam jak Bartek śmiał się ze mnie, że bawiłem się na wakacjach z małolatą i że się zakochałem, a ja dumny powiedziałem mu, że ona kiedyś zostanie moją żoną, że to jest moje marzenie. 
Przeznaczenie? A może...? A może... Mój braciszek, tam na górze maczał w tym palce? 





Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz