Cz.85

241 12 0
                                    

Miłosz POW.  Po kolacji Jula uparła się, że ulepimy bałwana, jak mus to mus. Księżniczka każe pan musi. Skończyliśmy lepić naszego bałwana, moja księżniczka była dumna z niego. Wysłałem ją po telefon, abyśmy zrobili zdjęcie i obiecała, że przyprowadzi mamusię. Czekałem na nie, gdy otworzyły się drzwi byłem pewien, ze to moje panie. Ale nie to była Matylda. Nad schodami daszek był przystrojony jemiołą, Matylda oczywiście zauważyła to dość szybko. 
- Miłosz, wiesz jaka jest tradycja? - Niebezpiecznie zbliżyła się do mnie.
- Matylda, ja mam żonę. Już łamaliśmy się opłatkiem - Próbowałem ja wyminąć. Ona złapała mnie za dłoń i przybliżyła się tylko.
 - Oj Miłosz, nikt się nie dowie. A i rozgrzejemy się. Ty Góral tradycję powinieneś szanować - Już prawie mnie pocałowała, ale szybko odsunąłem się od niej  o mało nie spadając ze schodów.
 - Przestań. Dość. Opanuj się - Wyminąłem ją, miałem wejść do domu, gdy poczułem dotyk na moim pośladku. Matylda uśmiechała się w moim kierunku.
 -Oj Miłosz, Miłosz. Nie wiesz co tracisz - Stałem jak wryty, ona tylko minęła mnie i weszła do domu. Stałem taki skołowany na ganku, zachowanie Matyldy, ono mnie przerażało. To jest siostra mojej żony, a jak zachowuje się...? Z rozmyślań wyrwała mnie wybiegająca Julcia, za nią szła Natalia.
- Miłosz, kotuś co się dzieje? - Zapytała mnie moja żona. Przytulając się do mojego ramienia.
- Oj nic kochanie, nic takiego - Odwróciłem się do niej mocno wtulając się.
- Miłosz widzę. No co jest? - Popatrzyła mi głęboko w oczy. Są takie piękne.
- Misia kocham was pamiętaj zawsze. Ta noc taka piękna - Wbiłem się w jej usta, z pocałunku wyrwała nas nasza córeczka.
- Mama, tata zdjęcia - Rzuciła zniecierpliwiona.
- Tak tatuś zdjęcia. Przepraszam na chwilę was... muszę iść do łazienki przepraszam - Rzuciła do nas Natalia i pobiegła do domu. 
*
Mała nie chętnie wróciła za mną do domu, obiecałem, że wrócimy do zdjęć. Propozycja zdjęć w świetle dnia, nawet bardziej ją zainteresowały. Natalka zamknęła się w łazience, zapukałem. Wyszła po chwili blada, przestraszyłem się.
- Misiu co jest? Blada jesteś - Pogładziłem jej policzek.
- Kotek to nic. Twoja mama świetnie gotuje, ale ja nie potrzebnie zjadłam tego śledzia w oleju a potem ciasto - Odparła, trzymała się za brzuch.
- Kochanie boli Cię coś? Może wody? Może położysz się? - Pytałem zmartwiony, obijałem ją ramieniem.
 -Misiek, nie nic już. Jest dobrze, po prostu dawno ich nie jadłam, a i zmieszałam ze słodkim i zemdliło - Teraz ona pogładziła mnie po policzku.  Zeszliśmy na dół Natalia nie chciała się jeszcze kłaść spać, Jula pobiegła do Magdy I Wojtka, zaciągnęła ich do oglądania jej dzieła. Młodzi chętnie się zmyli. Wojtek rzucił, że Jula będzie bezpieczna. Zrobiłem żonie herbatki miętowej, postawiłem kubek na stole całując czule w czubek głowy.
- Może coś jeszcze Misia? - Pogładziłem ja jak dziecko po głowie, patrząc prosto w oczy.
- Nie dziękuje, jest już dobrze  - Upiła łyk herbatki, ja pocałowałem jej dłoń.
- Na pewno kotuś?
-  Na pewno, kochanie, na pewno - musnęła mój policzek. Zauważyłem jak Matylda się nam przygląda. Była lekko zła i zawiedziona.
- Szwagier wiesz, że kota można zagłaskać na śmierć? - Rzuciła tak zgryźliwie Matylda.
- Matylda o co Ci chodzi?- Udałem, że nie wiem o co jej chodzi.
- Nic nic. Tacy słodcy jesteście, jak landrynki. Te ciasta już są słodkie wy nie musicie - Rzuciła i wyszła.
 - Matylda - Rzuciła moja teściowa, która akurat stała w drzwiach, ale tamta była już na dworze.
Natalia POW. Rodzice Miłosza i moja mama o północy poszli na pasterkę. Młodzi zasnęli u Magdy w pokoju, Miłosz już chyba szykował posłanie dla Wojtka w aucie, ale Magda twardo postawiła na swoim. Matylda miała już rano odjeżdżać, praca. Jula spała z nami oczywiście wtulona w swojego kochanego tatusia. Obudziłam się przytulona do mojego męża. Czułam się już zdecydowanie lepiej chociaż dalej mnie mdliło, na dworze było jeszcze ciemno. Spojrzałam na zegarek było parę minut, po 5. Ostrożnie wstałam nie chciałam budzić Miłosza i Julki.
 - Dalej się źle czujesz? - Poczułam jego dłoń na plecach, delikatnie głaskał mnie po nich. No tak zapomniałam zamknąć drzwi. Odwróciłam głowę, spojrzałam na niego
 - Co Ty tu? - Wstałam z kolan - Przepraszam nie chciałam Cię budzić - Podeszłam do umywalki przemyć twarz.
 - Zrobię Ci herbaty - Pogłaskał mnie po plecach.
- Nie, nie trzeba. Chodźmy spać - Odwróciłam się wtulając w niego - Już jest lepiej-  Poczułam jak całuje mnie w czubek głowy - Chodź, jeszcze Julcia się obudzi i nas nie będzie .
Rano po lekkim śniadaniu czułam się lepiej, obiecałam już sobie nie mieszać więcej smaków nie kończy się to zbyt dobrze.
- No to kochani do zobaczenia wkrótce, z reszta już się pożegnałam - Matylda przytuliła na pożegnanie mnie  i Julę. Miłosz podał jej dłoń, po czym stanął za mną, widziałam jak Matylda na niego patrzy.
- No siostra. Uważaj tam na siebie. Pisz, dzwoń  - Pouczałam ją jak na starszą siostrę przystało.
- Obiecuje. A Ty Miłosz nie pożegnasz się ze mną? - Przybliżyła się w stronę mojego, męża zdecydowanie za blisko. Nie podobało mi się to, szybko stanęłam między nimi.
- Tak. Ostrożnej drogi - Podał Matyldzie dłoń, ona zawiedziona oddała mu gest, po czym wyszła z domu. Miłosz tego nie zauważył  był zbyt zajęty Julą, ale szepnęłam kilka gorzkich słów Matyldzie, zanim ta wyszła z domu. Ona musi się ogarnąć, to moja siostra, ale powiedziałam jej wreszcie. Powiedziałam, aby odczepiła się od mojego męża. Zrobiła zszokowaną minę, ale chyba coś dotarło. Oby, kocham ją, ale Miłosza też, on boi się jej coś powiedzieć, bo to moja siostra.
Matylda pojechała odetknęła  z ulgą, bałam się że w końcu powiem jej coś. Czego wszyscy będziemy żałować. Po lekkim śniadaniu Miłosz zaproponował nam spacer, we trójkę. Wojtek od rana chodzi taki jakiś, rozpromieniony, ale jakby zestresowany. Młody chyba cos kombinuje, tylko co? Aby nic strasznego, bo próby morderstwa nie zatuszuje. Góry zimą wyglądają pięknie i majestatycznie. Trzymałam Miłosza za rękę i tak szliśmy, jak dwoje zakochanych nastolatków. Julcia biegała szczęśliwa wokół nas, w pewnej chwili Miłosz chwycił mnie na ręce. Obrócił nas wokół własnej osi. Lekko zakręciło mi się w głowie.
- Natalia będę Cię tak nosić do końca życia - Patrzył mi głęboko w oczy.
 -Obiecujesz? Zobaczymy - Musnęłam go w czoło.
- Nie wierzysz? - Mówił smutny.
 -Zobaczymy, zobaczymy - Udałam poważną.
- Zobaczysz tak będzie. Kocham Cię - Powiedział bardzo poważnie. Postawił mnie na ziemi i mocno pocałował. Kocham te jego pocałunki. 
Miłosz POW. Wracając ze spaceru spotkaliśmy moja ciotkę Irenę, siostrę ojca. Ciocia jest można powiedzieć osoba dosyć specyficzną, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nigdy nie przejmowała się tym co ludzie powiedzą. Kiedy nas zobaczyła od razu wyściskała nas wszystkich, Natalia i Jula były w ogromnym szoku. Natalia chyba nie spodziewała się takiego przyjęcia. Ciocia nie chce jednak mi uwierzyć, ze Jula nie jest adoptowana. Twierdzi, ze to cały ja w jej wieku. A może to i lepiej, przecież Jula i tak jest moja. Kocham ją tak mocno jakby od niemowlęcia ją znał. Czasami żałuję, ze nie spotkałem Natalii wcześniej. Nie przeżyły by koszmaru zwanego Łukasz, Julka nie patrzyła by na to wszystko.  Cieszyłem się jednak, że pojawiły się w moim życiu, a może ja w ich? Nie ważne kiedy, ważne że mam je obok siebie.  Widzę,  że dziewczyny powoli zapominają o tamtym życiu. Natalia nie budzi się już w środku nocy, co wcześniej jej się zdarzało Myślała, że tego nie widzę. Nie boi się już dotyku, pozwoliła mi się do siebie zbliżyć, być tak blisko siebie. A Julcia zapomniała już o Łukaszu kompletnie, nie boi się kiedy coś potłucze, upuści. Wie, że jeśli coś się dzieje może przyjść i powiedzieć , po prosu się przytulić, już wie że nie jest odpowiedzialna za każdą kłótnie czy sprzeczkę. 
Natalia POW.  Podczas obiadu zebrała się cała rodzina nie powiem stresowałam się, jednak nie potrzebnie. Zostaliśmy miło i ciepło przyjęci. Jula stała się ulubienicą ciotek, choć nazwała je szczypawkami, całe szczęście tego nie słyszały. Wojtek był jakiś taki poddenerwowany, jakby nie do końca pewny siebie. W pewnej chwili wstał i poprosił o uwagę.
-  Kochanie wiesz, że bardzo Cię kocham. Chcę w obecności twojej rodziny, zadać Ci to jedno ważne pytanie - Ukląkł przed Magdą, która wstała od stołu. On wyją piękne, aksamitne pudełeczko.- Kochanie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - Magdzie popłynął łzy szczęścia po policzkach.
- Tak Wojtek tak- Wykrzyknęła. On zaś obrócił ją wokół własnej osi. Spojrzałam na Miłosza, zbladł. Sama już nie wiedziałam czy na serio dzwonić po karetkę czy mu przejdzie. Wszyscy byli w szoku nie wiedzieli co powiedzieć szczególnie mój mąż. Wyglądał jak by miał dostać zawału. Nie myśląc długo wstałam od stołu. - Kochani gratuluje - Uściskałam najpierw Magdę, a potem Wojtka. Reszta szybko poszła w moje ślady i zaczęli gratulować no może poza Miłoszem, dopiero kiedy delikatnie pacnęłam go w ramię i ruszyłam głową on wstał i pogratulował młodym. Pogratulował po czym przeprosił i wyszedł z domu. Nie myśląc dużo, przeprosiłam wszystkich i chciałam wyjść za mężem, chciałam już wychodzić kiedy poczułam jak ktoś łapie moją dłoń, machinalnie się odwróciłam.
- Daj spokój chce niech idzie - Zaczął Stachu, kiedy tylko na niego spojrzałam - Przedzie mu to wróci. Chodź - Chciał mnie pociągnąć. Spojrzałam na niego wściekle i wyrwałam dłoń z jego uścisku, z tego wszystkiego zapomniałam kurtki. Miłosz stał na ganku, widać był że się wzruszył w końcu Magda, dla niego jest prawie jak córka i zawsze będzie malutką dziewczynką.  Podeszłam do niego przytulając od tyłu.
- Kotuś - Szepnęłam, całując go w ramię. On też wyszedł bez kurtki. Kiedy poczuł na plecach mój pocałunek od razu się odwrócił. Dostrzegłam łzy w jego oczach.
- Miśka zmarzniesz - Rzucił jak tylko na mnie spojrzał, bez słowa pocałowałam go w policzek wtulając się w niego, on szybko przytulił mnie mocno.
- Wiem, że Magda będzie dla Ciebie zawsze małą dziewczynką - Odchyliłam głowę tak, żeby na niego spojrzeć - Ale kiedyś to musiało nastąpić, jest szczęśliwa a to jest najważniejsze - Pogłaskałam go po policzku - Znasz Wojtka to dobry chłopak, nie skrzywdzi jej. Jeździłam z nim jakiś czas zawsze mówił, że jeśli zdecyduje się na ślub to tylko z dziewczyną, która będzie wyjątkowa i będzie tą na całe życie. Wiesz jaki Wojtek jest, może i miał wiele dziewczyn, ale żadna nie była dla niego tak ważna jak Magda - Nie powiedział nic tylko złączył nasze usta. Uzależnił mnie od siebie, od swojego dotyku, od tego że jest blisko. Kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzał mi w oczy, kładąc dłoń na policzku. Cały czas miała dziwne uczucie,  że ktoś nas obserwuje. Podskórnie nawet wiedziałam kto. 
- Mam cholernie mądra żonę - Ucałował mnie w skroń tuląc do siebie - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - Oderwałam się od niego i skradłam małego buziaka - Chodź wracamy do reszty, zanim zamarzniemy - Miłosz bez słowa obiął mnie ramieniem i weszliśmy do domu. 


Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz