Cz.47

341 14 0
                                    

 Natalia POW. Julka była zmęczona, nie chciał iść do domu, usnęła mi na kolanach. Czekałam na moją mamę aby zabrała ja do domku. Sama też nie chciałam wracać, ale Julka powinna się wyspać porządnie w łóżku. Dziś lekarze nie chcą nas wpuścić do niego. Głaskałam małą po główce. Pani Maria stała przy szybie, Jagna obok. Kaśka musiała lecieć, bo coś związanego z pracą, za to Magda miała przyjść nie długo.
-Babcia, mama, ciocia - Rzuciła jak nas zobaczyła. Jagna na słowo ciocia zrobiła duże oczy, już chciała coś powiedzieć, ale Pani Maria posłała jej karcące spojrzenie.
- Madziu, powinnam Ci dać po tyłku, za to co zrobiłaś. Przytul się do babci - Odparła do niej poważnie, lekko zła, ale mocno ja przytuliła. W końcu się martwiła jak Magda uciekła z domu.
- Oj babciu ty wiesz... - Magda przewróciła oczami.
- Magda zapomnij o twoim pomyśle. Widzisz jak to się kończy - Jagna wskazała dłonią na nieprzytomnego Miłosz. Zrobiło mi się jej żal, Miłosz opowiedział mi o tym jak Magda chce iść w ślady ojca i wuja. Jagna kategorycznie nie chce słyszeć o tym pomyśle, ojciec Miłosza raczej też a mama sami nie wiedzą. Pani Maria straciła jednego syna, a teraz drugi walczy o życie. Wstyd mi było tu siedzieć, przy nich. Moje poczucie winy brało górę, ale nie mogłam, nie wyobrażałam sobie go tu zostawić samego. Magda jak by zignorowała to co powiedziała Jagna i usiadła obok mnie.
- Ciocia jak się trzymasz? Jak Julcia? Dalej nie chce wyjść ze szpitala? - Pogłaskała Julkę po kolanie. Podkręciłam przecząco głowa - Idź do domu. Siedzisz tu kolejny dzień z rzędu, w ogóle nie sypiasz. Jestem ja mama, babcia damy Ci znać - Mówiła łagodnie, pokręciłam przecząco głowa. Nie umiałam go zostawić.
- Nie Magda, zostaje - Uśmiechnęłam się do niej łagodnie - Jest ok. Naprawdę, nie jestem aż tak zmęczona. Ale Twoja babcia mama są pewnie zmęczone podróżą. Niech odpoczną - Nie wiem czy to zmęczenie, ale znów zobaczyłam kobietę podobna do Moniki. Patrzyła na mnie takim dziwnym, nieobecnym wzrokiem, jakby też zła była bardzo o coś. Już miałam iść za nią ale obudziła się Julka. Magda  zaczęła rozmawiać z Julką. Siostra Miłosza posłała jej karcące spojrzenie, ale Magda nawet na nie zwróciła uwagi. Magda zabrała mamę Miłosza i Jagnę do domu na noc, lekarz oznajmił, że możemy do Miłosza wejść najwcześniej rano. Moja mama zaś siłą zgarnęła mnie do domu, abym odpoczęła, wzięła prysznic, przebrała się. Zjadłam kilka kęsów kolacji, tyle aby mama nie martwiła się . Julka usnęła jakoś bez codziennej bajki od tatusia, była bardzo zmęczona. Położyłam się obok niej i przytuliłam mocno. Julka dawał mi tyle siły, to porwanie, on, gdy ją widzę mam siłę w sobie. Nie mogłam spać w nocy, Jula spała obok mnie. Przeglądałam jego telefon nasze zdjęcia, smsy, łzy napłynęły mi do oczu.
Kolejnego dnia. 
 Późnym popołudniem lekarz pozwolił mi do niego wejść. Mama Miłosza wzięła akurat Julkę na dół, próbowała nakłonić ja na jakiś obiad co kolwiek. Jagna poszła z nimi niechętnie, ale chyba wolała iść z nimi niż zostać ze mną. Weszłam do sali, leżał tam taki bezbronny, podłączony do tej całej aparatury. Łzy momentalnie podeszły mi do oczu.
- Kochany - Szepnęłam siadając nachylając się nad jego łóżkiem. Złożyłam delikatny pocałunek na jego czole, po czym usiadłam obok łóżka. Złapałam jego dłoń - Wróć do nas, proszę, tak bardzo mi Ciebie brakuje - Szepnęłam - Julka za Tobą tak bardzo tęskni, nie chce wracać do domu. Ja za Tobą tęsknię - Mówiłam, a z moich oczu płynęły łzy - To ja powinnam tu leżeć nie Ty, słyszysz ! Czemu mnie osłoniłeś. Ja już bez Ciebie nie umiem żyć. Słyszysz. Wróć do nas. Proszę wróć - Położyłem głowę na łóżku, tuląc się do jego dłoni - Kocham Cię. Kocham Cię Miłosz. Co my zrobimy bez Ciebie? Jak spojrzę twojej mamie w oczy? Wiesz ona tu jest i Twoja siostra. Martwią się, Twoja mama przeżywa to, a mi tak bardzo wstyd jest, to moja wina. Gdybyś mnie nie poznał, nie leżał tu byś. To Ty pokazałeś mi czym jest prawdziwa miłość, że dotyk jest dobry, że nie muszę się bać. Julka rozkwitła przy Tobie, uratowałeś moje dziecko. Nasze, ona tak bardzo Cię kocha. A teraz? Jak mogę Ci pomóc? No jak? Jak Ci ulżyć? Proszę nie zostawiaj nas, nas wszystkich. Nie potrzebnie mnie szukałeś, to ja powinnam tu leżeć nie Ty. Miłosz - Łkałam, płakałam. Bolało mnie serce na jego widok. Nie potrafiłam opanować emocji, chciało mi się krzyczeć, wyć, kopać. Byłam taka bezsilna, on taki bezbronny. Nie wiem ile tak siedziałam, płakałam, mówiłam do niego. Kiedy nagle usłyszałam "Tatusiu" po chwili Julka wdrapała się na moje kolana, złapała go za rękę. A mi ponownie pękło serce, chciałam ukryć łzy, odwróciłam głowę. Właśnie wtedy w drzwiach ujrzałam jego mamę stała w drzwiach przyglądała nam się. W jej oczach ujrzałam łzy. Ciekawe ile tak stała, co słyszała.
- Tatusiu obudź się plose - Mówiła Jula cały czas trzymała jego dłoń - Obiecuję już zawsze będę grzeczna. Nigdy już nie uderzę Marty - Mówiła, a ja słyszałam jak łamie jej się głos. Dopiero po chwili dotarli do mnie co powiedziała, ale teraz to nie było ważne.
-Julka, córeczko - Przytuliłam ją.
- Mamo dlaczego tatuś się nie budzi? - Odwróciła główkę w moją stronę, zdążyłam otrzeć łzy.
- Kochanie, tatuś musi nabrać siły, jeszcze będzie bawił się z Toba, jego małą królewną. Niedługo się obudzi - Pocieszałam Julę, ale sama tak bardzo się bała, że daje jej złudną nadzieję. Poczułam ciepło dłoni na ramieniu, Pani Maria stała obok mnie, pogładziła mnie po włosach jak mała dziewczynkę.
- Kochana, będzie dobrze. Miłosz synku - Pocieszała mnie, ale sama bała się , miała wymalowany strach na twarzy.
-Jula zostaniesz na chwilę z tata? Uważaj jednak na te rurki dobrze? - Zapytała małą, ona tylko kiwnęła główką. Widziałam jak Jula gładziła Miłosza po dłoni, albo po policzku. Kiedy wstawałam od jego łózka pociemniało mi w oczach. Pani Maria złapała i podprowadziła do krzesła.
- Natalio, jak się trzymasz? - Pytała jego mama.
- Mną się nie trzeba przejmować - Nie potrzebnie się martwiła.
- Trzeba, raz Miłosz mi nie daruje, dwa masz córkę, a trzy chyba do twoich rodziców będę musiała zadzwonić  - Rzuciła stanowczo, ale widać było też troskę.
- Nie trzeba, to chwilowe. Trochę mi słabo - Odparłam.
- Idziesz do domu, wypoczywasz. On potrzebuje Cię całej i zdrowej. Będę przy nim. Wiem jak go kochasz, zrób to dla niego - Pogładziła mnie po plecach - Julką się zajmiemy z Madzią, a Ty odpocznij. Dobrze? - Spojrzała wyczekująco.
- Dobrze, ale jakby co?
- Zadzwonimy, daj namiar.
- Mam tylko jego telefon - Pokazałam go.
- Dobrze będziemy dzwonić, no leć kochana - Pojechałam do domu. Nie chciałam, ale nie miałam wyjścia jego mama się uparła. Julka miała zostać z nią o dziwo się zgodziła nawet chętnie. Powiedziała, że zostanie nawet na noc w starym pokoju tatusia. Nie chciałam jej obarczać opieka nad Julka, ale ona się uparła. Była gotowa zawieść mnie do domu osobiście. Pani Maria była taka cudowna kobieta, miała w sobie tyle ciepła i siły. Widziałam jak jest jej ciężko, ale ona tak bardzo starała się to ukryć. Była silna kobieta, która kochała swoje dziecko i cierpiała razem z nim. Wiedziałam, że Jagna nie toleruje Juli jak i mnie ale ufałam Pani Marii, ufałam Magdzie wiedziałam, że one dobrze zajmą się nasza córka. Wczorajszej nocy, nie spałam. Cały czas przeglądałam nasze wspólne zdjęcia, przeglądałam nasze SMS. Nie grzebałem w jego telefonie, ufałam mu ruszałam tylko nasza korespondencje. Wracałam do tego co było. Wróciłam do domu, moje kroki od razu skierowałam do sypialni wtuliłam się w jego poduszkę, poczułam jak by był obok. Otulona jego zapachem nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Gdzieś w środku nocy obudził mnie dźwięk telefonu. Zerwałam się przerażona, spojrzałam na wyświetlacz był to SMS.

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz