Usiadłam na jednym z przy basenowych leżaków, czekałam na męża. Od przechodzącego kelnera wzięłam sobie bezalkoholowego drinka. Siedząc już sobie tak wygodnie zauważyłam, jak jeden z mężczyzn usilnie przygląda się mi. Nie wiedziałam co mam o nim myśleć, poprawiłam szlafrok. Nie mogłam się doczekać, kiedy mężuś dołączy do mnie wreszcie. Nie minęło duża czasu, a owy mężczyzna przysiadła się na sąsiednim leżaku.
- Natalia Wieczorek? Natalia to ty - Teraz dopiero zaczęłam go poznawać.
- A my się przypadkiem nie znamy? Arek Sroka. Boże to ty. Tak to Ty - Tak przypomniałam sobie to Arek, chodziliśmy razem do liceum. Nawet jakiś czas byliśmy parą, jeszcze w czasach przed Łukaszem.
- Tak, Natalia. To Ty nic się nie zmieniłaś. Zawsze piękna - Podał mi swoją dłoń.
- Oj nie czaruj. Minęło Tyle lat - Zawstydziłam się lekko.
- Dla Ciebie Natalko czas się zatrzymał. Ta sama gwiazda liceum. Ach ile to razy oglądałem się za Toba na szkolnym korytarzu - Teraz usiadł obok mnie na tym samym leżaku.
- Gwiazda? Były większe gwiazdeczki. Ja raczej szara myszka - Zaśmiałam się lekko.
- Dla mnie byłaś tą największą, większa niż te malowane lale, zawsze świeciłaś najmocniej. Teraz nic się nie zmieniłaś - Patrzył mi głęboko w oczy, jakby chciał mnie zaczarować. Tylko, ze jedne oczy działają na mnie mocno i wyłącznie. Te Miłosza.
- Dobra, dobra już tak nie słodź - Zaśmiałam się, chyba tylko z grzeczności bo w głębi duszy chciałam, żeby przyszedł już mój mąż.
- Przecież to sama prawda - Spojrzał na mnie jak kiedyś. Te kilkanaście lat wstecz z tym, że teraz to spojrzenie nie robi na mnie żadnego wrażenie.
- A Ty tak sam tutaj, czy którejś udało Ci się Ciebie usidlić? - Chciałam zmienić temat.
- Jeszcze się taka nie znalazłam, ale kto wie - Znowu spojrzał mi prosto w oczy - Ostatnio miałem mnóstwo pracy. Stwierdziłem, że pora odpocząć.
- A czym się zajmujesz? - Jestem dyrektorem firmy, dystrybuujemy leki po szpitalach, klinikach. Walczyliśmy o duże przetargi. Sama rozumiesz, praca i jeszcze raz praca.
- I jak udało się? - Spytałam tylko z grzeczności.- Dokładnie wczoraj dopięliśmy szczegółów i startujemy w przyszłym tygodniu, opłacało się ten kontrakt ustawi moją firmę co najmniej na 3lata.
- Gratuluje .
- A taka piękna kobieta tutaj sama robi? - Znowu zaczął mnie czarować - Może napijemy się razem?
- Dziękuję, ale jak widzisz jeszcze mam - Pokazałam na drinka - Czekam na męża.
- Męża? - Zapytał zdziwiony. W sumie to oczy mało nie wyskoczyły mu z orbit.
- Tak, obchodzimy 1 rocznicę ślubu - Powiedziałam z uśmiechem - Zadzwonił do niego narzeczony bratanicy i został w pokoju.
- Nie ma się co dziwić, że taka piękna kobieta i mężatka. Szczęściarz z niego. - Bardziej bym powiedziała, że to ja jestem szczęściara.
- On większym - miałam wrażenie, że przygląda mi się jeszcze bardziej.
- Pewnie mu jeszcze trochę zejdzie. Może jednak dasz się zaprosić na drinka. Jeszcze chyba pamiętam co lubisz.
- Nie pije - Wstrzymałam go, chciał już wołać kelnera - Karmię.
- Nie no nie wierze nie dość że mężatka to jeszcze dziecko. To taki wypad we 3?
- Rodzice Miłosza mieszkają niedaleko, zostawiliśmy Kubusia i Julkę u nich.
- Zaskakujesz mnie coraz bardziej.
- To może pochwalisz się dziećmi? - Zapytał przysuwając się bliżej mnie. Podniosłam telefon do ręki, zaczęłam przeszukiwać swoją galerie.
- To jest Kubuś skończył 2 miesiące - Uśmiechnęłam się patrząc na synka.- To Julcia jego siostra, że swoim narzeczonym - Zaśmiałam się - Od przyszłego tygodnia idzie do 1 klasy - Przypadkiem przesunęłam zdjęcie dalej, od razu wróciły wspomnienia. Poczułam ta gule w gardle - A to jedyne zdjęcie jakie mamy z Kamilkiem - Mówiłam patrząc na fotografie, na której delikatnie głaskaliśmy z Miłoszem Kamilka - Kamilek zmarł kilka dni po porodzie, Kubuś jest jego bratem bliźniakiem - Sama nie wiem jak udało mi się to powiedzieć bez morza łez. ale ten gest to zdecydowanie za dużo.
- Przykro mi pewnie nie było Ci łatwo - Zabrałam jego dłoń z mojego kolana. On się tym nawet nie przejął, ujął moja dłoń.
- Dalej jest, ale mam przyjaciół, rodzinę i mojego wspaniałego męża - Uśmiechnęłam się - Bez niego nie dała bym rady - W tym momencie poczułam muśnięcie w policzek.
- A ja bez ciebie - Wyszeptał kładąc mi dłoń na ramieniu - Przepraszam skarbie, że tak długo młody nie mógł znaleźć papierów. Jeszcze nasza księżniczka dzwoniła, poskarżyć się na dziadka - Zaśmiał się. Odwróciłam głowę w jego stronę, nie musiałam pytać. On wiedział o co mi chodzi
- Chodziło o słodycze na śniadanie, nic więcej - Musnął czubek mojej głowy - Kochanie może nasz przedstawisz - Wystarczyło kilka słów, a wiedziałam, że jest zazdrosny.
- To Miłosz mój mąż, a to Arek mój kolega z liceum. Właściwie to chyba mój pierwszy poważniejszy związek - Nie chciałam oszukiwać, mojego męża kłamać że nic więcej poza koleżeństwem nas nie łączyło. Panowie podali sobie dłonie mierząc się wzrokiem.
- Tak Arkadiusz Sroka. Miło mi - Arek podał dłoń Miłoszowi. Jednak patrzył tylko na mnie, Miłosz był wyraźnie zazdrosny. Nie mówił jednak nic, siedział cierpliwie przy mnie obejmując mnie w pasie -To może kawa, Twój maż się chyba nie obrazi jak Cię porwie na kawę. Wiesz należy Ci się -Ujął moją dłoń, szybko jednak szybko ja mu zabrałam.
- Arek, dziękuje za propozycję. My z mężem nie skorzystamy. Kochanie za chwilę idziemy na ta długą wycieczkę w góry - Spojrzałam znacząco na Miłosza, on od razu zauważył, że chcę się wykręcić. Arek nie był jednak zrażony.
- No oczywiście kochanie, tak bardzo długi spacer. Może do wieczora, aż - Miłosz ujął mą dłoń.
- Kochana to męczące. Ty powinnaś leżeć, pachnieć i pić szampana, przegryzając truskawkami. No i elegancka biżuteria, najlepiej droga. Wiesz kochana, korzystaj z wolnego, bo potem pieluchy i obiadki dla mężusia - Arek powiedział to tak jakby Miłosza nie było przy nas. A co do Gorala ten mocno się, powstrzymywał. Jednak do czasu, już chciał cos powiedzieć, ale szybko wkroczyłam.
- Cóż nie jestem choinką, aby się nią obwieszać. Arku, ja i Miłosz dzielimy obowiązki po połowie. Nasz związek jest partnerski. A my już musimy lecieć, było mi miło spotkać Cię po latach. My już idziemy, to do zobaczenia, może kiedyś - Wstałam, a za mną Miłosz. Ledwo udało mi się, go powstrzymać, aby nic nie zaczynał już z Arkiem. Nie potrzebowałam dodatkowego problemu, czy co gorsza bójki obu panów.
- Szampan i truskawki były wczoraj. Dziś będzie kawior. A biżuteria jest jak najbardziej, od serca. Dziećmi ja się też zajmuję i dobrze gotuję - Miłosz chciał coś dodać, ale tylko szybko pociągnęłam go za sobą. Jeszcze zaczną się, przechwalać, na wzajem jak dwa koguciki.
- Miłosz to na końcu, nie było potrzebne wiesz o tym?- Stanęłam przed nim przodem, krzyżując ręce na piersiach.
- Potrzebne, niech sobie nie myśli, że - Nie dałam mu dokończyć tylko musnęłam jego usta.
- Miłoszu to przeszłość. Nie bądź mi tu taki zazdrosny kotuś, Czy ja byłam, o Ciebie zazdrosna? -Położyłam dłonie na jego silnych ramionach, on objął mnie w pasie.
- Tak o Kaśkę - Musną moje usta.
-Nooo. Dobra masz rację byłam i jestem - Teraz ja go musnęłam.
- No widzisz kochanie, a ten laluś - Popatrzył w stronę basenu.
- A on to nie znaczy dla mnie nic. To co idziemy w góry? Tam za ośrodkiem jest podobno fantastyczna kolejka linowa i też jest tez możliwość zjazdu tyrolką, co ty na to?
- A pani aspirant zjedzie ze mną? - Przytulił mnie mocno.
- Może, może. Jak będzie kawior wieczorem - Pogładziłam jego policzek.
- Będzie obiecuje - Po popatrzył nad wyraz poważnie.
- Kotek, ja żartuję. Mi wystarczy zwykła kolacja, może zjemy ją na łonie natury. Taki mini piknik.
-Ok. Ja to zorganizuje - Dał mi buziaka i szybko gdzieś pobiegł. Pokiwałam głowa i udałam się do pokoju. Musiałam zmienić plany o Arka. Przynajmniej na chwilę. Spakowaliśmy do Plecaka Miłosza trochę prowiantu, jakieś ciepłe bluzy które owinęłam sobie wokoło bioder. Ten dzień planowaliśmy spędzić basen, drinki bezalkoholowe, leżaki, może jakieś spa. No, ale trudno, ważne aby panowie się, mi tu nie po zabijali. Pogoda w ten weekend była piękna, a te widoki, aż zatykały mi dech w piersiach. Góry były piękne, aż chciało się zostać tu na zawsze. Na pewno będziemy tu wracać, tu i do Czarciej. Wtuleni w siebie wjechaliśmy na górę. Jak dwoje nastolatków, trzymaliśmy się, za ręce. Sama nie wiem dlaczego, ale dałam się namówić na zjazd na tyrolce. Sama chyba bym bała się, ale wtulona w niego, o dziwo nie bałam się. On dawał mi takie poczucie bezpieczeństwa. Świetnie się bawiliśmy, tam razem. Za drugim razem, zjechałam sama, on był po drugiej stronie, czekał na mnie. Wpadłam prosto w jego silne ramiona. Nasze usta się spotkały, pocałunek oddał wszystkie nasze uczucia. Instruktor tylko pokręcił głowa i odszedł z uśmieszkiem, co nas mocno rozbawiło. Dzień ten był mocno intensywny, ale byłam taka szczęśliwa. Dzieciaki u dziadków były grzeczniutkie, kryzys o słodycze szybko został zażegnany, oczywiście za sprawą mojej kochanej teściowej. Nadszedł czas kolacji, po krótkim wspólnym prysznicu, mój kochany góral zabrał mnie do altanki niedaleko hotelu. Czekała na nas już, kolacja i sok.
- Miłosz jesteś cudowny. Wykosztujesz się na mnie? - Dałam mu buziaka w policzek.
- Dla mojej królowej wszystko. A we Wrocku kupię Ci jeszcze piękniejszą bransoletkę - Złapał moją dłoń.
- Kotek, nie musisz. Wszystkie pieniądze świata są niczym, jeśli nie ma Cię obok mnie - Nasze usta się złączyły, nie mogliśmy oderwać się od siebie. Trwaliśmy w tym pocałunku, aż do utraty tchu. Złapałem Miśkę za biodra i mocno pociągnąłem ją do siebie. Wylądowała na moich kolanach, odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho. Kiedy ustami jeździłem po jej szyi, katem oka zauważyłem jego. Arek stał osłupiały, przyglądał się nam uważnie, był wyraźnie wściekły. Ja posłałem mu szyderczy uśmiech i jeszcze mocniej wbiłem się, w usta mojej kochanej żony.
- Misiek Kochanie, ciągle Ci mało - Natalka zaśmiała się kiedy tylko się, oderwaliśmy od siebie.
- Miśka Ciebie, zawsze będzie mało. Jeszcze chce Ciebie. Z nikim nie było mi tak dobrze jak z Tobą - Całowałem jej obojczyk, ona tylko zmieniła pozycję na moich kolanach. Siedziała teraz do mnie przodem. Nasze czoła spotkały się, mocno mnie pocałowała i lekko przygryzła moją wargę.
- Po kolacji, kotku wspólny prysznic? Co nie Misiek? - Nie odpowiedziałem tylko namiętnie ja całowałem. Zanim wróciliśmy do hotelu, kelner przyniósł nam miskę truskawek. Chciało mi się śmiać, on był nie możliwy. Wręcz idealny, było mi tak dobrze. Bałam się, że nasze szczęście znów coś zburzy, nie chciałam jednak za bardzo o tym myśleć. Chciałam się cieszyć tym co jest tu i teraz. Miłosz uparł się, że zaniesie mnie do hotelu, z początku nie chciałam się na to zgodzić, ale rozkaz aspiranta starszego stopniem podziałał. Zaniósł mnie, aż do samego pokoju. Ludzie patrzyli na nas, jedni rozbawieni inni lekko zaszokowani. Czerwieniłam się, ale ciepło jego ciała robiło swoje i ulegałam mu. Nie umiem mu odmówić, szybki wspólny prysznic i namiętna wspólna noc. Z kąd on bierze tyle sił? To chyba miłość, ta szczera i prawdziwa. Obudziło mnie delikatnie głaskanie po policzku, otworzyłem oczy moja żona leżała wtulona w moja klatkę piersiową delikatnie głaskajac mój policzek. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie i mój dzień był lepszy.
- Dzień dobry - Musnęła moja usta. Przyciągnąłem ja do siebie wbijając w jej usta - Kocie musimy wstawać, śniadanie, ten zapowiedziany masaż i do dzieci - Zaśmiała się.
- Jeszcze chwilka, zdążymy - Przyciągnąłem ja do siebie, w mgnieniu oka. Obróciłem ja na plecy, zwisałem nad nią muskając jej obojczyk. Nie potrafiłem się jej oprzeć. Jedna ręką trzymałem za jej głową, drugą głaskałem jej ramię schodząc coraz niżej. Kiedy dotknąłem jej kolana, podniosła nogę oplatając mnie w pasie. Ponownie zatopiliśmy się w sobie zapominając o otaczającym nas świecie. Dwie godziny później byliśmy już na śniadaniu. Arek już tam był, nie zdziwiło mnie to, że siedział obok nas. Po szybkim śniadaniu, poszliśmy się przebrać. Moja żona uparła się na masaże, ale dla niej byłem gotowy się poświęcić. - Wiesz, że obiadek to dopiero u rodziców - Zaśmiała się podchodząc do mnie.
- Ale Kicia... - Nie dokończyłem bo ujrzałem jego. Od razu objąłem moja żonę w pasie - Kotuś to były tylko dwie godzinki
- Musnąłem jej szyję. - Mamy jeszcze dwie godzinki do wyjazdu, a ja po tych olejkach muszę wziąć prysznic - Szepnęła mi do ucha, doskonale wiedziałem, że to słyszał. Widziałem po jego minie. Nie mówiąc nic pociągnąłem ja za dłoń do windy.
CZYTASZ
Bez Ciebie nie ma mnie
Short StoryA co gdyby historia tej dwójki potoczyła się zupełnie inaczej? Gdyby nie była, tak prosta jak jedno z nich myślało? Co jeśli w życiu tej jednej osoby jest ktoś, kto jest całym światem, a drugie z nich ma swój świat. Co jeśli te dwa światy spotykają...