Cz. 104

194 12 0
                                    

Miłosz POW. Z Czarciej wróciliśmy w niedzielę przed południem, mieliśmy wrócić wczoraj, ale Natalia zaraz po obiedzie zasnęła. Miałem popołudniową zmianę. Nie obyło się bez pełnej torby jedzenia, sami nie wiemy kto to zje wszystko. Natalia już płacze, ze w nic się nie zmieści. Czyli zaraz po USG maraton zakupowy nas czeka. Naszykowałem żonie wygodne miejsce w salonie, aby mogła odpocząć po podróży. Naszykowałem ciasto na poczęstunek, Edyta i Filip mieli wpaść, więc nie musiałem martwić się o ukochaną. Miałem pewność, że jest bezpieczna i Julka jej nie zamęczy. Będzie przecież ze swoim chłopakiem. Nawet nie przeszkadza mi to jak kiedyś, przecież bronił moją królewnę, widzę jakie to dobre dziecko. Było już późno jak wróciłem do domu, Jula smacznie spała. Cicho wszedłem do sypialni byłem pewny, że Natalia już śpi.
- Misia, ty nie śpisz? - Ucałowałem ją w skroń.
- Nie czytam. Jak w pracy? - Przytuliłem się do niej kładąc dłoń na brzuchu.
-Jak w pracy. Mało interwencji i jakoś leci.
-Smutny jesteś. Czy coś się dzieje? - Po patrzyła pytająco.
- Nie kotek zmęczony. A ty spać kochanie, jutro badanie - Musnąłem jej usta.
- Wiem, chcę aby było wszystko dobrze - Wtuliła się.
-Będzie, będzie. To silne maluchy. A teraz otulę ich mamusię kołderką i ucałuje w czółko.

Natalia POW.  Poczułam delikatne muśniecie po policzku, to był Miłosz. Delikatnie łaskotał mnie czerwoną różą, po twarzy.- Kochanie, śniadanie gotowe. To wszystko dla was - Skradł mi buziaka.
- Kochanie ale... - Nie dał mi do kończyć tylko namiętnie pocałował.
- No jedz kotuś. Musisz siły nabrać a ja Ci ubranie naszykuje - Podbiegł do szafy.
- Miłosz ja sama - Jęknęłam, ale cieszyło mnie to wszystko.
- Ten czy ten? - Zapytał pokazując mi dwa sweterki.
- Ten czerwony. Ja jeszcze mogę to zrobić sama - Nie słuchał tylko dalej przewracał cała szafę -Ubierzesz mnie też? - Zaśmiałam się.
- A chcesz bo mogę? - Zapytał z powagą, pokazując mi spódniczkę czy spodnie.
- Spodnie. A Jula? Miłosz...
- Jula śpi. Zaraz zajmę się nią, nie martw się - Musną mnie w policzek i pobiegł do córki.
- A Julce ubranka wybrałeś? - Krzyknęłam za nim.
- Tak, znaczy już to robię.
- Śniadanie i śniadanie do szkoły. Czekaj sama zrobię - Tylko brzęk szkła usłyszałam z kuchni.
- Nie ja zrobię, jest już gotowe tylko zapakować do plecaka - Odkrzyknął. Mimo wszystko udałam się do kuchni, sprzątał rozbitą szklankę.
- Jak tak będziesz robić, to nam szklanek zbraknie - On tylko podskoczył, zaskoczyłam go.
- Misiu miałaś zjeść - Po patrzył smutno.
- Cio się stało? - Julka stała w drzwiach i pocierała zaspane oczka.
- Nic kochanie, tata stłukł szklankę. Idź do łazienki - Ucałowałam ja w główkę.
- A nie skaleczy się?
- Nie kochanie, nie posłuchaj mamy - Miłosz posłał jej ciepły uśmiech.
- Miłosz nie denerwuj się, to ja mam badania - Wyciągnęłam do niego dłoń.
- Przepraszam. Martwię się po prostu, no i jestem ciekawy - Posadził mnie na swoich kolanach i mocno pocałował.
- Wiem, wiem. Kocham Cię - Pogłaskałam jego włosy, patrząc głęboko w oczy. Miłosz szybko ogarnął Julkę do szkoły i zanim się zorientowałam byli już gotowi do wyjścia. Oczywiście uparł się, że sam odwiezie Julkę, a ja mam na spokojnie się przygotować. Cudem było, że pozwalał mi jeździć po dzieciaki jak on i Edyta są w pracy, ale oczywiście musiałam jeździć, bo w drodze mogłam się pośliznąć i coś sobie zrobić.
2 godziny później byliśmy już pod gabinetem Edyty. Filip zaczynał dziś wcześniej, ale kończył razem z Julką, bo badaniu mieliśmy odebrać dzieciaki i jechać na obiad no i na zakupy.
- Jak myślisz, spełni się marzenie naszej córeczki - Uśmiechnęłam się do niego, opierając głowę o jego ramie. Czekaliśmy pod gabinetem Edyty.
- No wiesz są duże szanse - Położył mi dłoń na brzuchu - Ale najważniejsze, żeby były zdrowe. Julka i tak będzie najlepszą siostra - Musnął mnie w skroń.
- To co gotowa? - Na korytarzu pojawiła się Edyta, z Miłoszem poderwaliśmy się z miejsca - To chodźcie, zaraz się dowiemy na jaki kolor Miłosz będzie pokoik malować - Zaśmiała się puszczając nas przodem. Weszliśmy do gabinetu, nie położyłam się dobrze na leżance, a Miłosz ujął moją dłoń całując mnie w czoło. Był taki kochany, tak bardzo się o nas troszczył. Przy nim zapomniałam o tym wszystkim co było, o moim byłym mężu. To chyba winna hormonów, ale zdarzało się, że kiedy Miłosz spał padnięty po całym dniu, leżałam a po moich policzkach płynęły łzy, żałowałam że nie zostawiłam Łukasza wcześniej, że nie szukałam mojej pierwszej miłości, tuż po tym jak przestało nam się układać. Kiedy widziałam, jak Miłosz troszczy się o mnie, o Julę. Czułam, że zawaliłam na całej liny pozwalając, że on nas skrzywdził, ale wystarczyło, że przytulałam się do mojego męża wszystko mijało. W jego ramionach czułam się jak w domu, dokładnie tu było moje miejsce, w jego ramionach. Od zawsze, na zawsze. 
- No to gotowa? - Zapytała uśmiechnięta Edyta.
- Gotowa. Miłosz? - On tylko mocniej ścisną moją dłoń.
- Jestem tu kochanie - Cały czas ściskał moja dłoń.
- Po badaniu zlecę Ci kilka dodatkowych badań. Teraz może nasze maluchy pokażą co nie co rodzicom - Edyta przyłożyła głowice do moje go brzucha.
- Coś nie w porządku? - Bałam się tak bardzo o nasze maleństwa. W końcu była to ciąża mnoga.
- Spokojnie, to rutynowe badania. 
- Edyta, ale bądź z nami szczera - Miłosz wyraźnie był zdenerwowany.
- Miłosz spokojnie, zaraz poznacie płeć. No jednego już znamy, drugie dzieciątko mały wstydzioszek. Chcecie wiedzieć? - Edyta posłała nam ciepły uśmiech.
- No oczywiście - Powiedzieliśmy chorem z Miłoszem.
 

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz