Cz. 130

187 9 0
                                    

Natalia POW. Miłosz dosłownie wyrwał mi te leki. Przestraszyłam się go.
- Tego szukałeś? Miłosz boję się o Ciebie, Miłosz - Położyłam dłoń na jego policzku.
- Grzebałaś mi w plecaku? Po co to zrobiłaś? - Był zły, a ja zaczynałam się go bać.
- Coś mi kiedyś obiecałeś. To są cholernie silne leki, Ty chcesz się otruć? Nawet nie zauważyłeś jak z plecaka wypadły. Taki zamroczony jesteś po lekach. A może już nawet uzależniony - Teraz ja zaczęłam się denerwować.
 -One mi pomagają. To wszystko moja wina. To moja wina. Powinienem wcześniej coś zrobić, zauważyć, cokolwiek. To moja wina  - Oparł się plecami o ścianę. Kucnęłam obok niego. Położyłam dłonie na jego kolanach.
- To nie twoja wina. To nie twoja wina. Słyszysz nie twoja. Byliście u lekarza, mała miała badania.
- Ale powinienem bardziej - Odwrócił wzrok.
- Nie, ale jak będziesz brał to, to stracisz nas. Na odwyku wylądujesz, jak spojrzysz dzieciom w oczy? Jak je zdobyłeś? Wiem, ze na pewno od dilera. Skąd go znasz? - Dodałam cicho.
- Zibi, pamiętasz go to było na początku naszych patroli. Potem zdobyłem nowy adres, tuż po śmierci naszego synka. Przycisnąłem go i mi dał, za darmo. Musiał, za bardzo się bał - Przeraziły mnie słowa Górala.
- Wywalasz to natychmiast. Powinnam Ci coś zrobić. Możesz mieć poważne kłopoty, w pracy. Jak to wyjdzie, boże jak to wyjdzie. Martwię się tak cholernie o Ciebie. Miłosz potrzebujemy Ciebie zdrowego, tu nie w areszcie, nie w szpitalu na toksykologii - Liczyłam, że cos dotrze do niego.
- One mi pomagają. Potrzebuję was - Przytulił się do mnie mocno.
- My też, chodź wywalimy to. Nie rujnuj zdrowia sobie, masz nas - Pociągnęłam go w stronę łazienki. Nie było ważne jaka, byle tylko spuścić to świństwo w sedesie. Wspólnie z mężem weszłam do łazienki. Nie było nikogo weszliśmy do jednej z kabin. Widziałam jak patrzy na tą fiolkę, na mnie.
 - Jesteś dla nas najważniejszy, dla mnie i dla naszych dzieci nie możemy Cię stracić - Szepnęłam patrząc na niego, nie mogłam nic zrobić za niego. Mój mąż spojrzał na mnie nie musiałam czekać długo, aż wyrzucił całe opakowanie leków - Kocham Cie - Szepnęłam kiedy uruchomił spłuczkę. Przytuliłam się do niego on tylko ucałował mnie w skroń - Chodzi wracamy do naszej córki - Ujęłam jego dłoń. Widziałam ten wzrok mężczyzn w łazience na sobie nie obchodziło mnie to, najważniejsze dla mnie było to że  mój mąż wyrzucił to świństwo.
Nasza księżniczka cały czas była nieprzytomna. Miłosz usiadł przy jej łóżeczku głaskajac ja po głowie. Usiadłem obok niego, bez słowa przytuliłam się do jego ramienia. On objął mnie ramieniem, tak żebym mogła się w niego wtulić.
- Przepraszam, że was zawiodłem - Szepnął w moje włosy.
 - Nie zawiodłeś - Odchyliłam się patrząc w jego oczy - Nawet tak nie myśl - Pogłaskałam go po policzku, nagle rozległ się dźwięk telefonu - Edyta - Powiedziałam patrząc na wyświetlacz.
- Tak?...Już po operacji teraz śpi....siedzimy przy niej z Miłoszem...To chyba nie jest dobry pomysł, jak się obudzi wtedy jak najbardziej.... oczywiście dam Ci znać. Dziękuję.... Część.
- Dzwoniła Edyta pytała jak Julka. Filip chce ją odwiedzić.
- W końcu to jego narzeczona - Zaśmiał się mój mąż.
- No tak - Przyznałam mu rację, łapiąc córkę za rękę.
- Kochanie leć do domu, do naszego synka - Miłosz pogładził mnie po plecach - Zostanę będę dzwonił, mały nie powinien tak co chwilę mieć zmiany w karmieniu.
 - Zostanę Ty jedz jesteś po pracy, nie spałeś za długo - Bałam się zostawić go samego, bała się żeby nie zrobił nic głupiego.
- Jedz do Kubusia, zostanę. Obiecuję nie zrobię nic głupiego - Mówił patrząc mi w oczy zupełnie jak by czytał mi w myślach - Jedz odpocznij, nakarm naszego głodomora ja zostanę - Bez słowa wstałam i Ucałowałam córkę w czółko. 
- Tatuś z Tobą zostanie - Szepnęłam, głaskajac ja po główce. Wróciły wspomnienia, jak Miłosz zostawał z nią po raz pierwszy kiedy byłyśmy w szpitalu - Dzwon...
- Wiem, wiem będę dzwonił - Musnęłam jego usta - Kocham Cie - Pogłaskałam go po policzku - Niedługo wrócę. Nie chciałam zostawiać ich samych, ale Miłosz miał rację jest jeszcze Kubuś. Wyszłam ze szpitala, chciałam jak najszybciej być w domu z synkiem, bałam się o Julkę, o Kubusia. O moje dzieci, jedno dziecko już straciliśmy. Nie wyobrażam sobie że mogłam bym, że moglibyśmy stracić kolejne dziecko. Wychodziłam ze szpitala, szłam już do samochodu kiedy dostrzegłam Arka.- Jeszcze jego tu brakuje - Burknęłam pod nosem, nie miałam ochoty na spotkanie z nim, rozmowę co kolwiek. Teraz najważniejsze były dzieci. Liczyłam, że mnie nie zauważy, ale pech chciał, że od razu mnie dostrzegł. Uradowany jak skowronek o poranku podbiegł niemal do mnie. Ja wcale nie byłam zadowolona i tak już miałam za dużo na głowie i jeszcze on.
- Moja gwiazda. Piękna i idealna jak zawsze. Kochana co Ty tu robisz? Podobały Ci się, moje kwiaty? - Już chciał złapać mnie za dłoń i dać buziaka w policzek, ja szybko odsunęłam się . On był nie wzruszony. Gapił się zadowolony na mnie.
- Kwiaty niepotrzebnie. Arku przepraszam, ja nie mogę teraz rozmawiać. Muszę wracać do synka, trzeba go nakarmić. Nasza córka miała operację - Chciałam szybko odejść, ale ten mnie zatrzymał.
- Natalio przykro mi. Może Ci coś pomóc? Sama jesteś? Ten twój mąż pewnie w pracy? Wiesz ja tu mam rozmowę z dyrektorem, może posiedzę z Twoją córką potem? Żeby sama nie była, Ty spokojnie zajmiesz się drugim dzieckiem. Jak jego ojca nie stać na opiekunkę - Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Naprawdę w takich okolicznościach dalej dogryzał Miłoszowi?
- Arek z moim dzieckiem jest jej ojciec jej kochany tatuś. Miłosz ją tu przywiózł w środku nocy i jest z nią cały czas. A synek potrzebuje obecności mamy. Przepraszam ja już muszę iść - Szybko wyminęłam go, zanim ten znów by chciał mnie zatrzymać. Mój głodny synek czekał. Mam nadzieję, że panowie się nie spotkają. I tak martwię się o Miłosza i o dzieciaki, a Arek specjalnie droczy się z Miłoszem. Chce pokazać swoja niby wyższość nad moim mężem, ale na mnie jego sztuczki nie działają.
Miłosz POW. 

- Księżniczko tak bardzo Cię przepraszam, powinienem bardziej o Ciebie zadbać - Mówiłem głaskając ją po główce - Obudź się, mamusia się bardzo martwi, ja tak samo - Ucałowałem ją w czółko.
- Przepraszam możemy porozmawiać? - Nagle w sali pojawił się lekarz, zerwałem się na równe nogi. Tak bardzo się przestraszyłem, bałem się o moją księżniczkę.
- Coś z Julką? Coś z moją córką? - Zalałem go morzem pytań.
- Proszę się uspokoić, zapraszam na chwilę na korytarz.
- Księżniczko zaraz wrócę - Ucałowałem córkę w czółko i poszedłem, za lekarzem. Doktor wyjaśnił mi wszystko, o operacji, o tym co się stało. Kiedy usłyszałem, że ponownie brakowało dosłownie kilka minut, a mogło być za późno ugięły się pode mną nogi.
- Proszę się już nie denerwować, sytuacja  jest opanowana. Tylko patrzeć, kiedy się obudzi - Uśmiechnął się do mnie - Jak się obudzi, nie będzie mogła nic jeść, przynajmniej przez 8 godzin, tylko woda. No i te pierwsze 3 dni, wprowadzimy taka dietę lekkostrawną.
- Rozumiem, bardzo dziękuje Panie doktorze - Podałem mu dłoń, chciałem podziękować. Oczywiście uścisnął ją. 
- Dzień dobry Panie Marku - Nagle koło nas pojawił się Arek, no tak brakowało tylko jego - O Miłosz, właśnie spotkałem naszą gwiazdę. Jak Julka. 
- Dziękuje - Odburknąłem - Z Julcią już lepiej, a moja żona pojechała do naszego synka.
- No tak mówiła, może pora pomyśleć o opiekunce odciążyć Natalię.
- Nie potrzebujemy opiekunki. Chcemy z żoną spędzać z dziećmi jak najwięcej czasu, jeśli Natalia  uzna że chce wynająć opiekunkę, wrócić do pracy. To będzie jej decyzja - Odparłem nawet na niego nie patrząc. Chciał już coś powiedzieć, kiedy nagle z sali Julki dobiegł płacz i ciche wołanie "tatusiu" zerwałem się i pobiegłem do sali. Julcia leżała na łóżku, płakała
- Tatusiu - Powtarzała w kółko, próbując się podnieść. 
- Już jestem księżniczko - Podbiegłem do niej, pogłaskałem ją po główce - Nie wstawaj księżniczko.
- Chce na rączki - Wyszeptała, patrząc na mnie tymi swoimi dużymi oczkami. Chciała się podnieść, ale nie miała siły.
- Leż myszko, leż - Głaskałem ją po główce - Miałaś taki malutki zabieg i teraz nie wolno Ci wstawać. 
- Mogę Cię zbadać? - Zapytał lekarz podchodząc do naszego łóżeczka, Julka tylko pokręciła przecząco głową - Tak szybciutko, zrobię wszystko żeby nie bolało - Jula była nieugięta.
- Księżniczko, tatuś tak ładnie Cię prosi daj się zbadać Panu doktorowi - Pogłaskałem ją po policzku. Ona tylko pokiwała główka.
- Ale nie zostawaj mnie tatusiu.
- Będę Cię trzymał cały czas za rączkę. Dobrze? - Julka od razu podała mi rączkę. Doktor zbadał jej brzuszek. 
- Wygląda, że wszystko dobrze. Gdyby bolał bardziej to proszę zawołać pielęgniarkę. I tak jak mówiłem, na razie nie jemy. Myślę, że najbezpieczniej jutro zje śniadanko. To ja już pójdę, zawołam pielęgniarkę i zmienimy salę na normalną - Uśmiechnął się wychodząc. 
- Jak się czujesz księżniczko? Na pewno brzuszek bardzo nie boli?
- Troszeczkę, czemu mam na brzuszku rankę? - Zapytała cichutko. 
- Bolał Cię bardzo brzuszek, tak bardzo i musieliśmy przyjechać do szpitalik. Pan doktor musiał Ci zrobić taką malutką rankę, żebyś już była zdrowa.
- Przytulisz mnie? Chce na rączki - Wyciągnęła rączki w moim kierunku. 
- Córeczko na razie nie możesz wstawać, ale może położę się razem z Tobą? Przytule moją kochaną córeczkę, ale musisz się uśmiechnąć - Julcia pokiwała główką, uśmiechając się lekko.   

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz