Cz.83

245 14 0
                                    

Natalia POW. Zanim goście przyszli Magda oznajmiła mi, że do nas ma wpaść Staszek. Pamiętam go syn Jagny, po jego zachowaniu w szpitalu trochę nie wiedziałam co mam o nim myśleć. Prawda była taka, ze to rodzina, tak jak Magda, a z drugiej strony ta całą sytuacja w szpitalu. Szybko odrzuciłam tą myśl uznałam, że przy gościach, nie będzie mnie zwyczajnie w świecie podrywał. To dzieciak, a i ma dziewczynę, a ja jestem żoną jego wuja. Czyli jak by nie patrzeć, jestem jego ciotka.
- Ciocia się nie gniewa, że mu podałam adres? - Magda zapytała niepewnie.
- Magda to Twój brat, rodzina. Pozna lepiej nowa kuzynkę - Poklepałam ja po ramieniu.
- Postaram się, aby był grzeczny - Puściła mi oczko. Nie długo później, przyszedł Staszek. Od progu, na samym wejściu dał mi buziaka w policzek, miał tez kwiaty dla mnie. Byłam w szoku, nie zareagowałam z początku. On tylko lekko dotkną mojej dłoni, szybko ją zabrałam, jemu zdaje się to nie przeszkadzało.
- Zapraszam, do salonu, Magda i Twoi dziadkowie już tam są - Chciałam jak najszybciej iść do gości, by nie być z nim sam na sam. On zdaje się nie przejmował się tym wszystkim.
-Poczekaj cioteczko. Jak kwiaty podobają się? - Zatrzymał mnie, ale szybko go wyminęłam.
-Tak dziękuję, ale dziś są urodziny naszej córki. Mojej i Miłosza, Twojego wujka - Popatrzył na mnie lekko zmieszany. Miałam nadzieję, że w końcu coś do niego dotrze.
-Mam coś dla Julii. Lego prawdziwe - Pokazał mi piękny zestaw Elsa, Kraina Lodu. Z Miłoszem trafili w jej gust. On kupił jej sukienkę z tym motywem, a kuzyn klocki. Młoda będzie zachwycona, ja mniej. W zasadzie już jest, już paraduje  taka dumna w sukience od tatusia. Staszek  dalej próbuje coś ugrać, musze trzymać się Miłosza, przy nim powinien odpuścić. No chyba, że nie wytrzymam i sama mu coś zrobię jak pozwoli sobie za dużo. Zaprowadziłam Staszka do salonu, moi teściowie byli zaskoczeni. Magda chyba zapomniała ich uprzedzić o wizycie wnuka. Staszek przywitał się z dziadkami potem Miłosze, no i na końcu z Magda i Wojtkiem. Między panami, było można wyczuć napięcie. W końcu Magda to ukochana siostra Staszka. Wojtek chyba trochę się zestresował jego pojawieniem. Nie było czasu na zastanawianie się, bo Jula wpadła do salonu. Kiedy zobaczyła Staszka trochę się przestraszyła, przypuszczam że go nie pamiętała ze szpitala, w końcu Staszek był tam tylko chwilę, a Julka niemal od razu wtuliła się w Miłosza nie zwracając uwagi na młodego. Staszek klękną przed nią.
 - Cześć jestem Staszek, brat Magdy. Mam coś dla Ciebie - Podał jej prezent. Mała nie była pewna, ale zachęcona przez Miłosza wzięła go.
- A co się mówi królewno? - Zapytał Miłosz trzymając ręce na jej ramionkach.
 -Dziękuję. Jestem Julia Bachleda - Mała rezolutnie przedstawiła się Staszkowi. Młody podał jaj rękę w geście uścisku.
 - To może podam kawę, herbatę? Kotek  pomożesz? - Zaproponowałam kiedy młoda podeszła do Magdy, żeby ta pomogła jej go rozpakować. Nie minęła chwila jak  Miłosz już szedł ze mną, zaraz potem dołączył do nas Staszek. Sam chciał mi pomóc, a wuja odesłać  do gości. Miłek na szczęście nie skorzystał z jego propozycji i nie zostawił nas samych. Młody nie zdawał sobie nic z obecności Miłosza, bezczelnie nawet chciał mnie przytulić. Całe szczęście Miłosz był odwrócony plecami, ja szybko go odepchnęłam i bezgłośnie pogroziłam palcem. Podeszłam do Miłosza i musnęłam go w policzek. Staszek wzruszył tylko ramionami i wyszedł z kuchni. Jula wszystkim gościom chwaliła się swoja kreacją od tatusia. Oczywiście każdy był zachwycony gustem mojego męża, on był z siebie dumny. Miałam nadzieję, ze młoda z Magda nie wytną nam numeru z tamtych urodzin, ale pewnie dziś nie było by to takie straszne jak wtedy. Myślę, że z Miłoszem nie protestowalibyśmy tak szybko. Julia dostała masę upominków, mniejszych bądź większych. Część rzeczy na pewno przyda jej się do szkoły. Miłosz oprócz tortu, sukienki dał jej piękny zestaw malarski. Na pewno był drogi, pokręciłam tylko głowa. Następnie na pewno kupi jej tego konia, a my chyba zamieszkamy na komendzie w śpiworach.
POW Miłosz: Wreszcie przyszedł czas na tort, nasza solenizantka czekała najbardziej na niego. Natalia i Magda go przyniosły, zaczęliśmy śpiewać jej sto lat.
- Królewno, pomyśl życzenie  - Trzymałem Julcie na rękach.
- Już mam -  Zdmuchnęła.
- A jakie? - Zapytałem ciekawy, całując w policzek.
- A blaciska. Bawił by się ze mną i Filipem - Wypaliła młoda. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- No no wuja. Czas pomyśleć - Staszek puścił mi oczko.
- Oj Stasiek, Stasiek - Pokiwałem głowa, on tylko patrzył na Natalię, zacząłem być zazdrosny o własnego siostrzeńca.
- Jula, a nie będziesz zazdrosna o tatusia? - Natalia zapytała z uśmiechem.
- Nie, bo ja jestem księżniczką taty. Będę pomagać obiecuję - Podniosła dwa paluszki.
- No synu widzisz. Jula jaka odpowiedzialna - Zaśmiał się tata.
-Oj tato, nie przy dziecku. Dobrze Juleńko teraz pomożemy mamie w krojeniu tortu, a ty rozdasz go gościom ok? - Julcia zgodnie pokiwała główką i dzielnie pomagała Natalii. Każdemu po kolei podawał talerzyk z tortem, życząc przy tym smacznego. Wyglądała tak cudownie. Kiedy tylko dziewczyny skończyły z tortem przytuliłem moją żonę od tyłu, położyłem moją brodę na jej barku.
- Natuś, co myślisz o tym? - Musnąłem ją w policzek.
- Kotek, może, może. Teraz nie, goście - Wymruczała.
- Oj zajęci, a my tylko na chwilę - Wyszeptałem we włosy.
- Miłosz, goście. Potem, potem  -Zaśmiała się.
- Ale Natalko  - Udałem smutnego, ona tylko musnęła mnie w usta. Przytuliłem ja bardzo mocno.
- Wieczorem, wieczorem kocie - Pogładziła mnie po policzku i wyślizgnęła mi się z  ramion ze śmiechem.

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz