Cz.67

237 12 0
                                    

 Natalia POW. Ostatni dzień w Czarcim minął tak samo przyjemnie jak te minione. Poszliśmy na spacer tym razem wszyscy i zdecydowanie bliżej. Pech chciał że spotkaliśmy Pana Andrzeja, całe szczęście nas nie poznał. Jula oczywiście szybko zdobyła i jego serce. Oczywiście i jego chciała aresztować, bo spotkają go jakaś chwilę przed nami kiedy biegła przed nami.
- No wiesz co - Zaśmiał się patrząc na Miłosza - Taka rodzinę ukrywać no nie ładnie nie ładnie - Pogroził mu palcem.
- Ale tej małej się nie wyprzesz nawet jak byś chciał - Spojrzał na Jule - Kropla w krople charakterek jak Twój.
- Nie zamierzam - Objął mnie ramieniem, a Jule pocałował w czółko.
- Ojciec Ci już pewnie mówił, byłeś taki sam. Rozgadany, wszędzie Ciebie pełno, też straszyłeś ojcem - Zaśmiał się - Ewentualnie, że zostaniesz policjantem i wtedy po nas przyjedziesz - Wyobraziłam sobie małego Miłosza biegającego jak teraz Jula, zaśmiałam się. On spojrzał na mnie pytająco.
- To było na pewno urocze - Uśmiechnęłam się.
- A jak Jula tak biega i straszy ludzi aresztowaniem to..
- Ty już dawno głowę straciłeś więc lada moment PDOZ by brakło - Zaśmiałam się, on udał obrażonego. Z Panem Andrzejem pożegnaliśmy się dość szybko i ruszyliśmy dalej, Jula biegała dookoła nas. Czasem odbiegała dalej, a my rozmawialiśmy na różne tematy. Rodzice Miłosza pytali o nasz ślub o datę. Nie mieliśmy terminu. Mieliśmy go ustalić po powrocie, dla nas najważniejsze, było to że byliśmy razem. Papierek między nami nie zmieni nic. Tylko moje nazwisko, którego chętnie bym się już pozbyła. Powoli wracaliśmy już do domu. Jula oczywiście szalała szczęśliwa. Tak bardzo zmieniła się od kad. pojawił się Miłosz, stała się zupełnie innym dzieckiem, szybko zapomniała i tym co było. Tak jak ja, jak byś zawszę byli tylko my. Tylko nasza trójka. Patrzyłam tak na szczęśliwa Jule, po czym wtuliłam się w mojego przyszłego męża. " Mąż jak to pięknie brzmi" pomyślałam w duchu. Miłosz obijał mnie ramieniem, całując w czubek głowy. Kontem oka widziałam jak jego rodzice się uśmiechają. Nagle Jula zaczęła biec w naszą stronę "Tatusiu" krzyczała już z daleka.
- Ciekawe kogo mam teraz aresztować - Zaśmiał się pod nosem po chwili Jula wpadła mu w ramiona.
- Co się stało księżniczko? Kogo mam aresztować? - Zapytał ją Miłosz ze śmiechem.
- Oj nie Ładnie Miłoszu, oj nie ładnie. Rodzinę ukrywasz, żebym ja się od Kryśki musiała dowiadywać? Wstyd, wstyd - W naszym kierunku szła mocno starsza kobieta, wymachiwała laska w stronę Miłosza, mimo to z chodzeniem nie miała problemów.
- Pani Janina, dzień dobry. Pani pozwoli, że przedstawię moja narzeczona Natalia i córka Julia-Przedstawił nas kobiecie. Ta tylko obejrzała nas od góry do dołu.
- Nie ładnie Miłosz, twoja babcia nieboszczka, by tego nie pochwaliła. Ukrywasz taką ładną narzeczoną i dziecko. Ta mała wypisz wymaluj Halina jak mała była. Jeszcze pamiętam jak małe byłyśmy - Miłosz tylko spojrzał na nas z lekkim uśmiechem,
- Tak tak cała babcia  - Powiedział mimo, że wszyscy znaliśmy prawdę. Chciałam cos powiedzieć, zaprzeczyć ale mi nie pozwolił.
- Była by dumna z takiej ładnej prawnusi - Pogładziła małą po rączce. Mama Miłosza patrzyła na nią jak zaczarowana.
-Ale ciociu - Pani Maria chciała cos dodać.
- No Marysia ty tez się wnuczka nie chwalisz, nie ładnie - Staruszka pogroziła jej palcem.
- Sama się dowiedziałam dopiero - Wydukała zaskoczona pani Maria
- Miłosz! - Janina pogroziła mu laską - Marysiu wpadnij, do starej ciotki na herbatę. Dziś jeszcze. Porozmawiamy sobie-zwróciła się do mamy. Ona tylko kiwnęła głowa na znak, że się zgadza. Później Miłosz mi wyjaśnił mi kim jest pani Janina. Była to najlepsza przyjaciółka mamy pani Marii, podobno nie raz pilnowała go i jego rodzeństwo jak byli mali.
- Miłosz, ale ona myśli, że Julka to twoja rodzona córka. Jak to wygląda - Nie wiedziałam co mam myśleć. Nie chciałam aby ktoś myślał, że Miłosz ukrywał rodzinę.
- Jula jest moja córką, czekać tylko na papierek. A babcia Janina to nie plotkara, mama jej już wytłumaczy. Może i wygląda groźnie ale to przyjaciółka babci. A babcia pokochała by was od pierwszego wejrzenia - Ucałował mnie w skroń i mocno przytulił.
Kolejnego dnia tuż po śniadaniu, przygotowaliśmy się do powrotu. Jula oczywiście nie była zachwycona, tak jej się spodobało, że chciała by tu zostać na dłużej.
- To co może teraz na ferie do dziadków przyjedziesz? - Zapytał tata Miłosza, kiedy Pakowaliśmy się do auta - Rodzice zostaną w pracy, a Ty przyjedziesz - Jula zamyśliła się chwilę.
 - Dobla, pszyjade - Powiedziała poważnie - Tylko nie na długo bo będą za mną tęsknic.
 - Będą, będą ale dadzą sobie radę - Zaśmiała się Magda, puszczając mi oczko.
 - To co dzieci kiedy przyjedziecie znowu? - Zapytała mama Miłosza podchodząc do mnie.
- Wszystko zależy od pracy, a u nas to wiadomo. Bardzo dziękujemy za gościnę. Było nam bardzo miło - Uśmiechnęłam się do niej - No i przepraszam Panią - Chciałam przeprosić ja za te wszystkie nieporozumienia z Julka, że mną.
- Po pierwsze to mamę, a po drugie nie masz za co kochana - Uściskała mnie mocno - Jesteśmy rodzina. Pamiętaj - Szepnęła mi do ucha - Jula jest nasza wnusia, a Ty synowa, a reszcie nic do tego - Ucałowała mnie po policzek - Przyjedźcie szybko. 
Miłosz POW. Pożegnałem się właśnie z mamą, tata żegnał się jeszcze z dziewczynami. Mama pogratulowała mi po raz kolejny rodziny, mówiła coś ze jest że mnie dumna i nie może doczekać się naszego ślubu no i kolejnych wnuków. Moi rodzice pokochali moje dziewczyny od pierwszego wejrzenia, tak samo jak ja, cieszyło mnie to.
- To co synu kiedy do nas znowu przyjedziecie? - Zapytał tata kiedy się z nim żegnałem.
- Nie wiem tato, postaramy się jak najszybciej. 
-  No dobrze dobrze - Uśmiechnął się do mnie - Tylko pilnuj mi tam dziewczyn - Pogroził mi palcem śmiejąc się.
 - Jak zawsze - On przytulił mnie mocno do siebie.
 - Cieszę się że układa wam się tak dobrze - Zaczął kiedy mnie przytulił - Może po tej bacówce jakiś wnuk się trafi - Zaśmiał się.
 - Tato - Spojrzałem na niego - Mówiłem....
- Starego ojca nie oszukasz - Zaśmiał się, puszczając mi oczko - Jedzcie ostrożnie, nie ma co szaleć na drogach.
 - Spokojnie wiozę rodzinę - Uśmiechnąłem się, nagle Jula podbiegła do nas.
- To pa dziadku wyciągnęła rączki w jej stronę on wziął ją na ręce i ucałował w główkę.
 - Pa wnusia i odwiedź nas szybciutko.
 - Dobla - Ucałowała go w policzek.
- Pa dziadku - Pożegnała się i Magda podchodząc do nas.
 - Pa kochana i Ty pamiętaj o starym dziadku - Ucałował ja w czoło.
 - Pamiętam pamiętam. Chodź Jula wsiadamy - Jula dała dziadkowi buziaka i przeskoczyła na Magdę.
 - To co teraz ino czekoc na wnuka - Zaśmiał się - Może ino 9 miesięcy - Powiedział ciszej śmiejąc się.
- Tato, tata niech... dowiedzenia - Zaśmiałem się żegnając.


Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz