Cz. 15

344 15 0
                                    

Miłosz POW. Ogarnęliśmy się w miarę szybko, Julkę odstawiliśmy do przedszkola, a sami pojechaliśmy na badania. Natalia żegnała się z małą, jak by to miało być ich ostatnie spotkanie. Szybko wymyśliłem małej, że mama będzie za nią bardzo tęsknić bo tyle czasu były razem w szpitalu, że mamusia się do niej przyzwyczaiła. Całe szczęście Julka uwierzyła i obiecała Natalii, że szybko minie i niedługo po nią przyjedzie, zaproponowała kino, podobno wyszła jakaś nowa bajka. Zgodziłem się za Natalię, ona przytaknęła dopiero po chwili. Z przedszkola wyciągnąłem ją siłą.
Na badaniach byliśmy przed czasem, Natalia nie chciała się spóźnić nawet chwili. W końcu nadeszła jej kolej, ona stała tak patrząc na drzwi.
- Jestem tu cały czas - Delikatnie uścisnąłem jej dłoń - Będzie dobrze.
- Nie Miłosz ja nie dam rady - Odparła zrezygnowana, chciała już odejść ale przytrzymałem jej dłoń odwracając  ja w moją stronę.
- Nie możesz się poddać. Słyszysz - Położyłem jej dłonie na przedramionach - Nie możesz tego zrobić Julce słyszysz - Mówiłem łagodnie - Musisz zrobić te badania, musisz wiedzieć. Bo masz dla kogo walczyć. Słyszysz - Ona tylko pokiwała głową, złapałem jej dłoń i podprowadziłem pod drzwi, otwierając przed nią - Czekam - Szepnąłem zamykając drzwi. Tuż po badaniach, zabrałem Natalie na śniadanie, a potem na spacer. Chciałem z nią porozmawiać , wiedziałem jak jest jej trudno, ale musiałem uświadomić ją, że Julka czuje że coś jest nie tak. Mała ma dopiero 4 lata, nie może bać się o to, że coś stanie się jej mamie, widzieć że jest smutna, to jak płaczę.  Wczoraj jej słowa kompletnie mnie rozwaliły.
- A co jeśli to prawda? Co z Julką? - Zatrzymała się gdzieś w połowie drogi - Przecież wiesz, jak to wygląda, wiesz jaka to walka, a nie każdy ją wygrywa. Co wtedy stanie się z Julką.
- Ej, nawet jeśli to prawda to wszystko będzie dobrze słyszysz - Położyłem jej dłonie na przed ranieniach, chciałem żeby patrzyła mi w oczy, delikatnie podniosłem jej podbródek - Obiecuje Ci, że będę przywoził Julkę codziennie do szpitala, jak tylko będziesz tego chciała, będę jej  pilnował, nie pozwolę, żeby była smutna, będę zabierał ja do kina, na lody na plac zabaw, wszędzie żeby tylko była szczęśliwa. A najważniejsze to obiecuje Ci, ze zrobię wszystko, żeby nie trafiła do Twojego byłego męża. A jeśli będzie trzeba wystąpię o opiekę nad nią.
- Dziękuje - Szepnęła - Zabierzemy Julkę przed obiadem, dobrze? Chce ją zabrać na obiad dawno nie byłyśmy nigdzie - Spojrzałem na zegarek.
- To chodź szybko, bo nie zdążymy - Złapałem jej dłoń i pobiegliśmy w stronę samochodu. Julka zdziwiła się, kiedy wpadliśmy przed obiadem, tak samo jak przedszkolanka, szybko wymyśliłem, że zapomnieliśmy o wizycie u lekarza po tym całym szpitalu małej.  W pierwszej kolejności poszliśmy do McDonalda, mała była w siódmym niebie, po  MacDonaldzie poszliśmy do kina na bajkę, oczywiście spóźniliśmy się na seans i musieliśmy czekać godzinę na kolejny. Julka była zmęczona, tak bardzo, że zasnęła w drodze do domu. Już jutro maja być wyniki, widzę ile to Natalie kosztuje. Boi się nie tyle o siebie a o przyszłość córki. Chciała abym poszedł do domu, bo ile mogę nimi się zajmować. Ja uparłem się i zostałem. W środku nocy ze snu wyrwały mnie dziwne jęki, zajrzałem do Julki spała grzecznie. Udałem się do sypialni Mróz, spała ale nie był to spokojny sen. Wierciła się, mówiła coś przez sen niezrozumiałego. Cicho podszedłem i usiadłem na skraju łóżka, delikatnie pogładziłem ją po mokrym od potu czole. Nagle obudziła się, przestraszona skuliła się na łóżku. Uspokoiłem ją szeptałem, żeby się nie bała, wtuliła się we mnie po chwili. Opowiedziała o złym śnie, okryłem ją kołdrą. Natalia poprosiła abym posiedział przy niej aż zaśnie. Zasnęła, ale nie był to spokojny sen. Postanowiłem posiedzieć przy niej na fotelu niedaleko łóżka, zasnąłem po jakiś dwóch godzinach.
Następnego dnia godzina 12.00
Siedzieliśmy z Natalią przed salą. Do jej wizyty zostało jakieś 5 minut, ona cały czas chodziła w kółko po korytarzu.
 - Natalia usiądź bo wydepczesz dziurę  - Powiedziałem łagodnie, a ona nawet nie spojrzała. Jak by nie słyszała.  Wstałem i delikatnie pociągnąłem ja na krzesło - Spokojnie zobaczysz będzie dobrze.
- Miłosz, jak spokojnie .... - Chciała coś dodać, ale wyszedł lekarz wołając ją. Ona bez słowa wstała, po czym spojrzała na mnie przerażona bardziej niż kiedy kolwiek.
- Nie nie dam rady - Chciała odejść tak samo jak wczoraj, ale złapałem ją za nadgarstek, tym samym uniemożliwiając jej ucieczkę - Jestem z Tobą - Szepnąłem,  ona po chwili niepewnie ruszyła w stronę gabinetu.  A ja jak bym czuł, że tego chce ruszyłem za nią. Kiedy byliśmy w środku spojrzała na mnie, nie była zła, w jej oczach widziałem coś w rodzaju ulgi.
- Proszę - Lekarz podał jej parę kartek - To są wyniki kopia dla Pani - Natalia wyciągnęła dłoń z trudem opanowała jej drżenie, delikatnie swoją dłonią nakryłem jej dłoń która leżała na kolanie,  ściskając ją lekko, już po niespełna sekundzie poczułem jak kurczowo ją ściska. 
- Ja nic z tego nie rozumiem - Spojrzała na niego odrywając wzrok od kartki, niewiele myśląc zabrałem jej wyniki. 
- Proszę się uśmiechnąć. Te wyniki, to tylko anemia, przemęczanie nie wiem może do tego zła dieta - Powiedział uśmiechając się do niej, a ona słuchała go jak zaczarowana - Przepisze Pani jakieś witaminy i proponował bym zmianę diety.
- Czyli nic mi nie jest? 
- Poza anemią, wszystko dobrze. Niech się Pani uśmiechnie.
- A nie mówiłem, że wszystko będzie dobrze - Poczułem jak ogromny kamień spada mi z serca, ona nie powiedziała nic tylko się uśmiechnęła w końcu od dwóch dni. Widziałem, że jeszcze nie wierzy w to do końca, że jeszcze to do niej nie dotarło.
- Proszę to przyjmować 3 razy dziennie, zmienić dietę. A no i orzeczenie lekarskie, daje Pani zgodę, ale niech się Pani pojawi u mnie za  dwa miesiące.
- Oczywiście - Odezwałem się za nią, Natalia dalej była w lekkim szoku - Dziękujemy. 

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz