Cz. 87

213 10 0
                                    

Natalia POW. Obudziłam się wtulona w mojego męża, Julci już nie było. No tak mała zasnęła długo przed nami, więc pewnie już biega od świtu. Nie myliłam się już po chwili usłyszałam jej śmiech na zewnątrz. Spojrzałam na wyświetlacz, było chwilę po 9, Miłosz jeszcze spał,  nie chciałam go budzić. Dałam mu małego buziaka, chciałam przygotować śniadanie dlatego po szybkim buziaku, chciałam jak najciszej wstać z łóżka.
- A do kąd to - Poczułam jak łapie moją dłoń i przyciąga do siebie, szybko opadłam na jego klatkę piersiową. A on złączył nasze usta - Dzień dobry - Uśmiechnął się do mnie, głaskając po policzku.
- Dzień dobry - Uśmiechnęłam się do niego, patrząc prosto w oczy - Przepraszam nie chciałam Cię budzić. 
- Ty możesz mnie budzić zawsze - Ponownie złączył nasze usta - Może po śniadaniu pójdziemy na spacer?
- Chętnie, weźmiemy młodych. Musicie się w końcu jakoś dogadać - Musnęłam jego policzek, on tylko przewrócił oczami. Zgadzając się niechętnie - To teraz wstajemy.
- Ale.... - Spojrzał na mnie zawiedziony, obejmując cały czas w pasie. Patrząc na niego momentalnie wybuchnęłam śmiechem.
- Wstawaj - Zaśmiałam się, całując delikatnie w klatkę piersiową - Lecę do łazienki, a potem zrobię śniadanie - Wstałam zanim zdążył mnie zatrzymać.
Miłosz POW. Natalia udała się pod prysznic, szybko wyskoczyłem z łózka. Narzuciłem na siebie cokolwiek, zbiegłem do kuchni zrobić śniadanie mojej kochanej żonce. Przed zejściem na dół dokładnie sprawdziłem czy dobrze zamknęła drzwi, może Staszek dziś nic nie odwali. Nie wiem czy wtedy coś powstrzyma mnie przed zabójstwem. Z udekorowaną taca wróciłem, na górę, mama chyba nie zabije mnie za tego kwiatka z doniczki, ale mam nadzieję, że żonie się spodoba. We Wrocławiu kupię jej piękny bukiet herbacianych róż. Natalia właśnie wychodziła z pokoju.
- Kotuś, ja właśnie miałam iść coś nam zrobić - Zaskoczyłem ją.
- Wiem, ale to ja dziś żonie śniadanie niosę. Powinno być do łóżka, ale będą nie martw się będą -Solennie obiecałem. W trakcie śniadania wpadła Julka, miała zmarznięty nosek. Szybko nalałem jej ciepłej herbatki.
 -Córeczko. Dobrze się czujesz? Od rana chyba biegałaś po podwórku? -Natalia bała się o nią, w końcu od rana biegania po dworze mógł się skończyć różnie.
- Dobrze mama. A co robimy później? Tak biegałam ale byłam z dziadkiem. Pomagałam mu -Mała opowiedziała nam co robiła od rana.
- A co chcesz robić? - Zapytałem łaskotając ją. 
- Tata zostaw - Zaśmiała się - Może z  Magdą i Wojtkiem gdzieś pójdziemy? - Mała popatrzyła na nas z nadzieją.
 -Dobrze córuś, ale ciepło się ubierz ok? - Co prawda liczyłem na spacer tylko naszej trójki, ale nie byłem wstanie odmówić Julci. 
Natalia POW. Wyszykowani i ciepło ubrani zgarnęliśmy nasza przyszła młoda parę. Wojtek i Magda chętnie zgodzili się na spacer. Młody tak bardzo był wpatrzony w Magdę. Pogoda była mroźna, ale słoneczna. Pierścionek na dłoni młodej pięknie się mienił, zachwycał mnie ten widok. Jula jak zawsze biegała miedzy nami, nasze gołąbeczki szli w przodzie. Niedźwiecki obejmował Madzię w pasie, Miłosz jeszcze miał odruch podbiegnięcia do młodej i odciągnięcia jej. Jak  jeszcze nie dawno Julkę od Filipa.
- Miłosz naszym młodym pasuje dziecko. Może za niedługo zostaniesz dziadkiem? - Zaśmiałam się, nie mogłam się powstrzymać.
- Natalia, nie, nie. Wypluj te słowa - Prawie krzyknął. aż młodzi się odwrócili.
- Oj Miłosz. Ja to już widzę jak idą z wózeczkiem - Drażniłam go dalej.
- Natalia, to...to za wcześnie. Magda niech skończy ta szkołę, potem praca i dopiero. Ze ślubem tez nie tak szybko powinni - Westchnął tylko i mocno mnie przytulił.
Miłosz POW. Spacerowaliśmy tak jakiś czas, kiedy nagle na naszej drodze stanął młody chłopak. Był on mniej więcej w Magdy wieku, chyba już go kiedyś widziałem. Zauważyłem jak Magda mocniej wtuliła się w młodego. Tamten zaś spojrzał dziwnie na Magdę, sami nie wiemy jak to się stało, ale pociągną Magdę do siebie.
- A to kto? Co to za goguś? Już się w tym Wrocławiu pocieszyłaś - Warkną chłopak.
- Puszczaj ją - Wojtek odepchną chłopaka. Teraz Magda stała za nim.
- A co Cię to obchodzi? Nie jesteśmy razem - Warknęła Magda.
- Zdradzasz mnie z tym to gogusiem? Na prawdę wolisz go? - Chciał coś powiedzieć, ale Wojtek doskoczył do niego.
- Sam mnie zdradzałeś, a teraz daj nam spokój - Warknęła na niego Magda.
- Pożałujesz jeszcze. Pożałujesz, zobaczysz co straciłaś - Chłopaczek tylko rzucił. Widziałem, że młody chciał go uderzyć, szybko odciągnąłem go od niego. Nie były mu potrzebne kłopoty.
-  Wojtek nie warto zostaw go kochanie - Magda też odciągała Wojtka. On tylko na nią spojrzał i odpuścił.
- Zaczepisz, zagrozisz mojej narzeczonej a już nie żyjesz - Niedźwiecki odepchnął mocno tego chłopaka. Tamten cos burknął, ale speszony uciekł szybko. Po całej tej sytuacji, młodzi chcieli jak najszybciej wrócić do domu. Wróciliśmy z nimi , robiło się coraz zimniej, a i pora obiadu się zbliżała. Magda zniknęła w pokoju, moja żona też gdzieś przepadła. Spotkałem Wojtka w kuchni, robił dla narzeczonej herbatę.
- Wojtek, dziękuję - Podałem mu dłoń. Spojrzał na mnie zszokowany.
- Ale Miłosz, o co chodzi? - Było widać, że jest zaskoczony.
- No o te akcje na spacerze. Broniłeś jej, gdybym Cię nie odciągną. Widzę, ze może liczyć na Ciebie.
- Miłosz ja ją kocham, na prawdę. Mogę wam co dnia to udowadniać - Wojtek był bardzo przejęty. Nalewał wodę do kubków.
- Nie nam udowadniaj, tylko jej. Proszę bądź dla niej dobry. Masz to dla niej, serniczek lubi go bardzo. Chyba wiesz? - Podałem mu talerzyk z ciastem.
- Będę, masz moje słowo. Tak pamiętam, lubi go bardzo - Uśmiechną się i szybko zabrał tace z herbatką dla ukochanej.
Natalia POW. Po powrocie ze spaceru w domu zaczepił mnie Staszek. Trochę obawiałam się co ten młody znów wymyśli. Chciał ze mną rozmawiać, ja zdecydowanie nie miałam ochoty. Bo jego usilnych próbach, zgodziłam się.
- No mów co masz mówić. Tylko mi tu bez numerów - Pogroziłam mu palcem. Nie ufałam mu, ale poszłam z nim do pokoju.
- Ciocia ja chciałem przeprosić - Wyciągną dłoń w moja stronę.
- Młody ty sobie żarty robisz? -Serio? Najpierw odwala takie akcje, a teraz co niby?
- Nie ja Ciocię naprawdę przepraszam. Zachowałem się jak dupek. Wybaczy mi ciocia? - Patrzył naprawdę smutno.
- Tak, ze względu na Twojego wuja, ale odwal cos takiego jeszcze raz, a nie masz życia. Nikt Cie chłopaku nie uratuje - Podałam mu dłoń. Z oporami powstrzymał się przed przytuleniem mnie.
- Obiecuję, obiecuje Cioteczka. Domyśliłam się co, a raczej kto stał z zachowaniem Staszka. Poszłam do naszego pokoju Miłosz akurat pakował nasze rzeczy. Po cichu weszłam do pokoju zamykając za sobą  drzwi. Przytuliłam się do jego pleców.
- Kochanie, dziękuję - Musnęłam go w plecy.
- Misia za co? - Odwrócił się do mnie.
- Za Staszka przeprosił mnie.
- To doskonale, ale co ja mam z tym wspólnego? - Bawił się moimi włosami.
- Ty już wiesz co. Dziękuję kochanie - Przytuliłam się i wbiłam mocno w jego usta. On tylko wziął mnie na ręce i zaniósł na łózko.

Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz