Cz.59

304 14 0
                                    

3 osoba POW. Jula bawiła się w najlepsze na podwórku. zwiedziła chyba każdy kąt w obejściu państwa Bachledów. Buszowała dosłownie wszędzie, ale nie dotykała rzeczy bez pozwolenia rodziców, tylko oglądała. Tata Miłosza wracał właśnie od brata, gdy z krzewów rosnących przy tylnej furtce, wypadła wprost na niego Julia. Mała szukał tam kotka, który tam pobiegł. W pierwszym odruchu mężczyzna się przestraszył.
- Ki diabeł- Zaklął , ale po chwili zobaczył co a bardziej kto go przestraszył - A Ty dziecko kim jesteś, gdzie rodzice? Co tu robisz sama?- Pan Bachleda był w lekkim szoku.
- Nie wolno mi lozmawiać z obcymi, to panu nie powiem. lodzice powiedzieli, że nie wolno, to ich słucham. A lodziców tseba słuchać - Odparła zdziwionemu ojcu Górala.
- Ale dziecko sama jesteś, może zaprowadzę Cię do rodziców? Zgubiłaś się?- Chciał złapać Jule za rączkę. Mała tylko odskoczyła.
- Niech pan idzie sobie. Mój tata jest policjantem i pana alesztuje. Tata nie da mnie zablać sobie. Ja mówiłam nie lozmawiać z obcymi - Prychnęła i biegła w stronę domu, pod domem wpadła na Magdę, która akurat  wyszła przed dom porozmawiać z Wojtkiem.
- Wojtek kocie, oddzwonię. Musze dziadka uratować, Jula straszy go aresztem...Tak tak mała straszy go policją...wiem, wiem nie żartuje. Pa kotek lecę ratować dziadka - Magda rozłączyła się i wzięła na ręce Julkę.
- Madzia dziecko, czyja ona jest? -  Zapytał zdziwiony podchodząc do wnuczki.
- Wuja, to córka wuja - Magda odpowiedziała z pełna powaga dziadkowi. On tylko popatrzył na obie i nie wiedział co ma powiedzieć.
- Magda nie wolno, żartować z dziadka - Pogroził jej palcem.
- Ja chcę do taty, a ten pan chciał mnie zablać. Nie dałam się i nie chciałam lozmawiać jak tata i mama mówili. A jak pan bedzie nie dobly to psyjdzie tata i pana alesztuje -Jula mówiła to takim stanowczym tonem, aż Magda i tata Miłosza nie mogli uwierzyć, że taka mała dziewczynka to mówi, mimo to Magdę to rozbawiło.
- A kto jest twoim tatą?- Zapytał dziadek Magdy.
- Jus mówiłam nie lozmawiam z obcymi. Idę po tetę -Jula odwróciła główkę w stronę domu, zaczęła się wiercić na rękach Magdy.
- Ja jestem Jan Bachleda, dziadek Magdy i tata Miłosza - Przedstawił się małej.
-Na.prawdę?- Zdziwiła się młoda.
- Naprawdę - Zaśmiała się Magda.
- To co idziemy do domu, a Madzia sobie spokojnie porozmawia - Tata Miłosza wyciągnął ręce w jej stronę. Młoda tylko popatrzyła na niego, ale szybko pokręciła główka na nie. W mgnieniu oka zeskoczyła z rąk Magdy.
- Tatusiu ! - Krzyknęła gnając do domu.
- No to ma dziadzia przekichane - Zaśmiała się Magda - Młoda idzie poskarżyć się tatusiowi - Mówiła śmiejąc się - Niedługo wrócę - Ucałowała go w policzek i odeszła. 
Natalia POW. Jula jak burza wpadła do domu, od razu wdrapała się Miłoszowi na ręce.
- Bo tam Pan, ja nie lozmawiałam i on chciał abym poszła z nim - Dukała chaotycznie. Mi serce podeszło do gardła, bałam się, że ktoś chce spełnić swoje groźby. Na raz do kuchni wszedł postawny starszy, mężczyzna idealna kopia Miłosza, tylko starsza.
- Co tu się kruca dzieje? - Spojrzał na syna zdziwiony - I kto ma mnie aresztować? Synu własnego ojca? - Od progu posłał nam wszystkim pytające spojrzenie.
- Tata to ten pan, co mówiłam - Julka pokazała paluszkiem na tatę Miłosza, ja odetchnęłam, że to nikt obcy, ale jednak stres pozostał bo właśnie mam poznać teścia. 
Miłosz POW. Stanąłem obok krzesła Natalii, położyłem dłoń na jej ramieniu, Jula mocno obejmowała moją szyję. Ona wstała i stanęła teraz obok mnie, czułem jak bardzo się denerwuje. Nie musiała nic mówić, znałem ją na tyle dobrze, że doskonale wiedziałem, potrafiłem wyczytać wszystko z mimiki jej twarzy z tego, w jaki sposób ściska moja dłoń.
- Tato, chcę Ci przedstawić Natalię moją narzeczoną i Julię moją córkę - Mój ojciec tylko popatrzył na nas lekko skołowany, chyba nie wiedział co ma powiedzieć. Trzymałem Natalie za dłoń, czułem jej napięcie.
- No dzieci, co ja mam powiedzieć - Tata tylko pokręcił głowa - Jak się kochacie, to co ja mam wam bronić - Zaśmiał się - Ale małej to chyba nie ukrywałeś przed nami?- Zapytał z nieodgadnioną miną.
- Nie tato, Julka to córka Natalii, a teraz i moją. Poznaj tato moją rodzinę. 
- Jak tak witajcie kochani w rodzinie. No to Natalko chodź tu do teścia - Uścisnął mocno Natalie, widziałem ulgę w jej oczach.
- Tatusiu to nie alesztujesz tego Pana - Julka popatrzyła na mnie zdziwiona - On chciał mnie zablać - Momentalnie wszyscy wybuchliśmy śmichem.
- Nie księżniczko - Zaprzeczyłem starając się zachować powagę - Nie aresztuje tego Pana, bo to jest Twój dziadziuś.
- No ale ta mała to ma charakterek, po tatusiu - Mój tata tylko na nią spojrzał - Synu nie wyprzesz się jej byłeś taki sam - Do dziadka nie podejdziesz? Nie ma się co bać -Jula spojrzała na mnie z uwagą
 - No Julka przywitaj się z dziadkiem - Posłałem jej zachęcające spojrzenie. Jula zeskoczyła z moich rak i podeszła do taty, podała mu dłoń.
-Julia Mlóz - Przedstawiła się grzecznie, a my wypchnęliśmy śmiechem, była przy tym tak bardzo poważna.
-Jan Bachleda miło mi. To co z dziadkiem i Magdą pójdziemy potem na spacer?- Zaproponował tata.
- Tak ale i z tatusiem też i mamą i babcią - Odparła Julcia.
- No pewnie, córeczka tatusia nam rośnie- Zaśmiał się ojciec. Usiedliśmy przy stole, tata gdzieś zniknął powiedział, że za chwilę wróci. W tym czasie mama przyniosła ciasto, siedzieliśmy rozmawialiśmy o wszystkim, głównie o tym co działo się od tego dnia kiedy mama pojechała do Czarciego. Tata wrócił po jakiś 10 minutach, z siatką pełna zabawek, oczywiście wszystkie były po Magdzie.
 - A zobacz co ja znalazłem - Pokazał na siatkę - Zabawki Madzi może nie wszystkie, bo za dużo by ich było - Powiedział siadając przy stol - Może się pobawimy? - Jula spojrzała na niego. Po chwili pokiwała główka.
 - Najpierw księżniczko coś zjemy - Ucałowałem ja w główkę - Głodna byłaś.
 - Już robię kanapeczki, ale nie dużo bo obiadek - Mama  zabrała się za kanapki. W tym czasie Jula zeskoczyła z moich kolan.
 - Dziadku - Stanęła na przeciwko mojego taty - Ja to Cię chciałam pseplosić, za to że chciałam cię alesztować - Powiedziała robiąc klasyczna minę, która zawsze robiła jak była niegrzeczna i chciała mnie przeprosić.
- Nic się nie stało właściwie to bardzo dobrze zrobiłaś, bo nie wolno rozmawiać z obcymi - Tata posadził sobie Julkę na kolanach - Wiesz nigdy nie wiadomo kto Cię może zaczepić - Pogłaskał ja po główce, w tym czasie mama podała Juli dwie małe kanapeczki.
Natalia POW. Z każdą chwilą czułam się coraz lepiej, pewniej. Oparłam głowę o ramię Miłosza, a ten objął mnie ramieniem muskając przy tym w czoło.
- A ty mi chyba Marysiu zapomniałaś o czymś powiedzieć jak z tego Wrocławia wróciłaś - Zwrócił się do żony.
- Dzieci chciały Ci same powiedzieć, zresztą pewnie byś mi nie uwierzył - Spojrzała na nas uśmiechając się.
- W sumie rację masz - Zaśmiał się - To co może teraz opowiecie mi jak to się w ogóle stało? Skąd skąd się znacie? - Popatrzył na nas, Miłosz już chciał cis powiedzieć kiedy w kuchni pojawiła się...



Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz