Cz. 84

245 13 0
                                    

POW Natalia. Czas biegł tak cholernie szybko dzień za dniem. Nawet się nie zorientowaliśmy kiedy byliśmy już blisko świat. Świat spędzonych razem wspólnie już jako rodzina. Pierwszy występ Julki na jasełkach no i oczywiście w szkole tańca. Miłosz był z niej tak strasznie dumny, ja zresztą też. Oczywiście przed zjadła ja trema, ale dała sobie radę. Z Miłoszem wybłagaliśmy o wolne na 3 dni świat. Oczywiście nie było łatwo, bo wiadomo każdy chciał mieć wolne, ale się udało. Ostatecznie Julka pojechała do dziadków wcześniej, a my mieliśmy dojechać 24. Tuż po nocnej zmianie. Z tego co mówiła Magda w szkole ma dużo zajęć i dojedzie sama późnym wieczorem dzień przed wigilia.
 24 grudnia.
 Służbę skończyliśmy parę minut po 7 wyszliśmy z komendy żegnając się ze wszystkimi kogo spotkaliśmy, oczywiście życząc wesołych świąt.
 - Pierwsze wspólne święta - Miłosz obijał mnie w pasie całując w skroń - Najpiękniejsze  święta - Szepnął.
- Najpiękniejsze - Powtórzyłam za nim - Tylko trochę się stresuje - Przyznałam w końcu.
- Kicia czym? - Przytulił mnie mocniej. Staliśmy już pod samochodem.
- Rodzice są wspaniali, Twoja siostra, Magda i nawet Staszek. Tylko wiesz, teraz to Poznam resztę rodziny. Ciocie wujkowie... - Zanim się zorientowałam Miłosz przytulił mnie mocno, całując w czubek głowy.
 - Was nie da się nie kochać - Szepnął w moje włosy - Jesteś moja żona, która kocham ponad wszystko, a Julcia moja małą księżniczka i nic i nikt tego nie zmieni. Zapamiętaj to - Ucałował mnie w czoło - A teraz chodź jedziemy na szybkie śniadanie i do Wojtka bo trzeba jeszcze Mikołaja zgarnąć po drodze.
 - Chyba gwiazdkę - Zaśmiałam się - Mikołaj to już był - Pokręciłam głowa. Po czym skradłam mu buziaka
 - Kocham Cię - Szepnęłam i wsiadłam do auta. Wróciliśmy do domu myślałam, że zejdzie nam szybciej, ale Miłosz wpakował mi się do łazienki, prosto pod prysznic. Nie miałam serca go wyrzucać, tak więc po wspólnym prysznicu, ekspresowym śniadaniu spóźnieni prawie półtorej godziny pojechaliśmy po Wojtka. Wojtek już czekał na nas, wrzucił torby na tylnie siedzenie. Kiedy je tak wrzucał jedna uderzyła w fotel Miłosza, ten już chciał coś powiedzieć, ale go powstrzymałam.
- No co tak długo? - Wojtek tylko westchnął.
- Wojtek ciesz się, że masz czym jechać - Odparł mu lekko zły Miłosz.
- Cieszę, cieszę. A wy co Juli spełnialiście życzenie? - Na te słowa Miłosz serio miał ochotę wywalić go z auta. Położyłam dłoń na ramieniu Miłosza ten tylko westchną.
- Młody nie przeginaj. Pasy i jedziemy - Skarciłam młodego. On lekko się uśmiechną.
- No moja myszka czeka - Na słowa Wojtka Miłosz tylko się wzdrygnął. Jeśli panowie się nie zabiją przez święta, to będzie prawdziwy cud świąteczny.
- I teściowa kochany, i teściowa - Zaśmiałam się.
- O tak teściowa - Rzucił Miłosz zgryźliwie.
POW Miłosz. Ledwo wyjechaliśmy z Wrocławia, a Natalia zasnęła. Zatrzymałem auto w pierwszym możliwym miejscu i poszedłem po koc do bagażnika. Delikatnie odkryłem żonę, poprawiając jej fotel i pocałowałem ją w czoło. Widziałem to spojrzenie Niedźwieckiego.
 - Jedno słowo a lecisz na piechotę - Rzuciłem do niego oschle.
 - No przecież nic nie mówię - Uśmiechnął się pod nosem.
 - I niech tak zostanie. A to że przeżyjesz te święta potraktuj jako świąteczny cud. 
Droga do Czarciej nie zajęła na aż tak dużo czasu, wiadomo o tej porze roku trzeba jechać ostrożniej. Natalia spała prawie całą drogę, a Wojtek przeważnie siedział na telefonie albo trochę rozmawialiśmy na neutralne tematy. Ja naprawdę nie mam nic do niego, ale sytuacja z Magdą. Jeszcze może zostać moim ...zięciem. Kiedy byliśmy już na miejscu, delikatnie obudziłem żonę. Wojtek wypadł z auta wprost w ramiona ukochanej, zakręcił nią do okoła.
- Ej misiu, wstajemy - Pogładziłem żonę po policzku.
- To już? Tak szybko? - Przetarła oczy wierzchem dłoni.
- Tak Misia. Zaraz pewnie Julcia do nas wybiegnie - Musnąłem ją w policzek.
- Tęskniłam - Szepnęła.
- Ja też, ale teraz daj mi buziaka - Pocałowałem Natalię. Ona nie opierała się i oddała mi pocałunek. Natalia ledwo wyszła z auta, a Julka wybiegła z domu.
- Mamusia - Krzyknęła wpadając jej w ramiona. Natalia mocno przytuliła nasza córkę i dała jej buziaka - Tatuś - Podbiegła do mnie jak tylko przywitała się z mamą - Mieliście być wcześniej - Odparła nieco urażona.
- Wiemy, ale wiesz ślisko na drogach. Trzeba jechać powoli.
- Ulepimy dziś bałwana - Popatrzyła na mnie swoimi dużymi oczkami.
- Oczywiście, tylko troszeczkę później.
- Eh tato nie znasz piosenki - Mówiąc to tylko załamała rączki. Natalia zaczęła się śmiać.
- Oj tata tata - Patrzyła na mnie śmiejąc się - Chodź tata bo trzeba pomóc mamie potem nauczę Cię piosenki - Poszliśmy do domu, Natalia od razu zaczęła pomagać mamie. Widziałem jak przy tym podjadała co nie co i to najróżniejsze rzeczy. W tym czasie kiedy dziewczyny siedziały w kuchni, ja z tatą i Wojtkiem zaczęliśmy od przenoszenia stołu, krzeseł w końcu miało być nas sporo. Jagna z młodymi  miała zostać tylko na chwilę, a potem miała iść do teściów Staszka. Młody miał być jakoś przed 18 razem z Michaliną, potem wspólnie jechali do Michaśki. my startowaliśmy o 18. Dziewczyny postarały się i to bardzo o 16, wszystko było gotowe. Matylda z moją teściowa przyjechały chwilę po 17. Panie akurat były na górze przygotowywały się na wieczór. Tata z Wojtkiem i Julka poszli jeszcze do piwnicy po kompot. Przywitałem się z teściową i Matyldą to drugie podobało mi się zdecydowanie mniej. Moja szwagierka, położyła mi dłoń na klatce piersiowej i delikatnie musnęła mój policzek.
- A gdzie Natalia i Julcia? - Zapytała mama kiedy zaprosiłem je do środka.
- No właśnie gdzie moja ulubiona cioteczka - Nagle do domu wparował Staszek z Michaśką, młoda była już w zawansowanej ciąży - Siemka wuja.
- Cześć - Przywitałem się z młodymi - Natalia ubiera się na górze, a Julcia z dziadkiem i Wojtkiem w piwnicy - Wyjaśniłem teściowej. 
POW. Natalia Byłam w trakcie szykowania się do kolacji. Make-up był już gotowy, postanowiłam na dość delikatny. Kiedy miałam już wkładać na siebie koszulę, drzwi od pokoju otworzyły się z impetem. Akurat byłam w sam staniku, na swoje nieszczęście nie zamknęłam drzwi na klucz. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Julia ale jak bardzo się myliłam.
- Staszek? Wyjdź - Krzyknęłam. Byłam jak sparaliżowana, udało mi się złapać koc w celu zasłonięcia się.
- Ojej cioteczka, przepraszam. Pomyliłem pokoje. Jaka niezdara ze mnie - Rzucił to wesołym tonem, nie odrywając ode mnie wzroku. Stał i patrzył na mnie dziwnie zadowolony.
- Wyjdź, proszę wyjdź - Ruszyłam w jego stronę. On zaś cofną się za drzwi.
- Już cioteczka, już wychodzę. Wuja to ma skarb u siebie - Wychodził, ale nie spuszczał ze mnie wzroku. Staszek wyszedł ja zaś szybko narzuciłam koszule, na siebie. W tedy zobaczyłam uchylone drzwi, sama nie wiem czy on tam nie stał jeszcze. Zamknęłam te drzwi z impetem. Ten incydent zdenerwował mnie, ale nie chciałam robić już dziś afery. Uznałam, że będę trzymać się Miłosza i Julci. Założyłam żakiet i zeszłam na dół. Stasiek był na dole stał z dziewczyną w zaawansowanej ciąży. Westchnęłam teatralnie, ma dziewczynę i dziecko w drodze, a zachowuje się jak napalony nastolatek. On tylko spojrzał na mnie i puścił mi oczko. Od razu przylgnęłam do Miłosza, musnęłam go w policzek. Staszek zaś obiął swoją dziewczynę i odwrócił wzrok.
- Pięknie wyglądasz - Przytulił mnie do siebie -  Dziewczyny nic nie chcą do picia, a ja lecę się przebrać - Musnął mnie w skroń. Chciał już wychodzić kiedy do domu jak burza wpadła Julka.
- Jula jak ty wyglądasz - Spojrzałam na Julkę, była cała brudna. Jak by w węglu, sama nie wiem. Schowałam twarz w zagłębienie szyji męża, nie mogłam na to patrzeć, chciało mi się płakać.
- Julcia się trochę ubrudziła - Do domu wszedł tata z Wojtkiem - Było by gorzej, ale młody ją złapał w ostatniej chwili.
- Szukaliśmy rzeczy dla bałwanka - Wyjaśniła przerywając dziadkowi.
- Julka, prosiłam Cię. Zaraz kolacja - Spojrzałam na córkę załamana - Nie możesz chociaż raz mnie posłuchać.
- Kochanie - Szepnął mój mąż po czym poczułam na policzku jego usta - Spokojnie, nie denerwuj się - Powiedział łagodnie - Chodź księżniczko mamy mało czasu - Złapał Julkę za rękę - Musimy szybko się przebrać, ale na drugi raz słuchaj mamusi - Julka tylko przytaknęła głową. 
Równo o 18.00 zasiedliśmy do stołu. Miłosz  przebrał Julkę w sukieneczkę, żeby wyglądała jak księżniczka. Oczywiście przed kolacją złożyliśmy sobie życzenia, oczywiście Staszek nawet przy składaniu życzeń pozwalał sobie za dużo, jego ręką powędrowała nie ta gdzie trzeba. Przy stole na moje nieszczęście siedziałam obok Staszka Bogu dzięki, że obok mnie siedział Miłosz. Widziałam jak młody zerka na mnie, jak momentami niby przypadkiem dotyka, mojej ręki, albo muska moją nogę. Instynktownie całe ciało skierowałam w stronę mojego męża. Całe szczęście chwile po 19 Staszek pojechał do rodziców Michaśki na kolację wigilijną. Poczułam się zdecydowanie lepiej kiedy go nie było. 





Bez Ciebie nie ma mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz