Miłosz POW. Nie chciałem na nią naciskać, opowiedziałem jej bajkę. Julka uśmiechnęła się delikatnie. Mała niechcący szarpnęła rączką, przez co mało nie wypadła jej kroplówka, delikatnie chwyciłem jej rączkę i zawołałem pielęgniarkę. Ranka troszkę krwawiła, ale pielęgniarka szybko poprawiła welon, a ja w tym czasie pogłaskałem Julkę po główce. Chwilkę potem malutkiej upadł kubeczek z sokiem na podłogę, chusteczką wytarłem podłogę, kiedy wracałem od kosza Julka patrzyła na mnie dziwnie wystraszona, podałem jej misia uśmiechając się do niej.
- Lubię Cie wujku. Jesteś miły i nie krzycys - Powiedziała kiedy usiadłem, koło jej łóżeczka.
- Księżniczko nic się nie stało. Mi też się to zdarza. Trzeba uważać po prostu czasem, wiesz bo coś może być gorące - Wytłumaczyłem jej delikatnie, ona tylko się uśmiechnęła.
-Tatuś ksycał, a potem mama płakała w pokoju.
- Często to było? - Zapytałem łagodnie głaskając ją po główce.
- Casami codziennie, ale telaz nie bo go nie ma - Uśmiechnęła się delikatnie, ale jej oczy były smutne - Telaz jest fajnie z mamą i z Tobą wujku - To co powiedziała, sam nie wiem jak to odebrać. W końcu dzieci mówią różne rzeczy, ale ten strach w jej oczach.
- Juleczko chcesz coś zjeść? - Zapytałem, chciałem jakoś odwrócić jej uwagę, od tego tematu.
- Lody.
- Lody będą królewno jak wyzdrowiejesz teraz może ciastko Ci kupię?
- Takkk ! - Krzyknęła uradowana.
- To księżniczko siedź tu grzecznie, a ja szybciutko pójdę do sklepu i zaraz wrócę - Ona tylko pokiwała główką, sklepik w szpitalu był już zamknięty, dlatego też musiałem pójść do sklepu koło szpitala. Jaki czas temu Natalia dzwoniła i pytała co u nas, uspokoiłem ją, że wszystko dobrze i nie musi się spieszyć wiadomo pośpiech jest zły szczególnie na drodze. Kiedy wracałem ze sklepu, nie wierzyłem własnym oczom. Monika stała pod szpitalem, a już wiedziałem na kogo czeka. Była zła, wściekła od razu na mnie naskoczyła.
- Co Ty Miłosz sobie wyobrażasz? - Niemal wykrzyczała w moją stronę.
- Niby co? Co tu robisz? - Byłem w szoku, nie spodziewałem się jej tutaj.
- Czekam na Ciebie. Nie odbierasz, nie odpisujesz? - No tak, przy małej kompletnie zapomniałem o telefonie odebrałem tylko jak Natalia dzwoniła nie chciałem, żeby się martwiła.
- Nie mam nawet ochoty - Odparłem zgodnie z prawdą, ostatnio każda rozmowa, która nie szła po jej myśli kończy się fochem i kłótnia.
- Że co? Na rozmowę ze mną, nie masz? Wrócisz wreszcie do domu?
- Monika nie mam ochoty na kolejne kłótnie z Tobą.
- Ach tak wolisz tu przesiadywać. Ona jest dorosła, niech ojciec dziecka jej pomaga. Ty masz swoje życie.
- Monika, daj już spokój to moja przyjaciółka - Nie chciałem się kłócić, starałem się być opanowany.
- Przyjaciółka? Ja jestem twoją kobietą zapamiętaj to sobie One są obce a ta mała jeszcze za bardzo się przyzwyczai. Co wolisz jej mamuśkę.
- Będę chciał to wrócę. Mam dość twoich fochów - Minąłem ją, chciałem wrócić szybko do Julki i tak nie było mnie już długo.
- Nie masz wrócić, zaprosiłam Paulinę i Idę z Chłopakami masz być - Monika wściekła jak osa wróciła do nas szykować tą swoja imprezę, na która totalnie nie miałem ochoty. Nic mnie z jej koleżankami nie łączyła, no może z chłopakiem Idy dało się pogadać mimo iż jest młodszy od mnie. Natalia była już w szpitalu, nawet nie wiem kiedy przyszła. Miała taką smutną minę.
- O Natalia jesteś. Mówiłem, że nie musisz się spieszyć - Podszedłem do łóżeczka małej - Proszę Twoje ciasteczko - Podałem Julci ciastko, ona uśmiechnęła się do mnie.
- Jestem, Jula grzeczna była? - Zapytała patrząc na córkę, która pałaszowała ciastko, może to z mojej strony mało pedagogiczne, ale po tej rozmowie o ojcu mała była smutna.
- Ona mogła by być niegrzeczna? To aniołek - Uśmiechnąłem się do niej.
- Zdziwił byś się. Możesz już iść do domu Monika czeka, masz swoje życie - Cały czas miałem wrażenie, że Natalia jest jakaś inna, niż wcześniej, niż za nim wychodziła do domu.
- Nie śpieszy mi się. Posiedzę z wami. Nie Jula? - Zapytałem małej, a ona się uśmiechnęła buzię miała w czekoladzie.
- Tak, wujek porysujesz mi - Zapytała, uśmiechając się do mnie.
- Juluś wujek musi iść do domu - Na te słowa mała wyraźnie posmutniała - Słyszałam waszą kłótnie - Dodała cicho.
- Przepraszam Cię za nią - Już chyba rozumiałem tą zmianę zachowania. Obwiniała się.
- Nie masz za co. Ma rację, masz swoje życie i jest ona.
- Chyba już nie długo - Przyznałem w końcu sam przed sobą - Nas już nie trzyma wiele wspólnego. Rozmijamy się, ona ma inne priorytety niż ja. Nie wiem czy jest sens tkwić w tym.
- Tak mi przykro.
- Nie ma czego, ale pogadamy o tym później. Księżniczka chce na spacer? - Zwróciłem się do małej.
- Takkk - Krzyknęła uradowana, co prawda było już koło 20.00, ale mała dużo spała w ciągu dnia i nie była wcale zmęczona.
- To chodź na rączki - Wyciągnęła ręce w stronę córki.
- Nie mama - Pokręciła przecząco główką - Chce do wujcia.
- Chodź księżniczko - Uśmiechnąłem się do niej, biorąc ją na ręce. Widziałem to zdziwienie w oczach Natali, kiedy mała przytuliła się do mnie. Do końca nie rozumiałem tego wszystkiego, ale mogłem się domyślać, że miało to jakiś związek z tym co mówiła mała. Nie chciałem naciskać, jeśli Natali będzie chciała sama mi powie.
Natalia POW. Kiedy podjechałam pod szpital, ujrzałam kłócących się Miłosz i Monikę, oni nawet mnie nie zauważyli. A ona miała rację, on miał swoje życie, a ona była jego dziewczyną to z nią powinien siedzieć w domu, a nie z nami w szpitalu, a był tu praktycznie co dnia. Kiedy weszłam do sali Julka od razu zapytała o wujka, nie wiedziałam co jej powiedzieć, ale nie minęła nawet chwila, a pojawił się on. Mała jak tyko go zobaczyła uśmiechnęła się cieszyłam się, że złapali chociaż taki kontakt. Było mi cholernie głupio, o tą jego awanturę z Moniką, chciałam go jakoś wysłać do domu, ale on się uparł że zostanie. A to co powiedział, o ich związku zaskoczyło mnie kompletnie. Myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy i wtedy Julka powiedziała, że chce iść na ręce do wujka. A jak tylko Miłosz wziął ja na ręce wtuliła się w niego mocno, przez chwilę patrzyłam na nich zdziwiona. Julka boi się każdego mężczyzny, postępem było to, że uśmiecha się do niego, mówi co kolwiek, a to... Patrzyłam na nich zdziwiona, zastanawiając się kiedy udało mu się, co takiego zrobił.
- Idziesz z nami? - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Miłosza. Uśmiechnęłam się tylko lekko i przytaknęłam - Natalia wszystko gra? - Zapytał, kiedy wychodziliśmy z sali, on szedł z Julką, a ja tuż obok nich ze stojakiem z kroplówką.
- Tak zamyśliłam się trochę - Uśmiechnęłam się - To co gdzie idziemy, hmmm? - Zapytałam córki, która dopiero teraz oderwała się od Miłosza patrząc na korytarz.
- Tam, a potem tam - Pokazała, a on tylko przytaknął. Mimo tego, że Miłosz był po pracy twierdził, że nie jest zmęczony, ale ja wiedziałam, że jest inaczej w końcu nasza praca nie jest łatwa, a było już po 20, na korytarzu nie było praktycznie nikogo poza nami, jednym ojcem z chłopcem trochę młodszym od Julki, no i kilkoma pielęgniarkami. Miłosz opowiadał małej co chwile o czymś, odpowiadał na każde jej pytanie z uśmiechem. Widziałam jak one komentowały między sobą, to jakim super jest tatusiem, a ja przez chwile zastanawiałam się co by było jak by właśnie taka była prawda.
- Księżniczka nam zasnęła - Z tego całego zamyślenia wyrwał mnie Miłosz, spojrzała, na nich rzeczywiście Julka zasnęła wtulona w Miłosza - I kroplówka się skończyła zauważył, chodź niech jej to zdejmą, a potem ją położę.
- Tak, tak - Odparłam, głaskając małą. Spała wtulona w niego, a on trzymał ją mocno. Sprawę z kroplówką załatwiliśmy szybko i już po chwili wróciliśmy na salę. Miłosz położył Julkę na łóżeczku, po czym delikatnie okrył ją kołderką, głaskając po główce.
- Natalia, jeszcze raz przepraszam Cię za Monikę - Powiedział siadając, obok mnie.
- Daj spokój nie ma za co, leć już do domu jutro idziesz do pracy.
- Jakoś nie mam ochoty - Z powrotem przeniósł wzrok na Julkę - Masz szczęście, że ją masz.
- Tak - Uśmiechnęłam się, głaskając ją po policzku. Po chwili przypomniało mi się, to co kiedyś chciałam zrobić. Opadłam na fotel, gdyby nie ten duży fotel w każdej sali już dawno każdy rodzić chodził by połamany.
- Natalia wszystko gra? - Zapytał po chwili, chyba zauważył jak posmutniałam.
- Tak - Spojrzałam na niego - Czemu nie chcesz wracać do domu? Co jest między wami ?
- Sam nie wiem - Spojrzał na mnie, teraz on posmutniał - Nie wiem, czy wcześniej tego nie widziałem, czy może nie chciałem, ale między nami to już chyba przeszłość.
- Przykro mi, ale może jest szansa żeby to jeszcze uratować.
- Nie wiem, może tylko wiesz ja nawet nie wiem czy ja chce to ratować. Jesteśmy jak z dwóch innych światów. Kompletnie innych światów, znasz mnie - Pokiwała głową - No właśnie, a ona co ja Ci mogę powiedzieć, dla niej liczą się kiecki, buty, torebki, wyjście z koleżankami. Marzy o własnym salonie, a cała wypłata idzie na ciuchy. A ja jestem jej bankomatem,
- Miłosz, nawet nie wiem co mam Ci powiedzieć. Przykro mi. |
- Daj spokój. Posiedzę z wami jeszcze trochę, jeśli nie masz nic przeciwko - Zgodziłam się. Przytaknęłam.
CZYTASZ
Bez Ciebie nie ma mnie
Short StoryA co gdyby historia tej dwójki potoczyła się zupełnie inaczej? Gdyby nie była, tak prosta jak jedno z nich myślało? Co jeśli w życiu tej jednej osoby jest ktoś, kto jest całym światem, a drugie z nich ma swój świat. Co jeśli te dwa światy spotykają...