Nie odrywająca nosa od książek, studentka medycyny poznaje nad Wisłą grupę chłopaków szukających kompanów do picia. Z dnia na dzień staje się częścią kariery muzycznej jednego z nich. Rozdzieli ich jedna, z pozoru błaha sprawa. Ale czy ich drogi na...
16 stycznia. Za dokładnie 6 godzin "100 dni do matury" miało oficjalnie znaleźć się na streamingach co za tym idzie miała nastąpić premiera płyty. Chłopak od rana latał jak poparzony i w sumie mu się nie dziwie. Wkońcu długo nad tym pracował i było to dla niego w jakimś stopniu spełnienie marzeń. Właśnie wróciłam ze sklepu a dokładniej z drogerii, ku mojemu zdziwieniu chłopak wreszcie siedział w miejscu a nie chodził od pokoju do pokoju.
- Karolcia wytłumaczysz mi jedno? - spytał na wstępie - Czemu leki na potencję reklamuję dziad wyglądający jak Hitler? W życiu bym tego nie kupił jak tak patrzę na ryj tego typa- powiedział.
- Jeszcze ci nie potrzebne - starałam się mu dogryźć.
- Jeszcze?
- Patrząc na to w jakim tempie spalasz paczkę papierosów to za rok już ci stawał nie będzie - wystawiłam mu język.
- Pfff, zdziwisz się jeszcze - mówił już nieźle zdenerwowany.
- Oj no, gdybyś mniej palił to byś teraz nie miał powodu do obrażania się - zaśmiałam się i odniosłam wcześniej kupione kosmetyki do łazienki.
- Będę palił tyle ile uznam za słuszne - kontynuował.
- Skończ zanim zacząłeś. Nie chcę się z tobą kłócić, przynajmniej nie teraz
Brunet kompletnie mnie zignorował co w sumie działało na moją korzyść. Zabrałam swojego laptopa ze stołu i zamknęłam się w sypialni żeby w spokoju obejrzeć serial. Nim się obejrzałam minęło 5 godzin. W między czasie do mieszkania wróciła Zosia, która chyba właśnie oglądała jakieś bez sensowne rzeczy w telewizji razem z Michałem. Nie mam pojęcia jak on to robił, ale poniedziałek, piątek czy niedziela on i tak znajdował w tv coś co go interesowało a z kolei dla mnie było to nie realne.
Przebrałam się w jakieś ciepłe ubrania (wkońcu styczniowa noc nie wróży letnich upałów) i wyszłam z pokoju.
- Michał mieliśmy wychodzić - powiedziałam patrząc na świetnie się razem bawiących Nowakowską i Matczaka.
- Już idę ko-cha-nie! - zaczął się śmiać spoglądając na Zosię.
Co ich tak bawi? A z resztą, mało mnie to obchodzi. Ubrałam kurtkę i rzecz jasna buty. Założyłam rękę na rękę i oparłam się o ścianę - tak jak to ma w zwyczaju mój chłopak. Zanim zdążyłam się obejrzeć Michał podszedł i założył mi czapkę na głowę. Wszystko było by w jak najlepszym porządku gdyby nie fakt, że zaciągnął mi ją na oczy.
- Michał! - wrzasnęłam.
Nie mam pojęcia o co mi w tamtej chwili chodziło no bo w zasadzie nic złego się nie stało. Może to kwestia nastroju? Nie wiem.
Wreszcie wyszliśmy. Tak naprawdę nie wiedziałam nawet gdzie idziemy. Matczak powiedział, że dowiem się na miejscu. Byłam pewna, że chodzimy w kółko bo non stop mijaliśmy te same ulicę. Zdążyliśmy jeszcze zajść do sklepu i kupić (jak to Michał nazywał) soczek procentowy.
- Powiesz mi gdzie jesteśmy? - spytałam jednak on znowu mnie zignorował.
Właśnie przechodziliśmy jakimś wąskim przejściem/dróżką. Nie wiem on mnie planuje dziś zabić czy jak?
- Jesteśmy - wyszczerzył się gdy staliśmy na boisku do piłki nożnej.
Doskonale wiedziałam gdzie jesteśmy. Staliśmy pod tą "słynną" szkołą, o której tyle mówił chłopak. Dokładnie, liceum im. Króla Stefana Batorego o którym jest tyle w patointeligencji - w zasadzie głównie na nim opiera się cały utwór.
Brunet usiadł 'po turecku' na ziemi i zasugerował żebym zrobiła to samo. Przytuliłam się do niego w tym samym momencie wyciągając z kieszeni telefon.
- Pięć minut - powiedziałam patrząc na godzinę.
Chłopak spojrzał na mnie pytającym wzrokiem pijąc wcześniej kupioną wódke.
- Do dwunastej pięć minut - przewróciłam oczami śmiejąc się po czym złożyłam szybkiego buziaka na jego poliku.
Pare minut minęło błyskawicznie. Sądziłam, że czas będzie się dłużył.
- Oficjalnie została wydana twoja pierwsza płyta - powiedziałam dumna z chłopaka i go pocałowałam.
Od razu po tym jak oderwałam się od bruneta włączyłam telefon i jak najszybciej weszłam na spotify aby udostępnić album na swoim instastory.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Michał widząc co piszę szeroko się uśmiechnął. Naprawdę rozpierała mnie duma. Wiedziałam ile serca w to włożył co dwa razy bardziej mnie cieszyło (?) Nie wiem jak inaczej mogłabym to nazwać.
Matczak wypił zdecydowanie więcej ode mnie przez co ciężko mi było namówić go na powrót do domu. Wkońcu jednak mi się to udało. Przez całą drogę śpiewał "bibliotekę trap" a raczej jej urywki pomieszane z kawałkami tekstu "nero". Niezmiernie mnie to bawiło w głównej mierze dlatego, że po alkoholu wszystko wydaję się być zabawniejsze.
Gdy tylko zamknęłam drzwi od mieszkania brunet przyparł mnie do ściany i wpił się w moje usta. Bez głębszego zastanowienia odwzajemniłam pocałunek.
- Co powiesz na szybki numerek ze 100% raperem? - sugestywnie poruszył brwiami.
Bez jakiej kolwiek odpowiedzi pozbyłam się górnej części jego garderoby. W tej chwili kierowało mną pożądanie a nie racjonalne myślenie - chciałam tego tu i teraz. W momencie, w którym mój stanik wylądował na ziemi usłyszałam trzask drzwi balkonowych. Nagle przypomniało mi się, że w domu prócz nas jest jeszcze Zosia. Jak mogłam się domyślić po głosie nie tylko ona tu była prócz naszej dwójki. Automatycznie przypomniałam sobię naszą poranną rozmowę.
"- Karola nie będziesz miała nic przeciwko jeśli dziś wieczorem przyjdzie tu Krzysiek? Wkońcu mówiłaś, że ciebie i Michała nie będzie - spytała mnie przyjaciółka.
- Widzę, że wy naprawdę zaczynacie ze sobą 'kręcić' - zaśmiałam się - Jasne, że może przyjść tylko nie zepsujcie mi mieszkania
- Tam zaraz 'kręcicie' - przewróciła oczami - Po prostu go lubie... "
Zanim zdążyłam co kolwiek zrobić zobaczyłam Krzyśka stojącego i zapatrzonego jak w obrazek. Jak najszybciej się zakryłam a zarówno on jak i Michał wybuchnęli śmiechem. Po chwili dołączyła do nich Nowakowska co nie powiem strasznie mnie zdenerwowało.
- Wybacz, ale słuchanie twoich jęków jest zarezerwowane tylko i wyłącznie dla mnie - powiedział z tym swoim cwaniackim uśmiechem spoglądając na Zosię i Krzyśka.
Wystawiłam mu tylko środkowy palec i wyszłam do toalety aby wziąć prysznic. Jedyne o czym teraz marzyłam to zasnąć i obudzić się o minimum 12 następnego dnia ze świetnym humorem, którego od dość długiego czasu mi brakowało.
Z góry przepraszam jeśli ten rodział nie miał ładu i składu, ale pisałam go do 4 nad ranem. Potem postaram się poprawić jeśli coś będzie nie tak jak powinno, miłego dnia czy coś <33